Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-07-2017, 21:30   #3
Alchemiczny
 
Alchemiczny's Avatar
 
Reputacja: 1 Alchemiczny wkrótce będzie znanyAlchemiczny wkrótce będzie znanyAlchemiczny wkrótce będzie znanyAlchemiczny wkrótce będzie znanyAlchemiczny wkrótce będzie znanyAlchemiczny wkrótce będzie znanyAlchemiczny wkrótce będzie znanyAlchemiczny wkrótce będzie znanyAlchemiczny wkrótce będzie znanyAlchemiczny wkrótce będzie znanyAlchemiczny wkrótce będzie znany
Senosha Oco-Ęnile

Dwóch krasnoludów zacisnęło w dłoniach swoje halabardy, gdy szela przystąpiła do nich w celu wejścia do środka, mamrocząc przy tym pod nosem. Jasnym było, że nie bardzo wiedzą, jak mają zachować się w takiej sytuacji. Z jednej strony w okolicy była masa odmieńców i przedstawicieli starszych ras, a nieszanowanie którejś z nich było surowo zakazane. Z drugiej zaś strony- musieli widzieć takie stworzenie pierwszy raz w życiu.
Drzwi do karczmy były dosyć duże i szeroko otwarte- można było zajrzeć przez nie do środka bądź na odwrót, jeśli akurat było się wewnątrz. Niespodziewany ruch halabard zainteresował kogoś na sali, kto na pierwszy rzut oka mógł zostać wzięty za kelnera. Zatrzymał się on w pół kroku i przyjrzał się Senoshie z wyrazem niepewności na twarzy. Po chwili jednak zdecydowanym krokiem podszedł do krasnoludów i chwycił starszego z nich (który wciąż miał w ustach fajkę) za ramię.*
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzacie i zanadto nie narzucacie się naszym gościom? -spytał ów człowiek wyglądający na kelnera.
Jeśli chodzi o karczmy w Aleksandrii, były one tak różnorodne, jak Trójlas. Można było więc wyróżnić te, w których kelnerkami są młode dziewczyny z dużymi dekoltami, później te, w których kelner, kucharz, zarządca i pokojówka, to ta sama osoba oraz te, w których kelnerzy noszą czarne, eleganckie buty, mają na sobie obcisłe kamizelki oraz spodnie, a zapach wody kolońskiej bije od nich na kilka metrów. Królewski nurt należał do tego trzeciego worka.
- Pan Coronel... Ten tutaj... Ta... To stworzenie... Wydaje mi się, że nie należy do czysto rozumnych ras. To raczej podchodzi pod potwora... Włosienicę, albo rodzaj jakiejś Baby Bagiennej... Może mutant. W Belegardzie takich... -ostatnie zdanie krasnolud zaczął z nową siłą w głosie i zdawać by się mogło, że mógłby przekonać do swoich racji aleksandryjczyka w czarnej kamizelce, gdyby go nie wypowiedział.
- Jednakże nie jesteśmy w Belegardzie, panie Swoom. Byłbym też rad, gdyby pan o tym pamiętał. Mój zajazd od odznacza się nienagannym traktowaniem swoich gości i zdecydowanie wolałbym, by dwójka nadgorliwych odźwiernych nie zaprzepaściła ponad stuletniej tradycji. To jasne, panie Swoom? -choć w słowach Coronela trudno było nie dopatrzyć się wyrzutu, ten ani razu nie podniósł głosu.
- Tak, chyba tak... -odparł cicho krasnolud, po czym opuścił halabardę i zrobił przejście dla szeli.
Za plecami Senoshy zrobiło się małe zamieszanie. Zrozumiałym było, że musiała je wywołać reakcja strażników na szelę i wtrącenie się właściciela zajazdu. Co jednak szemrali ludzie? Stali po jej stronie? Woleli wyrzucić ją poza tereny zamieszkałe? A może spiskowali, jak ukraść jej koraliki? Tego szela nie mogła już usłyszeć.**
Wnętrze przybytku było ogromne, a składała się na nie jedna, wielka sala bankietowa, w której poukładano rzędami okrągłe, niewielkie stoliki, przy których mogły usiąść maksymalnie cztery osoby. Większość z nich była pozajmowana przed aleksandryjczyków i krasnoludów, którzy wyglądali na podróżnych kupców z wyższych sfer. Tu i ówdzie można było dostrzec damy w gorsetach i z wachlarzami w dłoni, które chichotały i opowiadały sobie dworskie plotki. Wszędzie kręcili się kelnerzy z tacami wypełnionymi szkłem i ceramiką, nie było miejsca na drewniane kufle. Przy jednej ze ścian znajdował się długi bar z trzema barmanami (co ciekawe, każdy z nich był złotem elfem). Przed nim stał ów rudowłosy młodzieniec w zbroi.
- ...ale na pewno tutaj musiała się zatrzymać. Jak już mówiłem, jestem jej narzeczonym, jej ojciec obiecał mi jej rękę. To dostateczny powód, który upoważnia mnie do sprawdzenia księgi gości! -wołał chłopak bardziej rozpaczliwym, niźli pewnym siebie głosem.
- Przykro mi, jednak nie jesteśmy upoważnieni do okazywania naszej dokumentacji bez zgody właściciela. Mogę go wezwać, jednak obawiam się, że... -tłumaczył barman aksamitnym głosem, był to zdecydowanie wyuczony tekst.
- W takim razie proszę go wezwać! -chłopak uderzył pięścią w stół.
Coronel ukłonił się Senoshie pospiesznie, po czym eleganckim, ale nieco zbyt szybkim krokiem zaprowadził ją do jednego z wolnych stolików. Kilku gości zwróciło na szelę swoje spojrzenie, jednak ich oczy błądziły też na rudowłosego chłopaka. Tak, jakby nie mogli się zdecydować, który incydent zapewni im więcej emocji.
- Zaraz ktoś do pana podejdzie... -rzekł na odchodne właściciel zajazdu, po czym szybkim krokiem skierował się w stronę chłopca przy barze. Tam zaczął z nim rozmowę, już znacznie cichszą. Po minie rudowłosego można było wnieść, że jest na przegranej pozycji.
- Napije się pan wody? -pytanie padło niespodziewanie, z prawej strony szeli.
Przed Senoshą stała aleksandryjka, na oko dwudziestokilkuletnia, z rodzaju tych niskich, ale zbitych. Duże piersi opinała biała koszula i czarna kamizelka, podobnie jak resztę ciała. W dłoniach trzymała czarne, długie pióro i podkładkę do pisania. Widać było, że czeka na polecenia i ma zamiar wzorowo wypełnić swoje obowiązki.


***

Rzuty:

Senosha Oco-Ęnile
* Czynność: Pierwsze wrażenie na Coronelu ; Zdolność/Cecha: Charyzma ;
Próg wykonania: 70% ; Modyfikatory: Brak ; Wynik: 24 (sukces)
Rzut: Generator rzutu kośćmi - OnLine ;
ID: 479414
** Czynność: Podsłuchanie rozmów ; Zdolność/Cecha: Percepcja ; Próg wykonania: 70% ; Modyfikatory:
Brak ; Wynik: 80 (porażka)
Rzut: Generator rzutu kośćmi - OnLine ; ID: 479415

 
Alchemiczny jest offline