Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2017, 21:48   #13
Gienkoslav
 
Reputacja: 1 Gienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputację
_____ Gdy kapłani i akolitka rozważali przyczynę śmierci piłowanie ustało. Po chwili na uklepanej ziemi rozległy się kroki.
- Skończyli? I co odkryli? - zapytał Evert a precyzja jego wypowiedzi dowodziłą, że musiał raz czy dwa zerkać na pracujących. - Mówiłem że suchoty, prawda? - krasnolud pokręcił głową. Podszedł bliżej i łyknął ofiarowanej wcześniej przez siebie żytniówki. - Ubijta te stwory. Cokolwiek to nie jest. Matula jeszcze gotów mnie z zaświatów ścigać za niegodny pochówek. A tobie - tu wskazał palcem na Dolona - radzę unikać Costika. Nie lubi odszczepieńców. Znaczy nas. Nieludzi. Szczególnie spiczastych. Gdzie was wepchneli? - Zmienił temat zapytując o ich nocleg. Widząc, że oględziny jego matuli już się skończyły przeniósł jej ciało ponownie do balii. Wykonując dłonią jakiś religijny znak szacunku dla zmarłych. Dolon podejrzewał, że to symbolika bóstwa z panteonu pochodzącego od lodowych krasnoludów.

- Tak, suchoty. Nie natrafiliśmy na żadne ślady świadczące o tym, by jakieś plugastwo maczało w tym palce. - rzekł Dolon i skinął głową na znak, że zapamięta ostrzeżenie o niejakim Costiku.

- W świetlicy. - odpowiedział na pytanie brodacza i przyglądał się temu jak ten wkłada ciało do bali oraz wykonuje nad nim jakiś symbol.
- Miejmy nadzieję, że szybko poradzimy sobie z problemem, a Dumathoin wraz z Moradinem zaopiekują się w pełni jej ciałem i duszą. - dodał niziołek zbierając się powoli do wyjścia i wtedy coś go tknęło. - Znaliście te elfie rodziny?

- Można powiedzieć, że obie. Dachy im stawiałem do chat. Jak właściwie większości osób ze Starego Stawu. Idziecie jutro do tej spalonej ta? Czy dziś jeszcze? - odpowiedział Evert i od razu odbił pytaniem.

- Jak spalona to lepiej będzie rankiem przy świetle dziennym obejrzeć, inaczej można coś ważnego przeoczyć. - spojrzał pytająco na Dolona.

- Jakby tego. Jakbyście ich odgrzebali… - krasnolud podrapał się po bardzo “wysokim” czole - Odprawcie modlitwy za ich duszami. Nikt tam od pożaru nie zaglądał... Co prawda to elfy, ale na me oko desperaci, skoro zechcieli w górach sie osiedlić. Butelczyne z żytniówką na droge chcecie? - zapytał jeszcze Evert spoglądając na kapłanów. Obydwaj odnieśli wrażenie, że cieśla ich na swój sposób polubił, pomimo dziwnych oględzin jego matuli.

Bertrnad podrapał się po zadbanej brodzie.
- Czyli co nikt tych biedaków nie pogrzebał wedle zwyczaju? W pogorzelisku są ich doczesne szczątki?
Bertrand zmełł w ustach jakieś przekleństwo, a Dolon pokręcił głową.

- Ano nikt. Otchen niby tam chciał ale został zakrzyczany przez Costika. A potem Torkun sie powiesił. No i… Ale chyba już wiecie, coś zeżarło jego i jego matke. To i ludzie sie zlękli. A chata spory kawał za stawami… I tak ostało - dłoń cieśli masowała kark, jakby ten temat był niezręczny.

- Otchen słabuje na umyśle, ale nawet on mówicie chciał pogrzebać wedle zwyczaju, choć jak słyszałem to na nieludzi i innowierców jest strasznie cięty. Zapewne niejeden z nim mieliście kłopot. Kimże jednak jest ten cały Costik, że wójt dał mu się zakrzyczeć i jaką władzę ma nad wioską? - kapłan Lathandera splótł wielkie jak bochny dłonie, ścisnął tak, że aż kosteczki zatrzeszczały.

- Stary klecha jest tu w zasadzie nowy - rozpoczął po sporym westchnięciu Evert - Przywiało go jakomś dekade temu. Może mniej… A co do nieludzi, cóż, nie każdy chce dawać datki na ludzkie bogi, gdy sam wyznaje inne siły. Otchenowi starość doskwiera i łatwo mu ostatnimi czasy coś wmówić. Zaaaawsze zrzędził na temat swego zdrowia czy wiernych. Ci co za nim podążają, ‘jako owieczki za pasterzem’ cytując jego marudzenie, są dobrzy i jest dla nich miły. Obcym nie do końca ufa aaale taki zły nie jest. Pogadajcie z nim póki czego w siebie nie wleje… Zupełnie inny człek. No ale jest jeszcze Costik. Musiał za młodu mówcą być lub dyplomatą. Straszna osoba dla spiczastych. Nieprzyjemna. Wroga. No i jak sie wtedy z Otchenem pogryźli, to sie fanatyk uniósł i zagroził kapłanowi. No i teraz klecha ma uraz. Jakby mnie spytać o zdanie… To ma troche nie po kolei w głowie. A raczej cała dwójka. No ale jak sie ten chłopak uśmiercił, to Otchen stwierdził, że to dowód na “boską ingerencje” czy jakoś tak. I dawaj, podnosić głos byleby tylko nowe dusze pod jego opieke sie dostały i datki rzucali. Ot i masz. Dniami to jeszcze do zniesienia, ale wieczorami jak kufla dno dojrzy, to mu sie wspomnienia z teraz mieszajo. - Evert otworzył usta jakby jeszcze miał coś dodać ale machnął ręką z rezygnacją. Gest można było również odczytać jako “szkoda gadać”.

- Jeżeli chodzi o to ja się tym zajmę. Jest to mój obowiązek jako sługi Urogalana. Twoją nieboszczkę również mógłbym pomóc pochować. Ogólnie rzecz biorąc martwi mnie ta sytuacja. Złe siły tylko czyhają na takie okazje jak ta, która spotkała te elfy. Może to nawet i one same nie zaznawszy pochówku mszczą się i jednocześnie starają się znaleźć kogoś kto to naprawi… hmm… - zamyślił się na moment. - Wiadomo przynajmniej, czy w pogorzelisku znajdują się szczątki całej czwórki? Jest absolutna pewność, że wszyscy zginęli? Tak po prawdzie jak teraz o tym myślę, to samobójstwo tego chłopaka nabiera sensu. Jeżeli przyjmiemy, że to rzeczywiście niespokojne dusze niepochowanych elfów to możliwe, iż w zemście, lub poszukując pomocy, ukazywały się, lub w jakikolwiek inny sposób starały się z nim skontaktować. Wszakże był bliżej nich niż chyba nikt inny przez jego zaloty. Oznacza to, że te jego *bluźnierstwa* o które jest oskarżany były tak naprawdę wiadomościami od zmarłych, a ten ostatecznie mógł tego nie wytrzymać i popaść w obłęd, a co za tym idzie zabić się. Tutaj też możemy doszukiwać się powodu zniknięcia jego ciała…

Bertrand pokręcił głową na taki klasztorny wywód.
- To akademickie rozważania. Mnie jednak dalej interesuje Evercie czemuż to Godwin, w końcu wójt wioski, nie nakazał pogrzebać tych nieszczęśników. Na miękkiego nie wygląda. W końcu nie grzebanie zmarłych zawsze się mści. To proszenie się o problemy. Wiesz może coś jeszcze o tym Costiku?

- Godwin to… jakby to ująć… Nadgorliwiec względem spokoju wioski. Troche tchórz, trochę zmęczony starzec chcący mieć spokój. Nie jest jakoś szczególnie wygadany i jak dla mnie zbyt miękki żeby przekonać innych. Co innego Costik. Jednoręki, z urazem do elfów, no generalnie fanatyk. Nie lubi spiczastych i uroił sobie, że wszystkie nieszczęścia, od lawin, po złamany stołek, to ich wina. Pogonił raz czy dwa tą drugą rodzinę widłami, wraz ze swymi lizodupcami. A co do pytania mniejszego, bez urazy, to ciała widział z tego co we wiosce gadają, jedynie Torkun. No i kicha, bo wziął i zakochany przestał chcieć oddychać. - nikt z rozmówców, nawet sam cieśla, nie zauważył, że powoli ruszyli. Evert jakby podświadomie odprowadzał ‘gości’ odpowiadając na ich pytania i słuchając rozważań. Nie do końca rozumiał o czym mówił niziołek, ale podświadomie zbierał w swej głowie materiał na inne rozmowy. Z kimś z wioski, jako potencjalne źródło plotek.

- Mówiłeś coś o gorzałce Evercie, wziąłbym ją. Przeglądanie pogorzeliska może być dość nieprzyjemne. Bertrand zatrzymał się jeszcze na chwilę.

- Proszę, na zdrowie - cieśla podał butelkę trzymaną w jednej z rąk. Butelczyna była bliźniaczką tej, którą dostali przy balii z solanką. Z drobnym szczegółem, że ta w dłoni, nadal ozdobiona była woskowym pierścieniem przy korku.

_____Dopiero pod samymi drzwiami towarzystwo zorientowało się, że są już na miejscu. Ze świetlicy dochodziły dźwięki muzyki i śmiech pozostałych towarzyszy. Przy samym wejściu „warowało” kilka dzieciaków i gdy tylko zobaczyły Beę poczęły ją zagadywać i pytać o rzuconą wcześniej prośbę związaną z psiakami. Od momentu rozmowy z Otchenem, do powrotu dwójki kapłanów minęło trochę czasu. Było to zauważalne i odczuwalne. Ciemniało co raz bardziej, wzmagał się chłód i lekkie rękawy, jeśli nie były podszyte grubym futrem, nie wystarczały by powstrzymać macki chłodu.


_____Niebo wyraźnie nabierało barw czerwieni a z gęstniejących nad doliną chmur, począł powoli padać śnieg.

 
Gienkoslav jest offline