Trwało to dłuższą chwilę nim T'chala odpowiedział. Gdy w końcu odebrał nie brzmiał na szczęśliwego.
- Masz tupet, żeby dzwonić Stark - warknął król Wakandy. - Po wszystkim co się wydarzyło Avengers istnieją tylko na papierze. W dodatku nagle w moim królestwie pojawia się niby niebezpieczna kobieta, na co w ogóle nie ma dowodów, poza twoim słowem. Nie wydaje mi się, że wstęp do Wakandy będzie wam udzielone
- Wasza Wysokość jeśli można - powiedział Doktor oficjalnym tonem. - Jestem Doktor, to nie wina Tony'ego Starka, lecz moja. Jestem pełni świadomy ostatnich wydarzeń, ale nie chodzi tutaj o Wojnę Domową, jak nazywane jest ten konflikt. Chodzi tutaj o jedną osobę, bardzo zagubioną o mocy porównywalną z mocą pojedynczej supernowej. Jeśli się nie mylę, a wiem że tak jest może skakać w czasie, a jej niewiedza spowoduje paradoks, który może zgubić całą planetę. Powiedzmy że wskocz w czas gdy pierwsza ryba wyszła na ląd i zdepcze rzeczoną rybę. Życie na Ziemi na zawsze pozostało by w oceanie. Może też jedną falą energii zdetonować całą rudę jaka znajduje się w waszym państwie i pozostawić piękny krater na jego miejscu. Tak więc jest bardzo niebezpieczna. Wyszyty dlatego, że ja jej tą moc dałem i w porę jej nie odszukałem i nie pomogłem. Biorę za tą całkowitą odpowiedzialność, jak i za to co może się wydarzyć. Zrobię wszystko co w mojej mocy, by ją powstrzymać lub przynajmniej załagodzić skutki. Potrzebuję jedynie zgody na wejście na teren twojego państwa
Zapadła nieprzyjemna cisza.
- Trzymam cię za słowo Doktorze - odpowiedział w końcu T'chala. - Ty i Stark możecie przekroczyć granicę. Ile zajmie wam dotarcie do stolicy?
Doktor uśmiechnął się do Starka.
- Pięć minut. Tony zabierasz jakąś zbroję ze sobą? - kosmita wszedł do machiny czasu by ustalić kurs. - Tylko się pośpiesz
__________________ Gallifrey Falls No More!
Ostatnio edytowane przez Dragor : 09-07-2017 o 21:26.
|