Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2017, 10:43   #17
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
Czerwona dioda na kamerze pod zadaszeniem bramy informowała, że monitoring powinien być sprawny. Potwierdzeniem tego była rozsuwająca się brama po kilkunastu sekundach. Pod dom prowadziła żwirowa droga. Po obu stronach umieszczone były rzędy lampionów, które musiały dawać niesamowite efekt w nocy, a za nimi perfekcyjnie zadbany ogród dawał dużo cienia. Na końcu drogi, na tarasie otaczającym budynek, majaczyła klęcząca kobieca postać. Białe kimono kontrastowało z ciemnym drewnem ściany.


Kotoko, bo nią okazała się młoda dziewczyna, cierpliwie czekała aż Irya się zbliży. Pokłoniła się charakterystycznie układając dłonie przed kolanami, a następnie odsunęła drzwi dla gościa. Kotoko nie odwracała wzroku i z zaciekawieniem patrzyła na policjantkę. Kącik ust dziewczyny należącej do Mishimy delikatnie uniósł się w górę. Ewidentnie świadczyło to, że nie była uległą dziewczyną. Irya mrugnęła do dziewczyny i weszła do środka.
Wnętrze było przestronne, a w tylnej części pomieszczenia znajdował się zastawiony już stół, przy którym czekał Nakano Yoshi.



Mężczyzna na widok swojego gościa uśmiechnął się szeroko unosząc trzymaną w dłoni czarkę wypełniona jakimś płynem. Zapewne była to sake.
Corday uniosła nieznacznie rękę w geście powitania z gospodarzem. Wystrój posiadłości Nakano podobał jej się od pierwszej wizyty w tym miejscu, choć jak na jej gust nieco zbyt minimalistycznie wszystko było urządzone. Kobieta dziarskim krokiem zbliżyła się do stołu. Ledwo co zjadła śniadanie, ale na sam widok tego co leżało na niskim blacie, zrobiła się od razu głodna.
- Witaj Yoshi, dawno się nie widzieliśmy - odezwała się do gospodarza, gdy w klęczki zasiadła przy stoliku. Obdarzyła swojego znajomego przyjacielskim uśmiechem. - Kotoko do nas dołączy? - zapytała spoglądając za siebie.
- Nie - odparł krótko gospodarz - No chyba, że sobie tego życzysz. - zmrużył oczy z rozbawieniem.
Irya prędko pokręciła głową.
- Lepiej nie. Tak jakoś zawsze niezręcznie się czuję przy niej - wzruszyła ramionami i zrobiła przepraszającą minę. W końcu dziewczynie tylko fartem głowy nie odstrzeliła. Corday po dziś dzień czuła się źle z powodu własnej porywczości jaką się popisała w dniu kiedy poznała Kotoko. Blondynka sięgnęła po miseczkę i pałeczki. Rozejrzała się po stole i zaczęła wybierać sobie ulubione kąski. - Jak tam interesy idą? - zaczęła i włożyła sobie do ust kawałek ryżowej rolki z kawałkiem surowej ryby, tykwy i czegoś tam jeszcze.
- Interesy? - Zapytał Yoshi z trochę zbyt dużym jak na gust Iryi zdumieniem - Dobrze wiesz Corday-san, że ja już się wycofałem. Teraz już tylko odpoczywam. Jak widzisz zresztą w dosyć dobrych warunkach - dodał żartując.
- Ja bym chyba tak nie potrafiła - odparła Irya po przełknięciu tego co miała w ustach. - Zanudziłabym się. A propo nudy... Dostałam przeniesienie. Bliżej mam teraz do ciebie więc uważaj, bo będę miała okazję częściej wpadać na lunch - mrugnęła okiem. - W każdym razie tydzień czekałam aż komendant przydzieli mi jakieś śledztwo - zaśmiała się. - No ale wydaje się być ono warte czekania.
W trakcie gdy Irya mówiła Nakano uzupełnił sobie płyn w czarce i odstawił dzban na stół. Następnie zwrócił się do swojej rozmówczyni.
- Zbyt długo Cię znam, żeby wiedzieć, że nie zaczynasz opowiadać o swojej pracy bez powodu. Albo Cię coś zaintrygowało, albo masz jakieś problemy. Nieraz mówiłem Ci, że nie mam nic przeciwko temu. Bycie w stanie spoczynku jest niemiłosiernie nudne - Yoshi jednym haustem opróżnił czarkę i sięgnął znowu po dzban - Opowiadaj.
- Może troszkę po trochu każdego z wymienionych - uśmiechnęła się promiennie. - No więc mam takiego jednego typa. Pospolity dealer prochów z mojej nowej dzielnicy. Złapali go, ciągną na przesłuchania i kto zjawia się jako jego prawnik? Charles Morgan - Corday zrobiła krótką przerwę w wypowiedzi by porwać kolejny kąsek. - No i teraz pytanie. Skąd ulicznego sprzedawcę prochów stać na Morgana? No u mnie na posterunku burza mózgów jest o to - wyjaśniła, przegryzając między słowami marynowany imbir. - Więc mamy coś co może tych dwóch typów łączyć, a może i nie. Eric Anderson, nazywa się ten coś. Nie mamy na niego chyba nic. Przynajmniej tym co mamy komendant się nie chce dzielić - westchnęła. - Więc sobie pomyślałam, że popytam na własną rękę - uśmiechnęła się wymownie do Yoshiego.
- Pospolity dealer prochów... - powtórzył do siebie Nakano, a następnie patrząc w oczy swojej rozmówczyni kontynuował. - Storm Warriors gardzą tego typu ludźmi tak samo jak samym towarem jaki rozprowadzają. Jednak aby nimi gardzić musimy mieć o nich pewną wiedzę. Nie znam Charlesa Morgana ani Erica Andersona, ale jeśli mają z tym człowiekiem coś wspólnego to musi ich łączyć jakaś organizacja. Na tym terenie działają nasi najwięksi wrogowie Czarne Smoki. Rodzina, ma bardzo tradycyjne korzenie i pochodzi z Merkurego, a lokalnie przewodzi nimi wnuczka Nakamury - Fumiko. Oprócz tego są Czarne Maki. Tą Triadą opiekuje się rodzina Shizuka, a operacyjnie przewodzi nimi Saito Takeshi. Mają raczej nowoczesne podejście i według mojej wiedzy, której raczej nikt Ci nie potwierdzi, współpracuje z Bauhausem, a konkretnie z rodziną Borgia. Rodzina Borgia natomiast ma jeszcze powiązania z Capitolskim Syndykatem, który według tego co wiem działa w obszarze dosyć dobrze prosperującej agencji ochroniarskiej Crimeshield. Narkotyki, wymuszenia, haracze więc raczej tutaj bym szukał powiązań. Zresztą to podwórko znasz na pewno lepiej niż ja - uśmiechnął się tajemniczo wypowiadając ostatnie słowa.
Corday słuchała go uważnie i nie wchodziła w słowo. W międzyczasie wetknęła sobie jeszcze kilka kawałków sushi do ust i w zamyśleniu przegryzała je. Yoshi albo miał genialnego kucharza, albo sprowadzał to z wybitnej restauracji posiadającego takowego szefa. Na szczęście kobieta potrafiła sobie radzić z myśleniem o kilku rzeczach na raz, więc kontemplowanie przepysznego kulinarnego dzieła nie odciągnęło ją od myślenia nad słowami gospodarza. A informacje, które jej przekazał, choć były bardzo ogólne to Inspektor zaczynał się w głowie rysować obraz hipotetycznych powiązań między trójcą Anderson, Morgan i Hill.
Przełknęła kęs.
- No to całkiem sporo się dowiedziałam - pokiwała głową z wdzięcznością. - Jak jeszcze uda mi się wyrwać od Komendanta to co on ma... - kobieta uśmiechnęła się radośnie. - Anderson zdobył obywatelstwo Capitolu i można by go podpiąć pod Crimeshield... Może nawet bezpośrednio w Syndykacie... - myślała na głos. - Morgan, wygląda na kogoś kto pojawia się na salonach. Może nawet ma znajomości bezpośrednio z rodziną Borgia. To by wychodziło, że Hill to rzeczywiście tylko pionek, w najlepszym razie pionek aspirujący do ugryzienia dla siebie czegoś więcej, co może mu się odbić czkawką, albo nawet stanąć w gardle - a gdy to powiedziała, z lubością pochwyciła w patyczki kawałek sushi i go zjadła.
Nakano nie przerywał Iryi w analizie i z nieukrywaną przyjemnością obserwował jak jedzenie znika ze stołu z jej pomocą. Sam praktycznie nie tknął niczego, sięgając po jedzenie tylko dla towarzystwa. Sugerowało to, że cała ta uczta była przygotowana pod jego gościa. Minęło już trochę czasu od kiedy Irya uratowała życie Kotoko, co dowodziło, że wdzięczność wśród tych honorowych przedstawicieli Mishimy potrafi być okazywana przez długi czas. Gdy Irya zaczęła sprawiać wrażenie sytości, Nakano zapytał czy miałaby jeszcze na coś ochotę. Był to jasny sygnał, że jeśli nie ma więcej pytań to czas lunchu dobiega końca.

W chwili kiedy Corday wstawała dotarło do niej, że zapomniała wręczyć obiecany prezent gospodarzowi. Nakano zgodnie z etykietą dwukrotnie odmówił przyjęcia, ale Irya miała wrażenie, że wojownik byłby mocno rozczarowany gdyby tego zaniedbała.

Pożegnała się, wróciła do samochodu i ruszyła w kierunku mieszkania.
W czasie jazdy na jej telefon przyszła wiadomość z nieznanego numeru: “Mark Hill umrze dzisiaj”.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.

Ostatnio edytowane przez Raga : 31-01-2019 o 10:12.
Raga jest offline