Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2017, 08:32   #14
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację

- Kapitan Aycilla Sheen
– przedstawiła się, z wycelowaną bronią, ani drgnąwszy - To nie nasza sprawa, co się tu dzieje, ale obawiam się, że sprawa z którą przychodzimy nie cierpi zwłoki. – zaczęła ściemniać, by zyskać na czasie – Panowie… na zewnątrz czeka 5-cioro członków mojej załogi, nietrudno domyślić się jak zareagują, gdy zacznie się tutaj strzelanina. Proponuję więc, żeby panowie odstąpili i dali nam nieco czasu na rozmowę. Wtedy nie dojdzie do konfliktu interesów między nami i nikt z was nie zginie.

Celowo nie mówiła o sobie, jakby była pewna, że nie są w stanie jej zranić.
- Nie, nie, nie, nie, nie! Nie chcemy żadnej strzelaniny. Żadnej. Absolutnie. Żadnej! Opuśćcie broń! W czym możemy pomóc, pani kapitan? To moja… eee… ochrona. Wie pani, w Okręgach mogą się dziać różne rzeczy - Otarlo gadał jak nakręcony, lecz najemnicy jedynie popatrzyli po sobie. Dowódca grupy nie wyglądał na przekonanego, jednakże lufa przy głowie najwyraźniej wystarczająco mocno podkreśliła słowa kobiety. Skinął krótko, zaś członkowie jego zespołu wykonali polecenie.
- Niech pan się zamknie. My odłożyliśmy broń. Wypadałoby zrewanżować się podobnym gestem - odezwał się przywódca najemników, zaś pocący się ze zdenerwowania Felix zacisnął usta w wąską kreskę.

Aycilla spojrzała porozumiewawczo na swojego oficera. SOC zostało wezwane. Rozmowa cały czas była nagrywana. Pozostało grać na czas.
Kobieta i Rogers opuścili pistolety, choć nie schowali ich.
- Pilnie potrzebuję informacji na temat miejsca pobytu młodego quarianina, za którego wpłacił pan ostatnio kaucję. - powiedziała, po czym dodała twardo - Informacje te są na tyle ważne, że jeśli nie będzie mi pan w stanie udzielić żadnych wskazówek, będę zmuszona zabrać pana na najbliższy posterunek celem złożenia zeznania.

Dowódca nie poruszył się, lecz Otarlo spojrzał na niego w dziwny sposób, a najemnicy za nimi drgnęli.
- Że… co? Quarianin? Jaki quarianin? Ja nie widziałem żadnego quarianina…!
- … w ostatnim czasie. Pan Otarlo nie wie gdzie się w tej chwili znajduje i my również. Ostatnio widzieliśmy go wtedy, gdy pan Otarlo wspaniałomyślnie wpłacił kaucję. Prawda?
- wtrącił półhindus, przerywając swojemu pracodawcy, na którym spoczął jego wzrok.
- Prawda! - zgodził się skwapliwie Felix, kiwając szybko głową.
- A dlaczego to zrobił? - Aycilla grała na czas. Po prawdzie nie liczyła na wyciągnięcie informacji. Te słowiki wyśpiewają wszystko, gdy zostaną skuci i zamknięci w pokojach przesłuchań.
- Ponieważ pan Otarlo jest powszechnie znany z dobroci własnego serca i niechęci do rasistowskich zachowań. Nawiązali nawet ze sobą połączenie, w którym quarianin wyrażał głęboką wdzięczność za uwlonienie go. Dobroć pana Otarlo nie wszystkim się podoba, więc połączenia są nagrywane i posiada ochronę w postaci nas. Może chciałaby pani spojrzeć na nagranie rozmowy? - kontynuował dowódca.
- Czemu nie... - powiedziała, zachowując jednak ostrożność i ruchem głowy nakazując Rogersowi utrzymanie pozycji przy drzwiach.

Oboje ruszyli w głąb niewielkiego salonu z kanapą z dwóch stron zamykającą niski, szklany stolik. Na ścianie naprzeciwko dłuższego boku siedziska wisiał duży, wyłączony obecnie wid. Pod nim płaski ekran imitujący kominek wyświetlał taniec płomieni. Nieco dalej pomieszczenie przechodziło w kuchnię. Mężczyzna zatrzymał się przy widzie i na panelu dotykowym na poręczy kanapy odtworzył odpowiedni plik:

Cytat:
- Dzień dobry, czy pan Otarlo?
- Tak, z kim mam przyjemność?
- Rael’Arogh. Wpłacił Pan za mnie kaucję. Jestem panu bardzo wdzięczny, ale domyślam się, że potrzebuje pan czegoś ode mnie.
- Owszem, to ja wpłaciłem kaucję, ale niczego nie potrzebuję.
Wydawało się, że połączenie dobiegło końca, gdy Rael ponownie przemówił, choć jego ton był wyraźnie podejrzliwy.
- Zupełnie niczego pan ode mnie nie chce? Tak zupełnie bezinteresownie?
- Dokładnie tak.
- W takim razie… Dziękuję bardzo.
- Ależ proszę bardzo.
Tym razem definitywnie rozmowa dobiegła końca. Aycilla zauważyła, że Felix rozglądał się nerwowo.
- Panie Barber…
- Ah tak. Pan Otarlo spieszy się. Ja, Ardan i Jon zostaniemy, by rozwiać wszelkie wątpliwości, a Gorant i Ben odprowadzą pana Otarlo na ważne spotkanie
- powiedział gładko dowódca bandy.
- Bardzo mi przykro, ale muszę zadać jeszcze kilka pytań - powiedziała kapitan, grając na zwłokę - Panie Otarlo, czy wie pan gdzie Rael’Arogh się teraz znajduje?
- Ja? Niby czemu miałbym…? Nie… Przecież, nie. Niby skąd...?
- odparł Felix.
- Musimy zatem uprzedzić o spóźnieniu. Pani wybaczy - odezwał się ponownie Barber i nie czekając na pozwolenie rozpoczął wydawanie komend na dopiero co rozświetlonym omni-kluczu.

Nagle drzwi wyjściowe otworzyły się.
- Nie ruszać się, ręce do góry!

Barber otwartą dłonią trzasnął w drugą. Omni-klucz zgasł. Do środka dostało się trzech turian z wycelowanymi karabinami szturmowymi.
- Nie ruszać się - warknął drugi z oddziału SOC, patrząc nieprzychylnie na Barbera.
- Cała broń na podłogę. Wszyscy. Po kolei.
- Panowie, to nieporozumienie! jestem uczciwym obywatelem! -
zaprotestował Otarlo z wysoko uniesionymi rękami.

Wszyscy z oddziału spojrzeli pytająco na Barbera, który wolno skinął głową. Powoli sięgnął po broń i złożył ją na podłodze. W jego ślad poszedł Ben, a następnie Jon. Ardan, choć niechętnie, poszedł w ślady towarzyszy. Najdłużej ociągał się Gorant, lecz w końcu i on skapitulował.
- A wy to co? Polecenie was nie dotyczy? Broń na podłogę! - rzucił pierwszy z turian w kierunku Aycilli i Rogersa.

Aycilla kiwnęła głową podwładnemu i odłożyła broń. Znała procedury.
 
Mira jest offline