Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2007, 14:45   #1
Kakazu
 
Reputacja: 1 Kakazu ma wyłączoną reputację
[storytelling]Endveriesve



Pojawiacie się na pustkowiu całkowicie pokrytym wrzosem sięgającym wam do pasa. Gdzie się nie obejrzycie widzicie wielką powierzchnię wrzosu sięgającą po horyzont. W dali majaczą niewielkie pagórki na których faluje lekko zborze. Po jasnoniebieskim niebie powoli suną pierzaste chmury, a słońce lekko
ogrzewa tą równinną krainę. Gdy odwracacie się w prawo zauważacie jeszcze coś, nie jest to całkowite pustkowie, przed wami stoi drewniany, prostokątny budynek z dachem pokrytym sianem, blisko niego znajdują się pola pszenicy, która styka się od razu z wrzosem, tak że odróżnia ją tylko złotawy,
migoczący blask, dawany przez słońce. Nagle z budynku wypada jakiś chłopak ubrany w farmerski strój. Zauważając was zatrzymuję sie w pól kroku. Na jego twarzy miesza się zdziwienie ze strachem. Po chili krzyczy - bandyci, bandyci!!! na bogów,zróbcie coś!!!
Po chwili z gęstej trawy wynurzają się z lewej strony od was jakiej postacie. Ci farmerzy widocznie musieli coś kopać w ziemi i nie zauważyli was. Wyglądają na pracowitych i umięśnionych, lecz patrzą na was bacznie. Nagle
jeden z nich wynurza się za wami i uderza Danmirra jakimś obuchem w głowę, inni sprowokowani tym, robią z wami to samo. Zapadacie się w ciemność.

Dochodzicie powoli do siebie, obraz macie rozmazany, czujecie że leżycie na
jakieś drewnianej, podłodze.
Słyszycie nad wami głosy o rożnych barwach.
-kim oni są?
-nie wyglądają jak bandyci, nie mają nawet broni
-skąd oni się tu wzięli?
-Larhen krzyknął że...
-Mira lepiej odejdź.
-co tu się dzieje na Bogów? rozejść sie !!


Gdy się podnosicie zauważacie że jesteście we wnętrzu budynku, prawdopodobnie w tym co widzieliście, bo za uchylonymi drzwiami wciąż widać chwiejące się na wietrze wrzosy. Jest to pojedyncza duża sala, cala z drewna, pod dachem zamocowane są ciężkie, wielkie bele.

- najmocniej przepraszamy, nie wiedzieliśmy jakie macie zamiary- powiedział do was krzepki starzec z rudawą broda i gruszkowatym nosem - ubrany był w jakieś wiejskie ciuchy ze skóry, spoglądał na was życzliwie.
- wybaczcie moim ludziom, już raz mieliśmy atak bandytów i chcieliśmy temu zapobiec, ale wy, kim wy jesteście?..wyglądacie jakbyście przybyli z daleka, a ja nic nie wiem o odległym świecie, prawie cale życie spędziłem na tej odludnej farmie.
Nagle podchodzi do was jeszcze jakiś szczupły mężczyzna z długimi czarnymi włosami i rapierem przy pasie
-"dziadku"- zwraca sie do waszego rozmówcy - ja ich widziałem jak wychodzili z jakiś portali świecących na niebiesko, wyglądali na kompletnie zdezorientowanych. Nie sądzę żeby wiedzieli coś o tym świecie.
"dziadek" zrobił zdziwioną minę, która wnet zmieniła się w dobroduszny uśmiech - więc może zechcecie popracować u nas na farmie, miska ryżu dziennie, wino i 6 miedziaków - oto przeciętne wynagrodzenie, i tak nie macie nic do roboty, a odległe miasta sa tak odległe, ze po nasze zbiory muszą przylatywać raz na miesiąc tragarze na smokach.
szczupły mężczyzna uniósł wzrok - "dziadku" nie opowiadaj bzdur, każdy wie że brakuje ci pracowników i chcesz mieć kogokolwiek kto ci będzie ścinał to przeklęte pole. Brodach westchnął i machnął ręką.
-a dajcie wy mi wszyscy spokój!,- spojrzał na was- a wy róbcie sobie co chcecie tylko nie wyjadajcie moich zapasów, już mam dość problemów na głowie.
mężczyzna z czarnymi włosami uśmiechnął się.
- Wybaczcie mu, zakręciło mu się już w głowie od tej pracy



Jeśli rozglądacie się po sali widzicie że ma po 3 okna na dłuższych ścianach, na jednej po środku szary kominek, w kącie stoi duży stół przy którym pracują kobiety, na ścianach wiszą głowy dzików, jeleni oraz włócznia i miecz dla ozdoby, na środku stoją wielkie beczki i skrzynie zamknięte na kłódki. Przy ścianie na lewo od was stoi kilka szaf z rzędami książek i porcelaną, możecie dostrzec takie tytuły jak "Goblin i zwiadowca", "Starożytne dzieje", "Sadzenie Raukkoków", dalej stoi stół a na nim klucze o dziwnych kształtach, kilka zwojów i świeca. Przed wejściem na podłodze leży skóra niedźwiedzia, a niedaleko, obok was jest kwadratowa klapa w podłodze. Jakieś dzieci
bawią się przed kominkiem drewnianymi klockami, a kilku farmerów pije wino przy drugim stole, jeden krzyczy do was
-"hej może ktoś chce pograć w kości?" Blisko nich znajduję sie coś na kształt trumny ustawionej pionowo, z jej uchylonych drzwi wystaje jakaś kościana łapa. Bądź co bądź ten dom wygląda dziwnie i nie przypominacie sobie aby w waszym starym wymiarze takie były i tak prosperowały.
 
Kakazu jest offline