Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-07-2017, 14:02   #27
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację


Freyvind nijak nie chciał choćby przypadkiem dawać odczuć jakoby nad gospodynię swym zachowaniem się wybijał, ale z każdym przybyłym też się witał i starał się pogawędkę uciąć zanim czas nadszedł by thing aftergangerów rozpocząć. Czasem dłuższe były to schadzki jak z Ranulfem, starym druhem skalda i Becanem, towarzyszem tego pierwszego co ostrożnie do Lennartssona podchodził. Czasem krótkie jak z Rannveig, która Freyvinda z góry traktowała skaldów za nic przy wojach mając. Z Aftergangerami spoza Jutlandii, co zwali się Myskia, Gjest i Siggeirr dłuższe rozmowy poczynił starając się jasne strony najazdu na Franków uwypuklić, bo pierwszy i drugi raczej przeciw wyprawie byli i przynajmniej jeden z nich skalda nie lubił z jakiegoś powodu. Trzeci, Siggeir, wysoki i potężny rudzielec, o sławie wielkiego i bystrego woja za to zdawał się Freyvindem zainteresowany być może dlatego, że jak i on z Zelandii pochodził. O tym co o wyprawie myśli nie mówił, ale też i nie był przeciw, co skald za dobrą monetę wziął.
Z Hakonem spędził trochę czasu ciekaw Sighvartowego syna, a brata Hemminga który w czasie bitwy o Caern zginął, a trzynaście lat dostatecznym czasem było aby i o tym mówić. Frey w czasie tych wspominek wielce chwalił młodszego syna dawnego pana na Varde - dziś króla Gaudariki. Przybyły nie wiedzieć skąd jasnowłosy Vargr przy bliższym poznaniu okazał się Rebeccą, aftergangerką co maskę o urodzie ciężkiej do określenia płci przybierała, by wśród ludzi przebywać. Inaczej czynić nie mogła, bo była niesamowitą maszkarą o wręcz nieludzkim wyglądzie, choć uprzejmością i byciem miłą to wielce równoważyła. Niewiele od niej skald wyciągnął co o wyprawie myśli, bo kobieta w czasie rozmowy przy kubkach krwi wnet obróciła to w dyskretne próby uwodzenia Freyvinda, który wszelkie próby wybadania jej musiał zmienić w grzeczne i nie skutkujące urazą odrzucanie umizgów ‘potworzycy’. Zręcznym była i sprytnym politykiem.

Jens ponownie udostępnił swój langhus na naradę nieumarłych lecz Gudrunn zaproponowała raczej spotkanie w lesie, na polanie, z dala od ludzkich uszu. Jarl przypomniał jednak, że wilczych uszu tam nie brak. Propozycja zatem padła, by aftergangerzy na łodzi naradę poczynili, po wypłynięciu na pobliskie jezioro Farup, a Frey i Elin podchwycili ten pomysł. Nim jednak obiecana łódź przybyła na brzeg na którym zgromadzili się, rudy afterganger podszedł do Elin by uchwycić ją za łokieć i odciągnąć na bok.
- Elin… słowo? - rzekł z naciskiem niby o pozwolenie prosząc, jednak czyny zupełnie temu przeczyły. Oczy zmrużone miał i górując nad volvą cały napięciem promieniował, a wieszczka zdziwiona zachowaniem mężczyzny pozwoliła się zaciągnąć na bok ale niezbyt daleko. Nie tylko Elin z Siggeirem zniknęli, bo i Gudrunn odeszła z Jensem by przygotować łódź naradę, a i korzystając z tego iż czas jeszcze był niektórzy inni poznikali czy to pożywić się czy przed thingiem mającym się odbyć, innym rozrywkom się oddać.

Freyvind podszedł do chudego i chromego aftergangera co z północy przybył i usiadł obok niego z rogiem miodu. Myskia, jak ten się zwał z jakiegoś powodu nie leczył nogi swej krwią, a co myśli o skaldzie ciężko było z niego wyczuć, co Freya ciekawość obudziło.
- Z daleka przybyłeś? - zagaił. Nie padło to przy ich poprzedniej rozmowie.
Myskia skinął głową przytakując i wyciągając przed siebie chromą kończynę z westchnieniem ulgi. Oparł się nieco o ławę i spojrzał na skalda.
- Ciekawym. - rzekł krótko, jakby odpowiedzi udzielając na inne pytanie.
- Czegóż?
- Tego wszystkiego. - zakreślił wyimaginowany okrąg ręką - I tego co z tym uczynione zostanie. Ty nie?
- Wiesz dobrze, że jam chyba najwięcej ciekawym tego i pewnie największe mam nadzieje, a jak nic z tego nie będzie... największy zawód odczuję.
- Aż tak Ci zależy? - Myskia uśmiechnął się łagodnie.
Frey długo zwlekał z odpowiedzią.
- Ja i tak ruszę ale bez wielkiej armii szans nie ma jednak na pognębienie naszych wrogów i zabezpieczenie północy na dziesięciolecia. Więc owszem. Zależy.
- Aż tak Cię chciwość gna? - Mina rozmówcy nie uległa zmianie choć może uśmiech się nieco bardziej poszerzył. - Czy może szaleństwo?
- Chciwości nigdy we mnie nie było. Wiem że przeciwnyś temu, ale czemuż?
- Bo tak jest. Nie kryję się z tem. - afterganger wzruszył ramionami - Bo niedawno jedną wojnę domową mielim. Miast jedności na północy, szuka się jej poza granicami morza.
- Złe to, że przeciw zagrożeniu się wyprawiając jedność można osiągnąć, gdy bez tego brak jej?
- Złe to, że Franki, Germani i inni widzą tu łatwy kąsek. Każdy na swej miedzy siedzi, i jeno jej dogląda. - wskazał w kierunku obozów wyrosłych pod Jelling, przybyłych jarlów co pompą i splendorem aż w oczy kuły. - I na pokaz jeno muskuły pręży.
- Trza zatem tych śmiertelnych jarlów za ryj uchwycić, Nord Vegr zjednoczyć, władzę Bacsegi nad Zelandią, Skanią i Hallandem zwiększyć, tych dwóch durni w Uppsael do spokoju doprowadzić. - Skald pokiwał głową.
- Jak to uczynisz, gdy sily ruszą na Franków?- sarknął Myskia.
- Pokażę, że jedność możliwą być może. Nawet Ulfhedinn przekonałem by ruszyły swą siłą z ludźmi i einherjar. Trzeba nam też takich, co dbać bedą o tę jedność, choćby na jednym terenie. Może Denemearka pod jedną władzą, bo Agvindur tu żelazną ręką wszystko trzymał, a Nord Vegr podzielona, bo nie ma tam kogo takiego. Agvindura chcę Dunom przywrócić, wtedy i z Nord Vegr uczynić co można. - Freyvind spojrzał na Myskie. - Ale nie gdy ludzie i nieumarli z południa będą tu knuć, jak trzynaście lat temu w Hedeby i Aros.
- I myślisz, że ona tu po co? - skinął z wyraźnym uprzedzeniem głową w stronę Rebecci.
- Nie wiem, nie znam jej.
- Nie stąd ona. Kręci się po północy… Po co?
- Choćby i szpiegowała, niechaj i czyni to. Niechaj wiedzą. Częścią planu to jest. We wspólnej wyprawie jedność i tysiące do wrócenia wojów na północ. Denemearce Agvindura chcę wrócić, inaczej tu się o władzę poszarpią i będzie jak w Nord Vegre. Daj mi poparcie i wojów aby pognębić wrogów, zagrożenie - wskazał głową na wieszczkę - które ona patrząc w wizję zobaczyła, odsunąć, a ja dam Ci jedność Nord Vegr. Z czasem zaś może i całej północy.
Myskia skinął głową bez konkretnej odpowiedzi.


 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"
Leoncoeur jest offline