Randulfowi bynajmniej nie spieszyło się, by wracać do podziemi, z których właśnie wyszedł, ale miał wrażenie, że jeśli on nie da dobrego przykładu, to nic nie wyjdzie z planów zatarcia śladów po kultystach.
- Potrzeba dużo rzeczy, które się dobrze palą - powiedział. - Drewno, słoma, nafta. I lampy. Oddany ciała kultystów oczyszczającym płomieniom, a gdy ogień zgaśnie, potrzebne będą łopaty i kilofy, żeby zasypać całe te podziemia, żeby już nikt nigdy z nich nie mógł skorzystać. |