Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2017, 21:05   #13
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
San Diego

Podróż minęła jej stosunkowo szybko, na drogach nie było ruchu, a sama jazda obfitowała w przyjemne widoki. Pod wieczór, gdy słońce już zaczęło powoli zachodzić, ale do zmroku zdawało się być jeszcze całkiem daleko, znalazła się w San Diego. Kierując się współrzędnymi , dotarła na miejsce gdzie ostatni raz samochód Thomasa wysłał sygnał 31 października, dzień po jego zaginięciu. Oczywiście po samochodzie, srebrnym volvo combi, nie było nigdzie śladu. Okolica była stosunkowo zaludniona, w pobliżu była siedziba sporego banku, kilka kilkunastopiętrowych biurowców, masa sklepów i kilka bloków. Ciężko było powiedzieć od czego zacząć, jednak po chwili dzięki dokładnym współrzędnym udało jej się dojść do miejsca, gdzie wiedziała, że samochód znajdował się w promieniu piętnastu metrów. Musiał więc być zaparkowany na parkingu, na którym ona stanęła. Po tej stronie ulicy była biblioteka otwarta jeszcze przez dwie godziny. Po drugiej zaś prywatna klinika i to taka z wyższej półki.

Pat wysiadła ze swego auta i odpaliła papieros. Oparła się o samochód tak by widzieć oba budynki. Po chwili namysłu napisała do Deanny, że jest na miejscu i auta na serio nie ma. Chwilę obserwowała wejścia do budynków, wypalając przy tym dwa papierosy.
- 15 metrów, tak? Coś tam jest w takiej odległości? Szopa? Garaż? Podziemny garaż?
- Nic takiego nie ma ale się porozglądam. - Pat schowała telefon do kieszeni i ruszyła w stronę biblioteki.
Według tabliczki na przestarzałych drzwiach Patricia miała jeszcze dwie godziny do zamknięcia.

Była to jedna z większych bibliotek miejskich, na parterze znajdował się hol, szatnia i główna czytelnia oraz dział do wypożyczeń książek. Na piętrze zaś oprócz kolejnej czytelni znajdowało się również pomieszczenie z komputerami, xero, drukarkami i podobnym wyposażeniem. Całość była dobrze wyposażona, zarówno jeśli chodziło o wszelkiego rodzaju książki i podręczniki, jak i sprzęt otaczający cenną wiedzę. Na każdym stole stała nowa, starannie wytarta z kurzu lampka, krzesła były ładnie, dokładnie polakierowane, a całość była klimatyzowana. Nie było tu ani za sucho, ani za wilgotno, ani za jasno, ani za ciemno mimo, że nie było okien. Warunki stworzono takie, by każdy siadając i wybierając sobie miejsce, mógł dostosować miejsce pracy do swoich potrzeb.
Obecnie nie było tu zbyt wielu osób, na piętrze Patricia zobaczyła ze dwie osoby przy komputerach, jedną przy skanerze, na parterze było zaledwie trójka osób czytających, notujących coś przy stołach, a jedna młoda kobieta, z wyglądu pilna studentka, chodziła między regałami zbierając do kupy coraz to kolejne opasłe książki.

- Dobry wieczór - mruknęła cicho bibliotekarka za ladą przy wejściu do głównego pomieszczenia. - Jeśli pani po odbiór wypożyczonych książek to proszę szybko do koleżanki obok bo ona zaraz wychodzi, odbiory tylko do 18:30 - powiedziała skinając na drugą stronę długiej lady w kształcie litery C. Za nią znajdował się z regałami, z książkami zarezerwowanymi na wypożyczenie, lub oddanymi, które trzeba było odłożyć na miejsce. Wszystko było schludnie i porządnie zorganizowane.

- Przyznam się, że przyszłam się rozejrzeć. - Odpowiedziała równie cicho Pat. - Znajomy polecił mi tą bibliotekę, mogłabym się przejść?
- Oczywiście, to publiczna biblioteka - kobieta uśmiechnęła się, jakby przypominając sobie gdzie pracuje i jak bardzo to lubi, może to młodość sprawiała, że miała jeszcze jakiś entuzjazm do pracy w sektorze publicznym. - Dopiero jakby chciała pani coś wypożyczyć potrzebna będzie karta, czy żeby z komputera czy jakiegoś sprzętu skorzystać. Ale poza tym czytelnia otwarta do dwudziestej pierwszej - poinformowała z przyzwyczajenia.
- Dziękuję. - Pat przespacerowała się po czytelni. Szukając okien na tyły budynku. Chciała zobaczyć czy nie ma tam.może żadnych garaży albo budynków mogących pomieścić auto Thomasa.

Tylni parking był raczej biedny, oferował zaledwie kilka miejsc dla pracowników, obecnie były tam tylko trzy samochody, maksymalnie mogło się zmieścić szóstka osobowych, ale auta Thomasa oczywiście tam nie było.
Pat powróciła do bibliotekarki.
- Niesamowite miejsce - szepnęła uśmiechając się. - Thomas prosił mnie bym sprawdziła czy nie ma jakichś zaległości, jest taka możliwość?

Kobieta poruszyła myszką ożywiając ekran monitora.
- Nazwisko? Chodzi o to czy ma coś niezwróconego, tak?
- Dokładnie. - Pat podała imię i nazwisko jakim posługiwał się Thomas. Wątpiła by rejestrował się w bibliotece, ale zawsze warto sprawdzić.

Bibliotekarka szybko wklepała dane w klawiaturę.
- Ah to ten pan co parę dni temu tak na szybko się zarejestrował? Dwie książki wypożyczył, ale ma jeszcze pięć dni więc spokojnie - powiedziała patrząc się w monitor.
- A mogłaby mi Pani dać znak jakie, niestety Tom jak widać jest lekko nieprzytomny. - Pat uśmiechnęła się. - Przypomnę mu co powinien oddać. Ja pewnie wpadłabym już na spokojnie jutro.

Kobieta pokiwała głową, z podręcznego notatnika wyrwała kartkę i coś na niej zapisała. Po chwili podała Patrici kartkę, z dwoma pozycjami. Jedną z nich była książka historyczna, opisująca historię stanu Kalifornia, o tytule ‘Jak gorączka złota zbudowała najpotężniejszy stan USA’, druga pozycja pochodziła od tego samego autora, było to wydanie pracy naukowej, na stopień doktorski o tytule ‘Możliwości eksploatacyjne porzuconych miast okresu gorączki złota stanu Kalifornia’. Autorem był niejaki Oliver Lacoste. Jego praca doktorancka była już całkiem wiekowa, bo sprzed dwudziestu lat, w książce podpisany był już jako profesor.

Pat podziękowała bibliotekarce, upewniając się jeszcze raz w jakich godzinach może się zarejestrować. Pewnym krokiem przeszła na drugą stronę ulicy i zajrzała do prywatnej kliniki.

Tam wnętrze było znacznie mnie sympatyczne niż w bibliotece. Recepcja była typowym, sterylnym, błękitno białym pomieszczeniem, gdzie za sporą ladą swoją straż pełniła kobieta w średnim wieku, ubraniu pielęgniarki i o wzroku apatycznego mordercy. W trudem przebijała się przez stertę teczek i dokumentów, co chwilę wściekle wpisując coś w komputerze.
Umieszczono tutaj zaledwie kilka, niewygodnych, zielonych krzesełek, wzdłuż dwóch ścian, w których rogu stał mały stolik, z nieświeżymi gazetami. Obecnie Patricia była jedynym klientem.
Z pomieszczenia były dwa wyjścia, jedno za ladą tylko dla personelu i drugie za szerokimi, dwuczłonowymi drzwiami, prowadzącymi do serca kliniki.

Pat z uśmiechem podeszła do lady, zerkając czy drzwi do kliniki są zamykane na jąkąś kartę czy też jest tam swobodny dostęp.
- Dobry wieczór.
Obok drzwi znajdował się mały czytnik na kartę, ale zapewne pani z recepcji też mogła otworzyć, miała do tego mały panel obok komputera.

Kobieta na sekundę podniosła wzrok na Patricię po czym wróciła do pracy. Rzadko bywało tak, że to sektor publiczny posiadał miłą obsługę, jak w bibliotece przed chwilą, w porównaniu do prywatnego, ale najwyraźniej Pat miała dziś szczęście.
- Polecono mi tę klinikę i rozważam założenie tu karty, czy istnieje możliwość by ktoś oprowadził mnie i opowiedział o waszej ofercie? - Spytała całkowicie nie zrażona reakcję kobiety za ladą.
- Na oprowadzenie troszkę za późno… głównie specjalizujemy się w wizytach domowych, obsługujemy głównie starych ludzi - kobieta mówiła szybko, nie odrywając wzroku od dokumentów. - Na miejscu przyjmuje kilku lekarzy, kilka różnych specjalności, dokładna lista tam - wskazał na ścienną tablicę, gdzie widniał wykaz listy lekarzy, wraz z tytułami, specjalnościami, godzinami pracy i numerem gabinetu.
- Dodatkowo oferujemy też opiekę nad osobami starszymi tutaj na miejscu, przyjmujemy ich tutaj zazwyczaj po operacji, gdy wymagają więcej opieki, a rodzina nie ma czasu. Czasem też po prostu, gdy mają gorszy miesiąc…
- A o której powinnam się stawić by była taka możliwość? - Pat z zaciekawieniem zerknęła na tablicę lekarzy.
- Od dziewiątej rano - burknęła kobieta, licząc, że do tego czasu nie zobaczy już Patrici.
Pat podziękowała i podeszła do tablicy z nazwiskami lekarzy, patrząc czy coś nie rzuci się jej w oczy. Żadne z nazwisk nie przywodziło jej nic na myśl, szybko więc opuściła klinikę żegnając się bez wzajemności z recepcjonistką.

Obeszła klinikę ze wszystkich stron. Na tylnym parkingu coś rzuciło się jej w oczy. Pozornie identyczny pickup, który widziała wczoraj w nocy, stał nierówno zaparkowany na miejscu dla pracowników. Niestety żeby w ogóle zajrzeć na parking, musiała zawiesić się na wysokim murku. Nie była pewna co do numeru rejestracji, ale przeczucie mówiło jej, że jest to ten sam samochód, którym wczoraj odjechał nieprzyjemny z wyglądu gość motelu Joachima w Father’s Pride.

Samochód był zaparkowany na miejscu dla pracownika, na znaku rezerwacji napisane było Roger Voel. Patricia nie mogła być absolutnie pewna, że był to ten samochód, a nawet jeśli to miejsce mógł zająć nie zwracając uwagi na to, że jest zarezerwowane, ale żeby w ogóle dostać się do parkingu musiał mieć klucz do bramy.
Pat rozejrzała się czy nikogo nie ma w okolicy i przewiesiła się przez murek.
Szybko przeskoczyła i znalazła się na parkingu. Oprócz pickupa były tu póki co tylko dwa inne samochody, większość miejsc była więc pusta.
Kobieta zerknęła czy nikt nie patrzy przez okna na parking. Chociaż nie dostrzegła nikogo w oknie, to zobaczyła dwie kamery. Pat chwilę poobserwowała z tego miejsca auto i wycofała się. Miała jeszcze chwilę by rozejrzeć się po okolicy, a potem trzeba było jeszcze znaleźć hotel i poczytać co nieco o lekturach, które wybrał Thomas. Idąc do auta odpaliła papieros.
 
Aiko jest offline