Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2017, 21:31   #207
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Ucho wyglądało na ludzkie chociaż było sporych rozmiarów. Sama jego obecność w słoju była czymś dziwnym i niecodziennym. Wagner chciał się pozbyć ucha jakby to miało zatrzymać pomór wśród mieszkańców. Nic jednak na to nie wskazywało. Dawno po spaleniu narządu słuchu ludzie ginęli dalej. Jedną z takich osób była Bardzo Gruba Helga, która wzbudziła w czeladniku olbrzymią empatię. Nie żeby mężczyzna był niej wcześniej pozbawiony, ale taka otyła, nie mająca nikogo do opieki kobieta, pozostawiona zupełnie sama sobie spowodowała, że nawet człowiek, który widział dziesiątki śmierci zatrzymał się na chwilę, odetchnął i zastanowił nad ludzką egzystencją.

Młoda, całkiem sympatyczna siostra Emma została poinstruowana przez przełożonego aby leczyć przeciwko truciznom. Kiedy ta zaczęła się modlić i magicznie leczyć Helgę czeladnik miał wielkie nadzieję, że to pomoże. Początkowo kobieta nabrała barw na twarzy, oddychała zdecydowanie pewniej i bardziej miarowo. Trucizna jednak musiała być w organizmie na tyle długo, że zwyciężyła i zabiła Helgę. Równie dobrze jednak mogła to nie być trucizna tylko klątwa czy choroba...


Wagner nie mógł uwierzyć w to co się stało. Mieszkańcy posłuchali podejrzeń podróżnych i rzeczywiście uwierzyli w to, że byli truci. Ich wiara jednak była na tyle silna, że zaczęli na siłę szukać winnych. Wszędzie ktoś się bił, uciekał, groził czy był ofiarą szykan. Moritz był pewien, że jeżeli ludzi nie wybije zaraza, choroba czy trucizna zrobią to oni sami. Na ulicach nie brakowało ofiar, a strażnicy wobec takiej eskalacji byli bezsilni. Jedyne co mogli zrobić to liczyć, że ktoś skutecznie pozbędzie się źródła problemu.

Wagner - pewnie podobnie jak reszta - zaczął podejrzewać, że to podróżni mogą stać się niedługo celem ataków dlatego... musieli zaradzić sytuacji czym prędzej! Nie było czasu do stracenia. Z takimi właśnie myślami ekipa ruszała w góry. Mieli ze sobą spirytus, trochę jadła i postanowienie, że za wszystkim może stać gigant, którego trzeba usiec.
 
Lechu jest offline