Turańczycy nie atakowali, ani nie gonili małp. Nad wojskiem niósł się krzyk rozpaczy. Jako jeden z ostatnich poległ Mahath-Aga, Jastrząb z Aghapuru. Dwie potężne małpy ściągnęły go z konia i rozerwały na pół. Jeden z napastników, uciekając uniósł krwawiącą głowę generała jako trofeum. Pozbawieni dowództwa Turańczycy nie słuchali sprzecznych rozkazów tuzina oficerów, ale w popłochu wycofali się na pustynię, gdzie czarne chmury przyzwane przez małpiego czarownika już zdążyły zblednąć i rozwiać się na wietrze.
Berwyn strzelił, mierząc w wspinającego się po skale małpoluda. Grot strzały błysnął w powietrzu i utkwił między kamieniami, zaledwie stopę od pleców czarownika. Po ruinach poniósł się szyderczy śmiech nadnaturalnej istoty, który jednak szybko przemienił się we wrzask przerażenia...
To Theo cisnął w górę, wysoko ponad siebie linę z przywiązanym do niej hakiem. Kotwica odbiła się od skały, tuż ponad ramieniem małpoluda i rykoszetując zahaczyła o naprężone w wysiłku mięśnie. Aquilończyk pociągnął sznur, który wciąż trzymał w dłoniach. Hak wgryzł się głęboko w ciało i zaklinował o kość ramienia. Przez chwilę złodziej siłował się ze starajacym się wyrwać małpoludem, ale ten na skutek szoku i upływu krwi stracił wiele ze swej nadludzkiej siły. Oderwany od skały runął wrzeszcząc w dół. I po krótkim locie uderzył w ziemię, wzbijając obłok pyłu, zaledwie kilka kroków od Theo.
-
Odnajdźmy mojego brata - zaproponowała Nameela, gdy wszystko wokół już się uspokoiło. -
Jako, że uratowaliście mnie i nie stanęliście przeciw Zuagirom w ostatniej bitwie, nie będzie Wam wrogiem. I jestem pewna, że będzie potrafił się odwdzięczyć - dodała, uśmiechając się zalotnie do Bossończyka, za plecami którego siedziała.