Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2017, 00:08   #54
Czarna
 
Czarna's Avatar
 
Reputacja: 1 Czarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputację
Vex i Patyczak i Angie i Wujek i Mewa i niemiła pani i dużo hałasów... aaa i MG!

Nie dane było Rononnowi się przespać. Zbliżający się huk przypominał burzę, która zacięła się na jednym jedynym, stale rozbrzmiewającym
odgłosie wyładowania elektrycznego. Przez chwilę nie mógł zdecydować, gdzie jest góra, a gdzie dół, ale po krótkim liściu na twarz rozbudził się całkowicie. Zwłaszcza że siniaki spotęgowały efekt. Widząc zdziwienie ale i szybką reakcję, sam również zaczął się ogarniać. Poprzednio nawet nie wyciągał nic poza prowiantem z plecaka, ale buty i płaszcz były zdjęte. Nie było tu czasu na skomplikowane myślenie. Założył je czym prędzej widząc wpadającą do garażu i również pakującą się Vex. Pomagał jeszcze bez słowa zebrać rzeczy siostry. Wiedział że w takich chwilach sprzeczki rodzinne schodzą na nieco dalszy plan. Chwilę później do pomieszczenia wbiegli Angie i Zordon.
To samo pytanie chciał zadać wbiegającej parze, ale uprzedziła go motocyklistka. Liczył na to, że chociaż oni mają jakieś nikłe pojęcie, skąd ten huk.

- Ta tama chyba poszła! - odkrzyknął Vex Pazur podbiegając do swojego posłania. Przez otwarte drzwi do wnętrza domu słyszeli jak jakiś męski, zdenerwowany głos też krzyczy każąc wszystkim zbierać się do samochodów. Towarzystwu w garażu nie trzeba było tego powtarzać. Mewa skoczyła do swoich betów a że z równie pośpiesznej ewakuacji z lokalu po przeciwnej stronie rzeki nie zdążyła zabrać zbyt dużo więc i teraz większość rozchełstanych betów miała już na sobie. Black Cross również się nie ociągali. Ci z kolei niewiele przynieśli ze sobą z samochodu więc i niewiele teraz mieli do pakowania.

- Wezmę ci to! - dryblas o blond dredach wziął tej bladej, czarnowłosej dziewczynie torbę, wyglądającej na niezbyt lekką. Oboje wybiegli w ciemność za tym który był u nich kierowcą. To jakby ocuciło Mewę.

- Rononn! Nie mamy samochodu! - syknęła ze strachem w głosie siostra łapiąc brata za ramię. Przyjechali z Melody jej czy nie jej kombiakiem. Tym który nie tak długo po tym marynarz tak skutecznie unieruchomił. Jej samej zresztą nie było widać w garażu. Zza ścian słychać było odgłosy powszechnej i pośpiesznej ewakuacji. Krzyki i ponaglenia przestraszonych ludzi, stukoty po podłogach i schodach, trzeszczenia dech, upadki jakichś przedmiotów widocznie sceny podobne do tej z garażu nie rozgrywały się tylko w nim.

- Bierz wszystko i do samochodu! Biegnij za mną! - wujek Zordon ponaglał Angie sam dając przykład gdy po prostu zgarnął swoją broń i rzeczy na siebie i na ręce nie zwlekając z ubieraniem tego wszystkiego.

- Wiem, że nie mamy! - odkrzyknął siostrze. Zarzucił plecak na ramię, pochwycił kaburę z bronią i pomógł Mewie zabrać część rzeczy - Czasu na myślenie też nie. Zordon! Macie jakieś miejsca? Tylko na czas ucieczki!? - monter spróbował jeszcze złapać najemnika nim zniknie w ciemnościach nocy.

Vex wsiadła na motor i odpaliła silnik. Hałas poniósł się po garażu, a gdy wykręciła oświetliła drogę do miejsca gdzie na Sama i Angie czekało auto.
- Ruszajcie się.

Zła woda się zbliżała i tak strasznie buczała, nie dając o sobie zapomnieć! I ludzie latali jak oparzeni, ale to porównanie chyba nie pasowało, skoro ogień nie był mokry, tylko gorący. Wyszło na to, że to nie ludzie zasadzkowali... tylko niedobra, głupia i popsuta tama. Angie widziała jedną podczas podróży z wujkiem, ale tamta była bardzo olbrzymia i już spsuta jak przejeżdżali...
- Gdzie uciekniemy? Zdążymy? Czy w złej wodzie są potwory? A Roger? Zapasy? Ciocię Ellie też zmyje? Idziemy do bryka? Tego niemiłej pani? Możemy zabarać Vex? Żeby jej też nie zmyło? Co to jest Dew? - blondynka piszczała, depcząc Pazurowi po piętach i targając naręcze szpeju z karabinem na poczytnym miejscu gdzieś na plecach. Najchętniej wskoczyłaby na wujka i nakryła kocem żeby odgrodzić się od strachów. Kocyki były bezpieczne, a jak się zapaliło jeszcze latarkę to od razu robiło się lepiej. Jak w jaskini, a jaskinie było dobre. Tylko tutaj nie było żadnych.


- Mamy! Za mną! - wujek Zordon odkrzyknął w biegu Rononnowi i Mewa nie czekając od razu zaczęła biec za nim i blond nastolatką. Najemnik biegł na początku tego małego peletonu niedbale obwieszony swoimi rzeczami. Dzięki reflektorowi Spike mieli oświetloną drogę do pobliskiej stodoły. Na podwórku zapanował podobny chaos jak do tej pory słyszeli wewnątrz domu. Samochody odpalały, ruszały, ludzie darli się i przekrzykiwali poganiając się nawzajem, wyzywając od idiotów, czasem wskakując już do ruszających pojazdów. - Angie do samochodu! Nie bój się nic nam nie będzie! Ale pogadamy w samochodzie! Okey!? - krzyknął wujek do nastolatki. Musiał krzyczeć by być słyszalny przez narastający z każdym krokiem hałas i chaos. Ale nagle zatrzymał się stosując całą grupkę. Z szopy z której niedawno wyszła Vex a wcześniej on sam ukazały się światła wyjeżdżającego samochodu.

- Stój! - krzyknął desperacko wujek choć czy kierowca mógł go usłyszeć w tej kakofonii nocnych dźwięków i potężniejącego wciąż grzmotu było dość wątpliwe. W plamie światła jaką dawał reflektor Spike widać było szarawą, wielokolorową sylwetkę wyjeżdżającego sedana. Vex rozpoznawała, że to ta maszyna jaką Melody oferowała niedawno Pazurowi w zamian za zostawienie kombiaka. Ford Taunus. Z dwulitrowym V6.

Sedan już jechał całkiem żwawo gdy zatrzymał się o kilka kroków od czteroosobowej grupki.
- Wskakujcie! - z ciemności pojazdu doszedł ich ponaglający głos Melody.

Wujek nie czekając ruszył do pojazdu.
- Wskakujcie! - ponaglił pozostałą trójkę bezładnie wsiadając obok kierowcy i kładąc swój dobytek sobie na kolana. Pozostałej trójce pozostawała tylna kanapa pojazdu.

Widząc, że grupa ładuje się do pojazdu, Vex ustawiła się wśród pojazdów opuszczających podwórze. Wolała nie jechać sama bo nie znała okolicy, do tego… Zerknęła na auto Melody, do którego wsiadł Sam. Przeklęła cicho. To nie tak, że się przywiązała. To nie może być tak. To tylko towar, który trzeba dostarczyć do Teksasu. Spike powoli toczył się przez podwórze, czekając aż Melody ruszy.

Widząc kto prowadzi samochód Rononn przeklął w duchu. Nim zdążyła zaprotestować, chwytał siostrę za bark i wpychał ją na tylne siedzenie. Na pewno znów będą po drodze cyrki, ale liczył na to że w obliczu zagrożenia te dwa kuguary będą ze sobą współpracować. W razie czego poprosi Angie o pacyfikację jego siostry…

- Wujku gdzie Roger?! Nie widzę Rogera! Nie możemy go zostawić, zrobił mi obrazek i dał pół batonika! - Angela nadawała cienkim, przerażonym głosem, pakując się na tylną kanapę. Głowa chodziła jej dookoła, ale w świetle rzucanym przez motur nigdzie nie widziała pana z obrazkami. Dobrze chociaż, że Vex nic nie było, ani się nie zgubiła. Siedziała sztywno na powycieranym siedzisku, przytulając karabin. Niedobrych ludziów i potwory mogła utrupić, ale złą wodę? Na złą wodę nie działały kule.

- Poradzi sobie! I tak już nie mamy więcej miejsca! - odkrzyknął wujek Zordon przekręcając głowę w bok by choć kątem oka spojrzeć na siedzącą za nim nastolatkę. Melody za kierownicą miała nieco lepszy kąt widzenia a widząc, że są w komplecie ruszyła raźno do przodu. Wkrótce jednak i ona i Vex musiały się zatrzymać. Przy bramie zrobił sie prawdziwy kocioł. Melody zazgrzytała zębami zdając sobie sprawę, że gdyby olała sprawę otwartej bramy jak zrobili niedawno to jej koledzy to obecny karambol byłby pewnie choć trochę mniejszego kalibru. Tymczasem jakiś samochód czy dwa chyba próbowały staranować zamknięte przez nią bramę, nie do końca się chyba udało i jakoś się zakleszczył. W niego wjechał kolejny a może dopiero wtedy się zakleszczyły. Ludzie w samochodach krzyczeli, trąbili klaksonami, samochody warczały, dał się słyszeć łomot dartych blach i hamulców. Przez to wszystko przebijał ten groźny łoskot, głośniejszy nawet od tego moto zbiegowiska przed nimi. Angie nigdzie nie widziała Rogera. Jeśli wybiegł z domu to musiał pewnie wsiąść do jakiegoś pojazdu. A jeśli wsiadł to nie wiedziała do którego.

- Trzymajcie się, pojedziemy na skróty! - Melody nagle podjęła decyzje widząc, że to coś co się do nich wszystkich zbliżało będzie pewnie szybsze niż ten korek przed nimi się sam rozładuje. Dodała gazu i skręciła w bok. Kolejne biegi zgrzytały gdy zmieniała na coraz wyższe i silnik podobnie wył na coraz mocniejszych obrotach. Kierowca zasuwała prosto w jakąś ścianę, bardzo pstrokatą co ukazywały światła pojazdu. Zmieniła bieg po raz kolejny przyspieszając gdy już ściana była tak blisko, że nie było mowy by dała radę wyhamować. I nie hamowała. Angie dostrzegła jeszcze z bardzo bliska przed maską jakieś osiatkowane ogrodzenie, kawałki blachy falistej, chyba jakaś dykta a potem wszystko to poszło w drzazgi, przeleciało po masce, uderzyło w szybę, posypało się po dachu, wokół drzwi, niektóre fragmenty zafurkotały nawet wewnątrz kabiny rozcinając komuś kawałek skóry czy uderzając mocniej o ubranie ale właściwie nic chyba nikomu się nie stało.

A potem przed reflektorami ukazała się wolna, płaska przestrzeń dawnego pola albo łąki. Melody zabuksowała pojazdem pakując go w dość łagodny i długi skręt. Kierowała sie ku ciemnym bryłom osady przez jaką przejechali wieczorem. Tam gdzieniejgdzie prześwitywały jasne prostokąty okien.

Huknęło, brykiem zatrzęsło i posypały się śmieci. A potem znowu jechali, bo przestój był chwilowy, ale taki głośny! Prawie jak pomruki gromów z daleka.
- Ała! - Angela złapała się za głowę, kiedy coś twardego zdzieliło ją w bok czaszki. Przyłożyła rękę do tego miejsca, ale nie wyczuła niczego mokrego, znaczy nie krwawiła. Szybko wystrzeliła do przodu, obejmując od tyłu wujka i wciskając nos w kołnierz jego munduru - Jesteś ranny?! Boli?! Trzeba pomocy?! Powiedz coś! - gadała gorączkowo, macając odsłonięte fragmenty blondyna w tym samym celu w jakim wcześniej sprawdziła siebie.

- W porządku Angie, jestem cały. A ty? - wujek pokiwał głową i starał się uspokoić nastolatkę. Zapytał znowu starając się przekręcić głowę do tyłu ale z podobnym skutkiem jak przed chwilą. W tej pozycji mógł ją jednak pokrzepiająco i pocieszająco złapać za rękę i to właśnie zrobił poklepując ją dla dodania otuchy.

- Vex jedzie za nami? - zapytała szybko Melody sama zbyt zajęta by oglądać się na to co zostało w tyle. Jazda po polu skutkowała licznymi podskokami na nierównościach więc pojazdem trzęsło i chwiało przy wtórującym mu dźwiękach skrzypiącego metalu. Pojazd chyba zjeżdżał w stronę drogi która jawiła się jako jaśniejsza smuga ale na tyle łagodnym łukiem by nie wytracić zbytnio prędkości.

Vex mimo, że na chwilę utknęła w kotle aut, widząc, że wykręcają sama obróciła Spika. Przejazd po zgliszczach, które pozostawiła za sobą Melody nie był łatwy. Chwilę manewrowała by nie uszkodzić kół motoru. Gdy jednak ostatnie śmieci zostały za nią dodała gazu i szybko dogoniła ich ustawiając się niedaleko jednak tak by jej światła nie oślepiały Melody. Starała się wymijać większe nierówności nie tracąc prędkości.
Motocyklistka klęła cicho wyraźnie zirytowana. Chciała jechać szybciej, znaleźć się jak najdalej. Jednak ani nie znała trasy, ani nie chciała oddalać się od… niemal rąbnęła w kierownicę Spika. Szepnęła ciche przepraszam i skupiła się na prowadzeniu, czasem tylko zerkając czy ktoś nie jedzie za nimi.

Rononn siedział cicho na kanapie łypiąc na Mewę i ukradkiem grożąc jej, sugestywnie pokazując ‘usta na kłódkę’. Miał już naprawdę dosyć jej paranoi odnośnie aktualnie prowadzącej pojazd.

Blondynka z karabinem za to ciągłe nadawała, dzielą uwagę między trzymanie się wujka, a rozglądanie przez rozbite okna. Trzęsła się i pociągała nosem, wczepiając palce mocno w ubranie opiekuna.
- Wujku gdzie Roger? A jak coś mu sie stanie? Ta pani z obrazkami tym razem jego zaatakuje? Albo zła woda go porwie? Co to Dew? - powtórzyła uparcie, zapuszczając żurawia tam gdzie inne bryki przed bramą.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Everyone will come to my funeral,
To make sure that I stay dead.

Ostatnio edytowane przez Czarna : 21-07-2017 o 00:27.
Czarna jest offline