Jedni walczą dla sławy, inni dla złota, jeszcze inni po prostu to lubili. Maelar walczył by ocalić życie - swoje i tych, co znajdowali się na pokładzie "Gołębicy". I w najmniejszym nawet stopniu nie żałował piratów, których wysłał do Ogrodów Tahary. Ale też nie uważał, że zasługuje na jakieś specjalne podziękowania.
- Upolowałby każdego z nas, po kolei - skomentował słowa Roisin, równocześnie łamiąc strzałę, która przebiła jego zbroję. - Ratowałem też własną skórę. Ale cieszę się, że mogłem pomóc.
- Galadionie, czy na pokładzie mamy kogoś, kto zna się na opatrywania ran? - zwrócił się do anioła.
Gdyby odpowiedź była negatywna, miał zamiar pomóc Roisin, a potem zająć się sobą. Miał też zamiar obszukać zabitego przez siebie demona, a potem zwiedzić piracki statek. A nuż znajdzie się coś ciekawego? A może będą jacyś jeńcy do uwolnienia?
- Co zrobicie ze zdobyczą? - ponownie zwrócił się do anioła. - Zatopicie czy sprzedacie?f