Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-07-2017, 16:13   #101
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Pociąg ze snów był po prostu wspaniały.

Pauline nie zachwycał tylko luksus, do którego była przyzwyczajona jako szlachcianka i osoba podróżująca Orient Ekspressem – było to drugoplanowe względem atmosfery przygody i niezwykłości, która unosiła się w powietrzu. Nigdy nie spodziewała się, że smotka ją w życiu coś tak… tak… tak odmiennego i niezapomnianego.

Kobieta usiadła na sofie, rozkoszując się jej miękkością i delikatnością materiału, którym została obita. Przez chwilę zastawiała się, czy podrapać śpiącego czarnego kocura, ale doszła do wniosku, że nie chce go budzić. Popatrzyła tylko na niego czule – był naprawdę piękny.

~*~

Po kąpieli, która pozwoliła Pauline się odprężyć i zrelaksować, obie przyjaciółki udały się do salonu, gdzie miał być serwowany obiad. W środku zastała trzech ludzi, którzy wyglądali – przynajmniej w jej opinii – jak wyjęci z poprzedniej epoki. Grzecznie się przywitała z każdym z nich, szczególną uwagę poświęcając Madame Bruja. Nie znała hiszpańskiego, ale nawet ona wiedziała, że „Bruja” znaczy tyle, co „wiedźma”. Czyżby madame posiadała jakieś ukryte, magiczne moce?

Skoro o tym mowa, czy nie było tak, że wszyscy mieli tu jakieś swoje sekrety? Pauline i Rita także, w końcu miały tajną misję do wypełnienia. Zajadając się sennym obiadem (mhm, krem z żółwia!) doktor historii zastanawiała się, co mogą skrywać życiorysy innych pasażerów. Nic mrocznego, miała szczerą nadzieję, ale czyż nadzieja nie była matką głupich? Oj tak, z pewnością była.

Z powrotem w swoim przedziale, Pauline położyła się w wygodnym łóżku i przykryła ciepłą pościelą. Myślała o tym, co mówił ich konduktor – wyzbycie się lęków, zapomnienie przykrych doświadczeń, słowem – wyzwolenie.

Starała się pomyśleć o tym, czego bała się najbardziej. Martwiła się o profesora Smitha, oczywiście, ale był to bardziej lęk sytuacyjny niż stały. Bała się, jak zakończy się ich cała przygoda z Simulacrum, ale to także nie było nic, co prześladowałoby ją przez całe jej życie. Czego więc się bała, tak naprawdę? Strach przed czym ją definiował?

Chyba… chyba bała się tego, że… że nigdy nie będzie miała takich możliwości, jak mężczyźni. Ukończyła studia z bardzo dobrymi ocenami, napisała i obroniła doktorat, znała języki obce, była obytą, dobrze wychowaną i światową kobietą, a mimo to nie mogła nauczać na uniwersytecie. Gdyby miała talent literacki, jeszcze nie tak dawno nie mogłaby opublikować książki, którą by napisała, a w jej czasach przez świat i Europę niczym burza przechodziły ruchy kobiece, żądając czynnych praw wyborczych. W wielu państwach sufrażystki dalej ich nie miały.

Tak, Pauline bała się tego, że mimo swojej inteligencji i osiągnięć naukowych, na zawsze zostanie tylko kimś (czymś?) kto ma ładnie wyglądać, śmiać się perliście i zabawiać mężczyzn rozmową, gdy ci będą rządzić, władać i decydować. Najbardziej bolała ją posada na uniwersytecie, ale było także wiele innych, mniejszych i większych rzeczy, których jako kobieta nie mogła robić.

To był jej lęk. Lęk przed uprzedmiotowieniem, ubezwłasnowolnieniem i dyskryminacją.

Chciała zapytać Ritę, czego ona się boi, ale stwierdziła, że to bardzo osobiste pytanie i nie powinna go zadawać. Zamiast tego zwinęła się w kłębek pod pierzyną i zasnęła.
 
Kaworu jest offline