Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2017, 09:32   #3
Hakon
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Karcer nie był miłym przeżyciem dla Gustawa. Niby w początkowych dniach służby w armii siedział już raz w karceru, ale to było dawno i nieprawda. Teraz siedział jak i jego ludzie niezasłużenie. Oczywiście rozumiał, że to dla tak zwanego ukrycia ich akcji na mieście, ale jednak nie było to przyjemne.

Wyszli wszyscy dość szybko bo szykował się wymarsz. Młodszy sierżant pozaczepiał swoich ludzi by sprawdzić stan psychiczny i nastroje wewnątrz kompani. Ogólnie wyglądały na dobre poza paroma wyjątkami.
Baron przed wymarszem jeszcze zaszedł do kwatermistrzostwa. Niestety nic nie ugrał bo poprzedni kwatermistrz był już parę stóp pod ziemią a z nowym nie dało się dogadać. No ale cóż począć.

Czas wymarszu spędził na doglądaniu chłopaków za których miał odpowiadać. Podczas jednej z chwil spokoju zagadnął Karla Altmeiera o jego dziwną akcję podrzynania gardeł. Baron daje do zrozumienia, że nie chcę tej sprawy wyciągnąć na światło dzienne, ale chciałby wiedzieć na czym stoi. W końcu tyłek musi osłaniać takiemu Karlowi.

Droga po wymarszu była spokojna, chociaż żołnierze nie przyzwyczajeni do noszenia takiej ilości sprzętu dodatkowego szybko mieli już dość. Na szczęście dowódca zlitował się nad podwładnymi i w końcu nakazano rozbić obóz.
Sierżant Gustaw nadzorował i przyglądał się pracą nad sporej wielkości obozem. Szukał słabych miejsc w obronie czy nieprawidłowości. Tu w bezpiecznych regionach można było machnąć ręką na takie rzeczy, ale czekając na wroga każda dziura w palisadzie czy złe ustawienie namiotów mogło skończyć się fatalnie dla obrońców.

Baron właśnie robił obchód po obozie gdy zobaczył Allandora siedzącego na wierzchowcu. Zdziwił się Sierżant, że elf po obozie wierzchem jeździ kiedy jest w piechocie. Do tego przecież chyba miał pełnić wartę przy namiocie Grubera.
- Allandor! Co tu robisz i to konno?- Lekko wściekły krzyknął. Niestety zamiast słownej odpowiedzi zobaczył jak elf zrywa konia do ucieczki w kierunku bramy obozu.
- Zatrzymać go!- Ryknął licząc, że usłyszą go przy bramie. Ku zaskoczeniu Gustawa za namiotów wyłonił się Detlef. Baron zmarszczył twarz kiedy elf wpadł w tumanie kurzu na khazada. Podoficer spodziewał się najgorszego, ale krasnolud był twardzielem. Jeździec niestety nawiał i warty przy bramie nie zdążyły go powstrzymać.
Gustaw klnąc jak szewc popatrzył na dźwigającego się Detlefa z pomocą Olega i ruszył do namiotu dowódcy złożyć raport.

Tak jak się spodziewał. Przy namiocie nie było wartownika. W końcu przed chwilą nawiał. Baron zatrzymał się tuż przed wejściem, ogarnął z lekka mundur i wszedł spokojnie i nasłuchując.
Gdy upewnił się, że Podporucznik jest u siebie zapukał w tyczkę podtrzymując sklepienie i gdy pozwolono mu wejść stuknął obcasami.
- Panie Podporuczniku. Mamy dezertera.- Popatrzył na posłańca i gdy dostał możliwość mówienia dalej określił z kim mają do czynienia.
Gustaw spodziewał się, że jako przełożony elfa będzie musiał beknąć za niego, ale liczył się z tym, że Gruber nakaże feralnemu sierżantowi złapać ptaszka.
 
Hakon jest offline