Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2017, 20:51   #62
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Śmierć była nieodłączną towarzyszką każdego, kto w dłoń swoją chwytał broń. Czy zamiarem jego była obrona, czy atak, towarzyszyła mu ona od chwili podjęcia tej jednej decyzji, czekając na okazję do zebrania swego żniwa. Gdy zaś w jednym miejscu spotkało się więcej takich istot, urządzała ona iście królewską ucztę. Napitkiem na niej była krew, daniami padające ciała, deserem zaś dusze, które z owych ciał ulatywały by znaleźć się w lepszym miejscu niż ten brutalny świat. Świat w którym nie znało się swego dnia ani godziny, świat w którym panowała odwieczna walka dobra ze złem.

Zarówno Maelar jak i Roisin spotkali ową damę, ze spotkań tych póki co wychodząc z życiem. Ich przeciwnicy mieli mniej szczęścia, o czym świadczyły trupy. Do tych ostatnich wkrótce dołączyły kolejne. Pierwszym był trup elfa, bez względu bowiem na to jak szczera i rozpaczliwa by nie była prośba dziewczyny, Villasina uratować się nie dało. Gdy tylko strzała opuściła jego gardło, ciałem elfa targnął spazm bólu, a z rany trysnęła poskola zalewając jego zbroję. Kilka kropel zrosiło jej twarz, na krople te nie zwróciła jednak uwagi, zajęta próbami tamowania krwi. próbami z góry skazanymi na niepowodzenie. Dusza mężczyzny uleciała by odnaleźć swe miejsce w Ogrodach, zostawiając jedynie skorupę. Wciąż ciepłą, która jednak wkrótce miała stać się zimna i obca.

Strzała Maelara odnalazła swój cel z zadziwiającą łatwością trafiając przeciwnika w bark. Ból sprawił, że mężczyzna stracił równowagę. Jego skrzydła rozwarły się by powstrzymać upadek, a z łuku wystrzelona została strzała lecąc wprost na spotkanie śnieżnego elfa, który nie zdążył zrobić uniku. Na jego szczęście rana którą otrzymał była z rodzaju tych drobnych, pomimo tego że grot utkwił w jego ciele, to zagłębił się na tyle płytko by pod wpływem ruchu wyślizgnąć się samemu. Co stało się ze skrzydlatym przeciwnikiem, tego Maelar nie wiedział, skryty za względnie bezpieczną zasłoną burty. Mógł za to obejrzeć sobie jak Galadion z wprawą szermierczego mistrza radzi sobie z gwałtownymi, szaleńczymi wręcz atakami ostatniego z trójki demonów posyłając w końcu jego duszę tam, gdzie trafiły dusze jego kompanów. Mógł także ujrzeć Firę, skrytą podobnie jak on za burtą, wciąż szepczącą swe modlitwy. Mógł podziwiać bitewny szał Grosh’a, który nie pozwalał nikomu zbliżyć się do młodej kapłanki, dosłownie rozrywając swych przeciwników na strzępy, ignorując przy tym kolejne rany, które sprawiały że ciało jego spływało krwią i ozdobione było aż trzema strzałami.

Bitwa jednak, co nie tylko śnieżny elf ale i anioł dostrzegli gdy obraz sytuacji na statku objawił im się w pełni swych kolorów, dobiegła końca. Jeszcze tylko jęk i uderzenie ostatniego ciała o deski pokładu, jeszcze tylko zaklęcie rzucone w pośpiechu, jeszcze jeden oddech, będący ostatnim, który z bulgotem opuścił gardło Villisina…


Całun ciszy opadł na oba okręty, całkiem jakby sama Tahara nawiedziła to miejsce, niszcząc wszelkie oznaki życia. To jednak istniało, chociaż było go zdecydowanie mniej niż na początku walki. Ci, którzy przeżyli oddychali ciężko, rozglądali się wokoło i powoli przyjmowali do siebie świadomość wyniku starcia. Rozległ się pierwszy okrzyk zwycięstwa, za którym poszedł następny i tak tam, gdzie królowała cisza, na nowo rozbrzmiały głosy. Nie dało się jednak ukryć, że prócz wiwatów i radości słychać było także jęki, że nie wszystkie okrzyki wyrażały radość, że ta ostatnia trwała niezwykle krótko. Martwych należało oddać morzu, rannych opatrzeć. Były decyzje, które należało podjąć, jak chociażby ta, tycząca się jeńców oraz ich statku, który co prawda także oberwał w bitwie, ale wciąż daleki był od zatonięcia.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline