- Gryfku, idź i poszukaj Oswalda i Otwina - powiedział Randulf do małego gryfa. - Poszli w tamtą stronę.
Machnął ręką w kierunku, w którym udali się Oswald i Albert. Gdzie był Otwin, tego nie wiedział, ale było mu obojętne, na kogo zwierzak trafi. Wolał tylko, by nie plątał mu się pod nogami, bo chłopi, z nadmiaru zapału, mogli zrobić mu krzywdę.
- No to idziemy - powiedział do chłopów biorąc lampę i zapalając ją. - Zrzućcie wszystko na dół, potem zejdziemy i zobaczymy, w jakim miejscu ogień wyrządził najwięcej szkód. |