Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-07-2017, 17:11   #173
Ravanesh
 
Ravanesh's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputację
Za wysoko. Stanowczo za wysoko. Aria nie była jeszcze tak zdesperowana, aby ryzykować skok z tak dużej wysokości. Wprawdzie wszyscy wmawiali jej, jakie to posiadała ponadprzeciętne wręcz ponadnaturalne zdolności i nawet jej własne wspomnienia zdawały się to potwierdzać, ale nie potrafiła określić granicy owych możliwości.

No a potem piorun trafił ją prosto w głowę, a może w tułów, z resztą nie miało to żadnego znaczenia, bo dziewczyna zamiast paść rażona na posadzkę dostała nową porcję wizji z przeszłości.

Tym razem dostała szansę zerknąć do dzieciństwa tej, którą nazywano Burzowym Pomrukiem i zobaczyć gdzie ta istota się wychowywała. Kto ją wychowywał i kto obdarzył ją jej mocą.

Oculus… Oculus…

- Ariu Taranis! Zaklinam cię, nie odrzucaj sojuszu, który może zmienić oblicze tego świata I wielu innych! – Usłyszała.

Odwróciła się przestraszona. Ponownie pomieszały jej się czasy oraz miejsca i musiała się skupić na postrzeganym obrazie, aby po różnicach w wyglądzie i swoich własnych reakcjach móc odróżnić przeszłość od teraźniejszości.

Czy ten rycerz zwracał się do niej obecnie czy był może kimś z jej przeszłości? Zwracał się do Arii Taranis a nie do Burzowego Pomruku, a zatem obecne imię sugerowało obecny czas.

- Nie zbliżaj się! - Krzyknęła - I zostaw ten miecz!

- Kim jesteś i czego ode mnie chcesz?! – Dodała.

- Jestem synem Jónsa. I chcę porozmawiać. Zapobiec dalszej przemocy.

- Kolejnym synem? - Zdziwiła się Aria - Jesteś bratem Ravennevara?

- Wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami. Całe Gniazdo zrodzone zostało z woli Jónsa.

- Yyyy - nieco ją to zbiło z tropu - A czego ode mnie chcesz? Czego ode mnie chcecie wy wszyscy?!

- Twojej mocy. Byś pomogła nam w walce z Maską. Byś pomogła Jónsowi zdobyć należną mu władzę. Nie jesteś tutaj sama. Jest też moja siostra, Bjarnalug oraz Czysta Fala. Wy trzy możecie uczynić ten świat … właściwym miejscem.

- Co to znaczy właściwym miejscem?! – Odkrzyknęła.

- Naszym. Pod naszym władaniem Z prawami Gniazda. Prawami Ojca Jónsa.

Zatrzymał się. Czekał na jej odpowiedź.

Aria prychnęła w odpowiedzi śmiechem.

- Prawa jednego człowieka? Toż to zwykła dyktatura. Ja do tego ręki nie przyłożę. Poza tym ostatnim razem twój ojciec zdradził swoich sojuszników. Dlaczego miałabym sądzić, że tym razem dotrzyma słowa?

- Minęło wiele czasu. Zmienił się. Poza tym, z tego co wiem, to nie zdradził tylko podjął decyzję która zmniejszyła straty wśród naszego Ludu. Sióstr i braci. To był wybór strategiczny.

- Zmniejszył wasze straty, ale u innych zwiększył. I kto mi zagwarantuje, że tym razem znowu nie podejmie strategicznych decyzji, aby zmniejszyć swoje straty. Z resztą jak Jóns ma do mnie sprawę to niech sam przyjdzie ze mną porozmawiać a nie ciągle wysyła swoich przedstawicieli, bo mam wrażenie, że to wam bardziej zależy niż jemu. – Odparła.

- Ojciec zajęty. – Stwierdził lakonicznie - Jak skończy rozmowy na pewno zajmie się tobą, pani.

- Ale ja wtedy mogę nie zechcieć z nim rozmawiać. – Znowu poczuła rosnącą irytację - Jak się stąd można wydostać? Poza tą dziurą, w która teraz patrzę?

- Na skrzydłach. Lub na Wielkich Krukach. Są jeszcze windy, ale przy tej pogodzie ich nie używamy.

No tak, utknęła tutaj, albo oni pozwalali, aby tak sądziła.

- A nie ma tutaj normalnych drzwi, gdzieś na dole? – Dalej czuła narastający gniew.

- W Gnieździe każdy ma skrzydła. Po co nam drzwi?

- A ja nie mam a chcę się stąd natychmiast wydostać. – Wycedziła.

- Musisz poczekać aż skończy się burza. Przykro mi.

„Przykro ci” – pomyślała – „Akurat. W to nigdy nie uwierzę.”

Spojrzała na kolejnego syna Jónsa. Trwał cały czas w tej samej pozycji z mieczem wydobytym do połowy z pochwy. Czekał na jej reakcję. Kusiło ją żeby jednak wypróbować własne możliwości i skoczyć, ale jednocześnie czuła też zbyt wielki opór. Znowu wahała się, co zrobić. Znowu nie wiedziała, komu zaufać. Znowu.
 
Ravanesh jest offline