Freyvind nijak nie chciał choćby przypadkiem dawać odczuć jakoby nad gospodynię swym zachowaniem się wybijał, ale z każdym przybyłym też się witał i starał się pogawędkę uciąć zanim czas nadszedł by thing aftergangerów rozpocząć. Czasem dłuższe były to schadzki jak z Ranulfem, starym druhem skalda i Becanem, towarzyszem tego pierwszego co ostrożnie do Lennartssona podchodził. Czasem krótkie jak z Rannveig, która Freyvinda z góry traktowała skaldów za nic przy wojach mając. Z Aftergangerami spoza Jutlandii, co zwali się Myskia, Gjest i Siggeirr dłuższe rozmowy poczynił starając się jasne strony najazdu na Franków uwypuklić, bo pierwszy i drugi raczej przeciw wyprawie byli i przynajmniej jeden z nich skalda nie lubił z jakiegoś powodu. Trzeci, Siggeir,
wysoki i potężny rudzielec, o sławie wielkiego i bystrego woja za to zdawał się Freyvindem zainteresowany być może dlatego, że jak i on z Zelandii pochodził. O tym co o wyprawie myśli nie mówił, ale też i nie był przeciw, co skald za dobrą monetę wziął.
Z Hakonem spędził trochę czasu ciekaw
Sighvartowego syna, a brata Hemminga który w czasie bitwy o Caern zginął, a trzynaście lat dostatecznym czasem było aby i o tym mówić. Frey w czasie tych wspominek wielce chwalił młodszego syna dawnego pana na Varde - dziś króla Gaudariki. Przybyły nie wiedzieć skąd
jasnowłosy Vargr przy bliższym poznaniu okazał się Rebeccą, aftergangerką co maskę o urodzie ciężkiej do określenia płci przybierała, by wśród ludzi przebywać. Inaczej czynić nie mogła, bo była
niesamowitą maszkarą o wręcz nieludzkim wyglądzie, choć uprzejmością i byciem miłą to wielce równoważyła. Niewiele od niej skald wyciągnął co o wyprawie myśli, bo kobieta w czasie rozmowy przy kubkach krwi wnet obróciła to w dyskretne próby uwodzenia Freyvinda, który wszelkie próby wybadania jej musiał zmienić w grzeczne i nie skutkujące urazą odrzucanie umizgów ‘potworzycy’. Zręcznym była i sprytnym politykiem.
Jens ponownie udostępnił swój langhus na naradę nieumarłych lecz Gudrunn zaproponowała raczej spotkanie w lesie, na polanie, z dala od ludzkich uszu. Jarl przypomniał jednak, że wilczych uszu tam nie brak. Propozycja zatem padła, by aftergangerzy na łodzi naradę poczynili, po wypłynięciu na pobliskie jezioro Farup, a Frey i Elin podchwycili ten pomysł. Nim jednak obiecana łódź przybyła na brzeg na którym zgromadzili się, rudy afterganger podszedł do Elin by uchwycić ją za łokieć i odciągnąć na bok.
- Elin… słowo? - rzekł z naciskiem niby o pozwolenie prosząc, jednak czyny zupełnie temu przeczyły. Oczy zmrużone miał i górując nad volvą cały napięciem promieniował, a wieszczka zdziwiona zachowaniem mężczyzny pozwoliła się zaciągnąć na bok ale niezbyt daleko. Nie tylko Elin z Siggeirem zniknęli, bo i Gudrunn odeszła z Jensem by przygotować łódź naradę, a i korzystając z tego iż czas jeszcze był niektórzy inni poznikali czy to pożywić się czy przed thingiem mającym się odbyć, innym rozrywkom się oddać.
Freyvind podszedł do chudego i chromego aftergangera co z północy przybył i usiadł obok niego z rogiem miodu. Myskia, jak ten się zwał z jakiegoś powodu nie leczył nogi swej krwią, a co myśli o skaldzie ciężko było z niego wyczuć, co Freya ciekawość obudziło.
- Z daleka przybyłeś? - zagaił. Nie padło to przy ich poprzedniej rozmowie.
Myskia skinął głową przytakując i wyciągając przed siebie chromą kończynę z westchnieniem ulgi. Oparł się nieco o ławę i spojrzał na skalda.
- Ciekawym. - rzekł krótko, jakby odpowiedzi udzielając na inne pytanie.
- Czegóż?
- Tego wszystkiego. - zakreślił wyimaginowany okrąg ręką - I tego co z tym uczynione zostanie. Ty nie?
- Wiesz dobrze, że jam chyba najwięcej ciekawym tego i pewnie największe mam nadzieje, a jak nic z tego nie będzie... największy zawód odczuję.
- Aż tak Ci zależy? - Myskia uśmiechnął się łagodnie.
Frey długo zwlekał z odpowiedzią.
- Ja i tak ruszę ale bez wielkiej armii szans nie ma jednak na pognębienie naszych wrogów i zabezpieczenie północy na dziesięciolecia. Więc owszem. Zależy.
- Aż tak Cię chciwość gna? - Mina rozmówcy nie uległa zmianie choć może uśmiech się nieco bardziej poszerzył. - Czy może szaleństwo?
- Chciwości nigdy we mnie nie było. Wiem że przeciwnyś temu, ale czemuż?
- Bo tak jest. Nie kryję się z tem. - afterganger wzruszył ramionami - Bo niedawno jedną wojnę domową mielim. Miast jedności na północy, szuka się jej poza granicami morza.
- Złe to, że przeciw zagrożeniu się wyprawiając jedność można osiągnąć, gdy bez tego brak jej?
- Złe to, że Franki, Germani i inni widzą tu łatwy kąsek. Każdy na swej miedzy siedzi, i jeno jej dogląda. - wskazał w kierunku obozów wyrosłych pod Jelling, przybyłych jarlów co pompą i splendorem aż w oczy kuły. - I na pokaz jeno muskuły pręży.
- Trza zatem tych śmiertelnych jarlów za ryj uchwycić, Nord Vegr zjednoczyć, władzę Bacsegi nad Zelandią, Skanią i Hallandem zwiększyć, tych dwóch durni w Uppsael do spokoju doprowadzić. - Skald pokiwał głową.
- Jak to uczynisz, gdy sily ruszą na Franków?- sarknął Myskia.
- Pokażę, że jedność możliwą być może. Nawet Ulfhedinn przekonałem by ruszyły swą siłą z ludźmi i einherjar. Trzeba nam też takich, co dbać bedą o tę jedność, choćby na jednym terenie. Może Denemearka pod jedną władzą, bo Agvindur tu żelazną ręką wszystko trzymał, a Nord Vegr podzielona, bo nie ma tam kogo takiego. Agvindura chcę Dunom przywrócić, wtedy i z Nord Vegr uczynić co można. - Freyvind spojrzał na Myskie. - Ale nie gdy ludzie i nieumarli z południa będą tu knuć, jak trzynaście lat temu w Hedeby i Aros.
- I myślisz, że ona tu po co? - skinął z wyraźnym uprzedzeniem głową w stronę Rebecci.
- Nie wiem, nie znam jej.
- Nie stąd ona. Kręci się po północy… Po co?
- Choćby i szpiegowała, niechaj i czyni to. Niechaj wiedzą. Częścią planu to jest. We wspólnej wyprawie jedność i tysiące do wrócenia wojów na północ. Denemearce Agvindura chcę wrócić, inaczej tu się o władzę poszarpią i będzie jak w Nord Vegre. Daj mi poparcie i wojów aby pognębić wrogów, zagrożenie - wskazał głową na wieszczkę - które ona patrząc w wizję zobaczyła, odsunąć, a ja dam Ci jedność Nord Vegr. Z czasem zaś może i całej północy.
Myskia skinął głową bez konkretnej odpowiedzi.