Led zaniosła się kaszlem, po czym obrzygała się własną ciemną krwią. Zamknęła oczy - kuzynostwo demonów tylko na to czekało, zalewając ją obrazami tych wszystkich którzy odeszli.
Nie było katharsis.
Nie było ukojenia.
Nie było zbawienia,
czy nadziei.
Tylko smród śmierci.
Tylko gorycz i cierpienie.
Kobieta runęła jak kłoda na ziemię. Jakiś kamień rozbił jej czoło. Gałki oczne poruszały się, pod powiekami - Za cienką kurtyną skóry koszmary ciągnęły Led w dół.
Do Piekła.
Do Ojca.
Do tych wszystkich skurwysynów, nawet La Monda.
Czy będzie na wieczność z nimi zamknięta? - Twarz kobiety wykrzywił ostatni spazm
Czy może... czy może raczej to oni będą zamknięci z nią? - Ostatni krzywy uśmiech Led Rain.