Człowiek w szarej długiej szacie, kapeluszu, i z laską w dłoni, wstał podpierając się o parapet.
Na twarzy zarośniętej siwą brodą malował mu się grymas bólu. Spojrzał na swoich kompanów badającym wzrokiem i zagadał do brodatego rolnika cichym ale dźwięcznym głosem:
-eh mogliście zapytać, a nie od razu pała, mógłby nas ktoś teraz poczęstować wodą i dać chwilę odsapnąć po długiej podróży.
Spojrzał znów na swoich kompanów w poszukiwaniu pomocy… |