Kochała go, ale nie była głupia. Wiedziała, że on wciąż myślami jest gdzieś daleko. Gdy pocałował ją, a potem odsunął się nieco, zadarła głowę, by spojrzeć na jego niebieskolicą twarz. Jego oczy o czerwonych tęczówkach skierowane były na nią, lecz czy naprawdę patrzyły?
- Yakalafi o czym myślisz? - zapytała.
- O nas. - odparł trochę za szybko. Kłamca. Słodki kłamca. Mimo że to wiedziała, nie protestowała, gdy znów ją pocałował.
Powróciła świadomością do swojego ciała, gdy Yuri oderwał wargi od jej warg. Czy zauważył? Chyba nie... jego dłoń pod stolikiem dyskretnie wpełzła między jej uda. Haruka zaczynała mieć poważne obawy czy skandal ma dotyczyć tamtej kelnerki, czy jej. Kazuo coś kombinował, zupełnie jak tamten facet. Rozsunęła lekko nogi, czując jak zaczyna się jej robić coraz cieplej.
Dłoń byłego chłopaka nie potrzebowała zaproszenia, od razu pewnie przylgnęła do jej majteczek stymulując przez cienki materiał jej kobiecość.
-
Może jednak zrezygnujemy z jedzenia... - zaproponował Kazuo -
Niedaleko jest ciekawy LoveHotel.
-
Zdumiewa mnie twoja wiedza. - Haruka poddała się pieszczocie z uśmiechem. W jej głosie pojawiło się rozbawienie pomieszane z podnieceniem, -
Wydawało mi się, że miałeś się zająć pewno kelnereczką, a mnie dowieźć na 13-tą do studia.
-
Plany mają to do siebie, że można je zmieniać... - szepnął, wodząc palcem po obrzeżach jej majteczek.
Haruka poczuła jak robi się jej przyjemnie mokro.
-
Jeśli o 13-tej będę w studiu, możemy je zmienić. - Seks, seksem, ale miała zrobić sobie dzisiaj dziarę! Dziewczyna sięgnęła do spodni chłopaka i przesunęła dłonią po jego kroczu. -
Co ty na to?
Kazuo uśmiechnął się do niej szeroko, zerkając ostentacyjnie na zegarek.
-
Mamy więc 33 minuty. Szykuj się na ostrą jazdę, mała. - powiedział, wstając i podrywając Harukę od stolika.
Tatuażystka dała się pociągnąć swojemu ex. Nie miała pojęcia gdzie w okolicy są jakiekolwiek hotele, więc musiała zaufać Kazuo.
-
Zamówienie numer czternaście. - Kucharz wystawił na tackę gorący talerzyk z ciastem oraz rozpływającymi się lodami, obok zmrożonego i wirtuozyjnie przyozdobionego pucharku z gałkami wiśniowych, truskawkowych i melonowych sorbetów.
-
Hai, haaai… - Yamasaki odebrała całą tacę i udała się z zamówieniem do stolika… który był pusty.
Przez chwilę stała wpatrując się w opuszczone i nie zasunięte krzesła. Pierwszy raz spotkała się z takimi gburami w tejże okolicy. Pierwszy raz… przez te wszystkie lata, trafiła na Japończyków, których wychowanie pozostawiało wiele do życzenia, zupełnie jakby ta para obdartusów była gaijinami i to z Rosji.
Wróciwszy do kuchni, podarowała współpracownikowi szarlotkę, samej biorąc lody do ręki. Przez okienko, wyglądała, czy żaden z klientów nie potrzebuje jej pomocy, po czym zabrała się za ciche jedzenie. Nie lubiła gdy czyjaś praca szła na marne. Starając się uśmiechnąć mruknęła łamaną angielszyczyzną, że deser wyszedł całkiem smaczny. Miała nadzieję, że Joe połapie się w tej nietypowej sytuacji i nie będzie musiała iść po słowniczek.