24-07-2017, 12:54
|
#27 |
| Thobin był zupełnie zaskoczony, gdy Wilbur jakimś cudem przełamał urok i doskoczył do szarlatana. Jeden cios przyodzianej w kastet pięści wystarczył, by doktor zwalił się na podłogę bez przytomności. W tym samym momencie uprawiający miłość Hindusi otrząsnęli się z letargu, nie wiedząc zupełnie gdzie są i dlaczego właściwie robili to, co robili. Crawley wyjaśnił im wszystko, a oni pomogli mu oswobodzić przykute łańcuchami dziewczęta. Okazało się, że nic im nie jest - tak jak przypuszczał detektyw, zostały czymś odurzone i powoli wracały do świata żywych.
Mężczyzna zbiegł na dół, skąd wykonał telefon do Scotland Yardu, a dokładnie do detektywa inspektora Horace'a Harkera i kilka godzin później na terenie posiadłości zaroiło się policji i kilku ambulansów. Thobin został niezwłocznie aresztowany, a zaginione dziewczęta zabrane na obserwację do szpitala. W jednym z pokoi na piętrze odnaleziono falisty sztylet ze śladami krwi, które - jak się okazało po skrupulatnym badaniu - należały do sir Augustusa Shrewsbury.
Thobinowi groziło zatem dożywocie, a Wilbur Crawley dzięki nagłośnieniu sprawy przez prasę stał się jednym z najbardziej rozchwytywanych detektywów w Londynie i na brak spraw nie mógł już narzekać. To jednak opowieść na zupełnie inną okazję... |
| |