To nie mogło się dobrze skończyć. Nawet porządnie nie przetrawili jeszcze posiłku a już mieli lecieć na misję? Z ostrą amunicją i cywilami? To nigdy nie brzmiało dobrze. Klął więc pod nosem zakładając taktyczną kamizelkę bojową ze zbrojowni oraz łapiąc za klasycznego i starego M16 z celownikiem optycznym. To powinno wystarczyć na szybką akcje ale w sumie nie wiedział czego się spodziewać. Nadal myślał jak żołnierz a nie jak.. to coś czym się stał.
Na miejscu trafili w sam środek akcji. Było po prostu genialnie. Żadnego rozpoznania, żadnego wsparcia, żadnego planu. Każdy właściwie miał swoje pomysły ale ledwo słyszał co mówią. Przypadł do najbliższego głazu i próbował ogarnąć sytuację. Rakiety wycelowane w lotnisko, skrzynie przy opuszczonej zdawało się szopie oraz ostrzeliwani policjanci. Wiele rzeczy do zrobienia naraz. A potem nastał kompletny Chaos! Już wcześniej podejrzewał, że będą kłopoty z tym ruskiem ale teraz miał tego potwierdzenie. Co prawda jego transformacja i czysta siła były niesamowite to rozpętały lawinę, od której nie mogli już uciec.
-
Cholera jasna Yuri! – warknął do słuchawki po czym spojrzał na jeszcze obecnych. Brakowało Allana. –
Skal wesprzyj tego idiotę bo zabije siebie albo co gorsza kogoś innego!
Nie próbował nawet zapamiętać jej pełnego imienia. Postanowił to w momencie, w którym się przedstawiała. Wyglądała na jakąś wojowniczkę więc, miał nadzieje że nie posyła jej na śmierć. Następnie zlokalizował wzrokiem Eddiego. Temu był w stanie zaufać. Widział co potrafi i w końcu też był żołnierzem. Przyłożył rękę do ucha licząc, że lepiej go przez to usłyszy.
-
Eddie, asekuruj Allana. Będziesz nam robił za muskuły w tej sytuacji. Wierzę w twoje doświadczenie. Nitro i Lebron idźcie z nim. Postaramy się zdjąć z was zamieszanie. Zneutralizujcie te cholerne rakiety tylko bez brawury!
Następnie spojrzał na Margaret i z nią miał największy problem. Dla niego była jednak nadal dzieckiem. Dzieckiem którego życiem nie chciał ryzykować.
-
Margaret trzymaj się mnie. Jeżeli możesz to wykorzystaj swoje zdolności według uznania i pod żadnym pozorem nie wychylaj się!
Liczył, że zamieszanie spowodowane przez Yuriego da im wystarczającą przewagę. Jeżeli zaś Skal pochodziła z tego samego miejsca co mu się wydawało to nie powinien martwić się o jej skórę. On postanowił skupić się na powolnym eliminowaniu terrorystów. Nastawił celownik i ostrożnie wychylił się zza skały lokalizując przeciwników. Jednocześnie wysilił swoje zmysły w stronę zmian grawitacyjnych. Chciał dokładnie wiedzieć, gdzie może znajdować się reszta terrorystów. Unikną wpadnięcia w pułapkę.
-
Słuchajcie w szopie jest….
-
Sandy, słodziutka – powiedział do com-linku przeładowując pierwszy magazynek. –
Może jakieś wsparcie taktyczne, rozpoznanie albo cokolwiek. Mamy tutaj małe piekiełko i przydałyby się promyki nieba.
__________________
you will never walk alone