Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-07-2017, 15:03   #80
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Identyczna gwałtowność jak na scałowanych, wypieszczonych, pokąsanych piersiach objawiła się na jej talii oraz łonie. Szedł od góry, tak mocno wciągnął do ust węzełek, gdzie łączyły się jej płateczki. Och, niemal ugryzł to delikatne miejsce, ale nie, tylko poczuła leciutko jego zęby. A potem zaczął nakłówać je końcóweczką języka, to ssać naprzemian.
- Jesteś obłędnie piękna - wyszeptał podczas gwałtownych pieszczot.
- Wiesz na co mam straszną ochotę? - Wampirzyca czekała aż mężczyzna spojrzy na nią i wtedy uśmiechnęła się pokazując swoje obnażone kły.
- Tak, tak na co? - sapnął nie przerywając pieszczot, choć zeszły nieco niżej, przesuwając się wzdłuż jej różowiutkiej szparki. Ale rzeczywiście spojrzał w pewnym miejscu. - Ach, jestem twój, jak ty moja - Uniósł się i nagle włożył gwałtownie swojego penisa. Uniósł się i ich usta ponownie złączyły się w pocałunku, tak jak połączone były ich najintymniejsze częsci ciał.

Wampirzyca na chwilkę oderwała się. Jej rozpalone dotykiem Gilli i niedawnym piciem ciało drżało z rozkoszy, biodra lekko napierały na męskość Alessandra.
- Jesteś pewny kochanie?
- Ach, chcę żebyś wzięła mnie, jak ja biorę ciebie - pchnął mocno, z całej ciły rozpychając się gwałtownie w jej jamce oraz dobijając az do jej tylnej ścianki, którą wygięła jego żołądź. - Chcę cię i jestem twój - każdemu słowu towarzyszyło pchnięcie, które rozpalało jej łono, wysyłające raz po raz kolejne fale ciepła przez ciało.

Wampirzyca ucałowała powoli jego powieki, policzki, Na chwilę złożyła żartobliwe pocałunek na czubku jego nosa. Ucałowała jego brodę i przesuwała się wzdłuż linii szczęki odchylając jego głowę. Pocąłunki były nieregularne, gdyż jej ciało drżało i raz na jakiś czas poruszane było kolejnymi pchnięciami. Lekko ugryzła jego ucho i całując zaczęła schodzić po jego szyi. Czuła głód, potworny głód od zapachu jego rozgrzanego ciała. Czuła jak jego krew szaleńczo pędzi po ciele.
- Ah Alessandro. - Delikatnie oparła kły o jego ramię i poczuła jak mężczyzna zamarł. Oboje czekali na to zbliżenie. On już wiedział, widział jak wampirzyca reagowała na ten akt, jak bardzo tego pragnęła. Czuł jak w momencie, w którym powolutku zagłębiała kły w jego ciele, doszła. Zacisnęła się na nim, oplotła go mocno nogami i objęła przytulając do siebie. Piła powolutku tak jak z Gilli, ale czuł, że się powstrzymywała, że jej ciało chciało pić mocno, łapczywie, boleśnie ale ona walczyła z tym, zaciskając się zamiast tego niemal boleśnie na jego męskości. Wszystko to trwało chwilę, zanim nie wybuchła w nim petarda rozkoszy.

- Tak! - krzyknął dochodząc, a ona poczuła kolejną petardę strzelającą, tym razem wewnątrz jej ciała. No tak, nici z mycia. Jednak czuła owo odrętwienie ciała markiza, takie wyrażające najgłębszy stan przyjemności, takie, które łączy się z cudownie piękną chwilą, szczególnie dlatego, iż można ją było dzielić we dwoje. - Jesteś, jesteś smaczna - wyjęczał kompletnie niespodziewany komplement.

Agnese wysunęła kły z jego ramienia zalizując rany. Poczuła jak ciało mężczyzny jeszcze zadrżało od tego ruchu.
- Smaczna? - Wampirzyca ucałowała jego ramię czule.- Ty jesteś przepyszny mój drogi.
- Tak, mniam, cudownie smaczna … taka, że chciałbym cię wręcz zacałować, zlizać, wypieścić, jak porcję słodzonego napoju kawowego - wymienił mało znany, ale pyszny wyrób z dalekiej Arabii, który docierał za pośrednictwem genueńskich i weneckich kupców. - Uwielbiam cię pod każdym względem - pół mówił, pół sapał jeszcze mocno poddany poprzedniej chwili, gdzie przeżywał szalony orgazm. - Zakochałem się w cudownej dziewczynie - dodał przytulając się.
- Pewnie, dobrze że zauważyłeś - dodała Gilla z boku, która dopiero teraz włączyła się do rozmowy. Widać, że była wesoła oraz że nie leż na plecach, kiedy zaś się przekręciła, starannie unika pozycji, gdzie jej tyłek byłby centralnie usadowiony na podłodze.

Wampirzyca sięgnęła jedną dłonią do jej pupy, nie puszczając markiza.
- Jak się czujesz kochana? - Agnese przesunęła palcem po jednym z pośladków. Dostrzegła, że tylny otworek kobiety był mocno zaczerwieniony oraz jakby jeszcze lekko rozwarty.
- Chyba - wymruczała Gilla, kiedy jej pani ją dotknęła - muszę się na nowo przyzwyczaić. Nigdy … znaczy wiele lat temu, bardzo wiele lat … chyba zapomniałam, że ciało kształtuje się powoli - nie chciała kłamać swojej pani. - Ale będzie dobrze - dodała zuchowato. - Kiedyś było to wyłącznie wspaniałe …

Wampirzyca delikatnie dotknęła otworka Gilli.
- Mogłaś powiedzieć moja droga.
- Och signora, to nie tak. Chciałam też tego, bardzo. Tylko nie zdawałam sobie jeszcze sprawy, że wiesz, że tak to właśnie poczuję. Ale naprawdę, wiem, że czasem trzeba po prostu chwile poczuć boleść, żeby było prawdziwie miło. Jeśli będziemy trenować częściej, to niewątpliwie będzie. Kiedyś, kiedy nie mogłam inaczej, było dokładnie tak, najpierw ból, potem wielka przyjemność.

Wampirzyca nie dopytywała tylko lekko ją ucałowała.
- Mamy całą wieczność na to. - Uśmiechnęła się i opadła na podłogę przymykając oczy. - Zacznijcie już pracować nad tym jak chcecie mnie przez ten czas zaspokajać.
- Przecież wiesz signora, że tak. Uwielbiam cię i chcę poczuć, no wiesz, z tyłu. Nawet jeśli najpierw będzie boleć. Dla mnie to po prostu także, oprócz przyjemności, część wspomnienia, chociaż przyznaję - uśmiechnęła się - że czegoś takiego dużej tam jeszcze nie miałam.
- Wiesz kochana, chcę być z tobą, wiesz mąż oraz żona przysięgają sobie na zawsze, więc tutaj nie możemy się wykręcać - uśmiechał się markiz straszliwie dumny ze swojej narzeczonej. Wręcz widać było ową męską radość, ze taka super babka wybrała właśnie jego, nie zaś stu innych, może lepszych, może ładniejszych, może jeszcze hojniej obdarzonych, tylko właśnie jego. - Możemy … pracować nad tym, jeśli będziemy we troje - dodał jeszcze spoglądając prosto na nią, ewidentnie uzależniając to od niej.
- Uważajcie tylko bym nie zrobiła się zazdrosna. - Agnese przeciągnęła się na podłodze, co wywołało ruch niewielkiej już męskości markiza w jej wnętrzu. - Lubię być w centrum uwagi.
- Wobec tego słowo daję, będziesz jedyna. Ja … myślałem, że tak powinienem, że … - zapultał się markiz, któremu wtórowała ghulica.
- Jeśli pani tego sobie życzy, signora, znajdę sobie kogoś innego. Przepraszam, nie wiedziałam, że … - Gilla się przestraszyła wręcz słów Agnese, które wskazywały na to, że ona oraz markiz jednak przekroczyli jakąś linię. Faktycznie widać było niepewność. - Naprawdę przepraszam. Bardzo, błagam signora - przyklęknęła przed Agnese kłaniając się.
Wampirzyca roześmiała się.
- Głuptasy po prostu lubię być między wami. Nie zabawiajcie się z sobą beze mnie. - Agnese ułożyła się wygodnie na podłodze i w końcu delektowała się chwilą spokoju.
- Signora, przysięgam, my nigdy bez ciebie …
- Jak mogłaś tak nawet pomyśleć … Agnese, chyba że to żart - usiłował upewnić się markiz, który był prostoduszną osobą pod względem dowcipów, dlatego tak fajnie było mu je właśnie robić. - Lubię Gillę, cenie jej uczucie oraz przywiązanie wobec ciebie, ale ty dla mnie jesteś najdroższą ukochaną, najwspanialszą, to ciebie poprosiłem o twą cudowna rękę oraz nie chcę żadnej innej żony czy kogokolwiek tam.
- Ja także podobnie - potwierdziła Gilla - oraz uwielbiam cię pieścić.
- Oczywiście, że sobie żartuję. - Agnese uśmiechnęła się, nie otwierając oczu, ale usłyszała jak markiz głęboko odetchnął. - Nie wierzę, że po całym dniu zabawiania się z sobą mielibyście jeszcze siły na to by tak eksploatować mnie w nocy.
- Prawda - przyznała Gilla - chcę zachować siłę oraz pomysły na to, co najprzyjemniejsze - przyznała słodko - zaś cóż może być milszego, niżeli pieszczenie ciebie pani, kiedy przy tobie jest jeszcze twój narzeczony. Wiesz signora i ty szlachetny panie, nawet nie wiecie, jak bardzo jestem wam wdzięczna, jak cieszę się, że dopuściliście mnie do was - powiedziała nagle pełna niekłamanego, wielkiego uczucia.
- Pozostaje jedno pytanie… - W głosie wampirzycy dało się usłyszeć rozbawienie. - Czy jesteście mnie w stanie wymyć, nie brudząc przy okazji.
- Nie wiem - przyznał uczciwie markiz - może wobec tego moje kochanie wymyje się same - stwierdził słodko.
- Spróbuję - stwierdziła Gilla, - choć chyba nie powinnam wchodzić do wody. Mam tam chyba parę otarć i wolałabym, żeby się zagoiło. Parę godzin spokojnie wystarczy - nabijali się z niej, choć mówili też trochę prawdę.
- Jeśli to pobieżne obtarcia… myślę, że mogę sobie z nimi poradzić. - Wampirzyca oblizała się.
- Noooo, chyba są to otarcia przy, tam gdzie markiz był najciaśniej trzymany, czyli na samym wylocie. Trochę pieką - przyznałą Gilla. - Ale musiałbyś signora zalizać to miejsce, czy to wypada damie lizać zadek jej posłusznej służki - ghuliza klęknęła mocno się wypinając.

Agnese podniosła się, w końcu pozwalając wypaść malutkiej już męskości markiza. Klęknęła za ghulicą, tak by Alessandro dobrze je widział, sama się wypinając. Delikatnie zaczęła całować pośladki Gilli powoli zmierzając w stronę jej tylnego otworka, aż w końcu zanurzyła w nim swój długi języczek. Doskonale z bliska widziała, jak mocno był zaczerwieniony oraz dalej troszkę rozwarty. Markiz zbliżył się oglądając, zaś Gilla zaczęła mruczeć.
- Hm, signora, to naprawdę pomaga, nawet tam … siignooraa - nagle przeciągnęła - czy, czy możesz jeszcze chwilkę, nawet jeśli już nie maa zadrapań - rzeczywiście, scałowane śliną wampirzycy miejsca błyskawicznie się goiły.
- Hoho, mogę się przyłączyć do całowania? Nie mam takich zdolności, ale … - bez pozwolenia skupił się na całowaniu uszka narzeczonej, tak lekko je pociągając wargami.
- Yhym… - Wymruczała wampirzyca prosto w otworek Gilli. Teraz już bez skrupułów odchyliła jej pośladek, jedna ręką. Bliskość narzeczonego była taka cudowna. - Pieść mnie Alessandro.

Trafiła idealnie, gdyż narzeczony to właśnie planował. Najpierw uszko, potem zaś, po prostu zszedł zuciaczkami na dół i rozchylając jej własną pupę dłońmi spróbował tak wejść ze swoimi ustami oraz językiem. Dookoła otworka tylnego, gdzieś blisko, zahaczając parukrotnie o rozchylone płatki kwiatu napęczniałego cudowną wilgocią oraz wspólnym zapachem. Ale skupiał się na tyle, wreszcie starając się sięgnąć języczkiem właśnie tam, gdzie słodki kobiety tyłeczek miał centralny punkt.

Wampirzyca powstrzymała się by nie pokręcić z niedowierzaniem głową… jej kochankowie.. wspaniali niewyżyci kochankowie. Cóż, Gilla to Gilla, ghulica z dyscypliną potencji, zaś markiz nadrabiał lata klasztoru. Skoro zaś trafił na takie cudo, jak agnese, można się było spodziewać, że zapału mu nie zabraknie przecież. Wapirzyca mocniej zaczęła ssać krawędź otworka Gilli, a jej dłoń powędrowała znów do płatków ghulicy.
- Ach, signora, ja … bardzo miłe, wie pani … - jęknęła poddająca się jej ruchowi kobieta.

Signora uszczypnęła boleśnie jeden z wilgotnych płatków, powodując, że pieszczona wojowniczka wręcz poderwała tyłeczek jęknąwszy.
- Moja droga, co mówiliśmy o tych tytułach. - Wyszeptała to, swoim oddechem drażniąc jej otworek.
- Och, tak - jęknęłą ponownie Gilla, zaś Agnese poczuła, jak dłoń markiza zaczyna masować wewnętrzne, czułe powierzchnię jej ud, zbliżając się coraz bardziej do rozwartego, pokrytego rosą kwiatu. Aż dotknął je, pochwycił delikatnie pociągając, tak pieszczotliwie, ale jednocześnie żeby poczuła. Kleisty płyn jasnej barwy natychmiast osiadł na jego paluszkach. Aż nagle wcisnął dwa wewnątrz jej jamki, tuż pod swoimi wargami całującymi tylny otworek.

Wampirzyca zadrżała i oparła głowę o pupę Gilli.
- Mmm… Alessandro. - Przez chwilkę napierała na jego palce by powrócić do swoich pieszczot.
- Och czy mogłabyś to powtórzyć - wymruczał. Bardzo podobało mu się owo zaciskanie mięśni wewnątrz jej jamki, czy to na palcach, czy to na przyrodzeniu, które chwilowo było nawet u niego całkiem wyczerpane i musiało dostać chwilę wolnego. Ale palce nie musiały, więc one zajmowały się nieco głębszą robotą, zaś usta całowały. Chwilę później nastąpiła zmiana. Wilgotne, śliskie palce z jamki zastąpiły usta, wślizgując się w tylny otworek. Dwa mokre palce męskiej dłoni. Natomiast druga dłoń zajęła się właściwą szparką. Tuż obok. Powoli w nią wchodząc oraz jakby badając nieznane przestrzenie, starając się wyczuwać najbardziej wrażliwe miejsca oraz koncentrować właśnie na nich. Wampirzyca powoli zaczęła się ruszać nabijając się na niego, jednocześnie ciągnąc za sobą pupę Gilli, tak że cała trójka poruszała się w jednym rytmie. Najłatwiejszą sytuację miał markiz, który znajdował się na końcu oraz tylko, albo aż, pieścił swoją narzeczoną patrząc na jej rozchylone płatki, z ktorych spływał po palcach soczek namiętności, który pieścił wnętrze jej pupy czując, jak wrażliwa jest jego ukochana oraz każdy ruch wywołuje jej drżenie. Skorordynował swoje paluszki z nią, z jej pieszczotą ghulicy. Szkoda, że nie mógł chwilowo użyć penisa, ale cóż, nie urodził się jeszcze taki mężczyzna, który zdolny byłby do non stop erekcji. Dlatego palce, znacznie szybsze oraz wytrzymalsze, które starały się pieścić jej jamki. Powoli zwiększał tempo chcąc sprawić przyjemność ukochanej oraz wiedząc, że jego narzeczona właśnie tak lubi odczuwać mocniej. Wampirzyca czuła jak i jej ciało wraca do formy i w tym ostatnim przebłysku rozsądku zaczęła mieć wątpliwości czy wyrobią się na spotkanie z księżną.

Na tym jednak skończyło się jej myślenie, wsunęła trzeci palec w szparkę Gilli i rozciągnęła mocno jej mięśnie, jej język zanurzył się jak najgłępiej i powolutku zaczęła po nim przesuwać swoim własnym palcem, naciągając cieniutką ściankę. Jednocześnie czuła, jak narzeczony zajmuje się jej przyjemnością, jak jej pieszczone łono wysyła kolejne porcje wilgoci oraz krzyczy, jak mu dobrze. Szczególnie, gdy czuła, jak paluszki z pupy oraz te z jej pochwy współpracują nad rozkoszą przemiłą. Tymczasem markiz starał się przestawiać punkt nacisku, zmieniać ułożenie, sprawić, by za każdym razem była zaskoczona miejscem, do kórego docierał. Wampirzyca pomrukiwała cicho, starajac się jednak nie odrywać od pieszczenia ghulicy.

- Ach … tak - jęknęła nagle Gilla. - Taaak! - krzyknęła przymykając powieki oraz wręcz padając niemal bezwładnie w cudownym stanie wywołanego orgazmu. Tylko jej ciało drżało, zaś usta głośno wzdychały, cichutko powtarzając. - Ach … tak … tak …

Agnese oblizała się gdy pupa ghulicy nagle od niej uciekła. Nachyliła się tak jak na początku ich igraszek w łaźni i zaczęła całować drżące, pośladki, powoli zmierzając ku górze. Wędrowały wraz z nią dłonie Alessandro, non stop penetrujące jej szparki, choć teraz zaczęły się jednak wysuwać pieszcząc po prostu pupę, tak po wierzchu jedynie, ale miło, niekiedy zahaczając płatki, lub zjeżdżając na uda. Jakby chciał trochę wyciszyć wszystko, ale zachować przyjemność oraz podniecający dotyk intymności.
Agnese obróciła ghulice, tak by leżała pod nią na plecach i dobrała się do jej piersi.

- I tak wyglądają kąpiele z wami… - Lekko ugryzła jeden z sutków. Pogrążona wewnątrz słodkiej błogości ghulica jęknęła, ale nie uniosła powiek, ani nie wyszła ze stanu głębokiej rozkoszy.
- Wiesz, to straszne - głaszczący ją markiz zgodził się - musimy częściej trenować, może uda nam się kiedyś zwalczyć ten nałóg, jeśli będziemy wystarczająco długo próbować. Przecież mówi się, że praktyka czyni mistrza - zażartował, stopniowo udając się ku górze dłonią, żeby po prostu dotykać jej pięknych plecków.
- Yhym.. - Agnese ułożyła swoją głowę między piersiami Gilli, raz na jakiś czas skubiąc ustami już zaczerwienioną skórę. Jej pupa nadal pozostawała wypięta ku górze. - Od tej pory chodzę bez bielizny, co byś mógł trenować.
- Jesteś niesamowita - przyznał gładząc jej plecy, ale zahaczając też pośladki, czasem nawet łono, kiedy posunął się głębiej. - Oraz obłędnie śliczna - przyznał. - Nie wyobrażam sobie wspanialszej kobiety od ciebie - patrzył na nią przez różowe okulary miłości. - Jejku, jak bardzo chciałbym się dobrać do ciebie - mruknął faktycznie podłamany, ponieważ jego męskość po iluś użyciach teraz stanowczo zażądała chwili wypoczynku.
- Chcesz? - Agnese spojrzała na niego jednym okiem, bo drugie ukryte było gdzieś między piersiami. Delikatnie przecięła kłem swój kciuk i wysunęła go w stronę markiza. - Może mały afrodyzjak?

Spojrzał na nią dziwnie niezbyt rozumiejąc, ale posłusznie wziął jej duży palec w usta i possał.
- Mówiłem, że jesteś bardzo smaczna - uśmiechnął się. A owszem była. Ten smak był znajomy, na początku przypominał krew, ale po chwili przemieniał się w coś na wzór gęstego, słodkiego wina. Wypełniał ciało, dodawał mu sił. - Zaraz … czy to oznacza - spytał nagle - że stałem się twoim ghulem? Eee, nieważne, przynajmniej nie teraz - Agnese poczuła, że ten drań po prostu chowa się za nią stając, albo raczej przyklękując. Usłyszała, jak wymruczał zachwycony. - To działa - a potem rozsadził ją stan własnej, cudnej przyjemności, kiedy poczuła że jej pusta pochwa zaczyna się wypełniać męskością narzeczonego. Jak rozciąga ją, jak jej płatki nagle rozsuwają się obejmując go tak bardzo blisko, zaś jej naciągane wewnątrz mięśnie zaczynają się siłować w najsłodszym zwarciu.
Wampirzyca jęknęła wprost w rozpalone piersi ghulicy. Przytuliła ją mocno, wypinając swoje pośladki i poddając się ruchom Alessandra.
- Ah… ale… mmm - Przymknęła oczy z zadowolenia. - potem masz… ah … mnie.
- Oczywiście, że mam. Oraz nigdy nie oddam, nigdy! - podniósł głos wypełniony jej krwią, która przyniosła mu odpowiednią dawkę wampirzej energii. - Chcę cię … chcę cię …. chcę cię - przy każdym cię wbijał się niczym głęboki młod w jej czeluść. Właściwie któryś raz z kolei, ale odkąd pamiętał, każdy raz był dla niego lepszy, wspanialszy, seksowniejszy. Strach pomyśleć, co będzie kiedyś.

Wampirzyca ukryła twarz między piersiami Gilli. To one wygłuszyły jej krzyk, gdy przy którymś ruchu Alessandro doprowadził ją. Tak się cieszyła, że nie musi oddychać, że może wtulać się w ten cudowny zakamarek, oddając się tylko temu jak markiz ją wypełnia. Poczuła, jak oprzytomniała ghulica ułożyła dłonie na jej włosach oraz zaczyna ją gładzić uśmiechając się. Natomiast markiz wypełniony siłą jeszcze nie przerwał, nawet kiedy już czuł, jak jego kochanka dochodzi niemalże, jak jej ciało zaczyna mocniej reagować. Tylko jeszcze wzmógł swoje ruchy zwiększając nacisk, moc oraz prędkość.

- Tak chcę cię, zawsze będę - każde słowo, to był ruch do przodu, taki gwałtownie uderzając, aż wreszcie przepełniony jego jękiem, kiedy poczuła, jak najpierw jego członek wypełnia się nasieniem, które potem wybucha w niej fontanną kropelek.

Wampirzyca zamruczała wprost między piersi Gilli i z przyjemnością pokręciłą między nimi twarzą. Jej pupa poruszała się by pomóc Alessandro wyrzucić z siebie wszystko, co trwało sporą chwilkę, gdyż mężczyzna miał jak zwykle całkiem sporo owej kleistej, bladej substancji, która wystrzelona uderzała jej ścianki. Zaś nawet kiedy wyrzucił wszystko, ruszał jeszcze chwilę w takim erotycznym rozpędem, chcąc przedłużyć moment przyjemności swój oraz jej. Była najlepsza! Ona, właśnie tylko ona najwspanialsza.

Wampirzyca w końcu, niechętnie podniosła swoją głowę, całując na dowiedzenia jedną i drugą pierś Gilli. Obróciła głowę, spoglądając przez ramię na swego narzeczonego.
- A chciałam powiedzieć, skarbie, że “ ale potem masz mnie dokładnie wymyć… już bez takich igraszek” - Mrugnęła do niego.
- Chciałaś, ale … - spojrzał pytająco wyjmując swój oręż i nagle zbladł. - O rety, księżna!
- Ale wybiłeś mi to z głowy. - Wampirzyca wyprostowała się i weszła spowrotem do basenu. Szybko obmyła się, a z nią reszta. Gałtownie zaczęło im się śpieszyć. Trzeciej pewnie jeszcze nie było, ale chyba dochodziła, a jeszcze trzeba się było przyodziać odpowiednio. - Gillo, pomożesz mi się ubrać?
- Tak, pani, może narzuć na siebie szlafrok - wskazała na widzące dalej podomki i szybko dotrzemy do komnaty. Chyba, że idziesz w tej sukience oraz naprawdę bez pantalonów.

Agnese wzięła jedną z podomek.
- Chyba lepiej jak zmienię suknię, księżna raczej wyczuje te wszystkie plamki, które się na niej zebrały, po dwóch stosunkach w ubraniu… - Wampirzyca uśmiechała się. - A co do pantalonów, tak… obiecałam, że od tej pory chodze bez. - Wyszczerzyła się do swoich kochanków. Ghulica odpowiedziała wesołym uśmiechem oraz pomrukiem, który zawierał coś na zasadzie “to ja też, przynajmniej kiedy będę nosiła suknię”, zaś markiz postawił oczy w słupek, ale gęba mu się bardzo uśmiechnęła. - Na szczęście ja się już nie przeziębię. Idziemy?
- Tak, ruszajmy - ghulica szybko wzięła swoje rzeczy zakładając inną podomkę.
- Mam się przygotować do ewentualnego spotkania, czy księżna chce kogoś widzieć stąd? - zapytał nie wiedząc, czy powinien się przygotować.
- Mój piękny… na pewno chciałabym z nią porozmawiać w cztery oczy, ale chciałabym też cię przedstawić. - Agnese uśmiechnęła się po czym dygnęła lekko unosząc dół podomki, tak jak unosi się suknię. Spowodowało to tylko, że oczom markiza ukazały się jej zgrabne nogi. - Jeśli markiz pozwoli i będzie niedaleko bym mogła go zaprosić, będzie to dla mnie zaszczyt.
- Dla mnie także - odparł markiz, ale że był całkiem goły, jego skłon nie wypadł tak ładnie, jak dygnięcie Agnese. - Wobec tego będę przygotowany oraz elegancki taki, żebyś była ze mnie dumna - powiedział godnym tonem złagodzonym sympatycznym uśmiechem.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 13-07-2017 o 15:08.
Aiko jest offline