Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2017, 13:55   #25
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Szalona szarża wielkiego niedźwiedzia, więcej niż dobrze odwróciła uwagę od małego dinozaura. Cały ogień skupił się na Yurim. Kule kąsały ze wszystkich stron. Większość odbijała się od skołtunionego futra, dopiero po sekundzie grupa nękająca gliniarzy skupiła ogień na pysku szarżującego niedźwiedzia. Zmasowany ogień rozerwał nozdrza i zerwał skórę z lewej strony pyska. Powiewający strzępem skóry niedźwiedź wpadł między trzech terrorystów. Pierwszy zdążył odskoczyć, drugi oberwał łapą i poturlał się kilka metrów w tył. Trzeciego Yuri rąbnął barkiem lecz ten miał pecha, bo wcześniej przydeptał mu stopę. Noga z trzaskiem puściła. Terrorysta poleciał w tył. Pusta nogawka momentalnie wypełnia się krwią. Yuri smarknięciem pozbył się krwi ze świeżo zrośniętego nosa.


Tu wrogowie użyli manewru Team attack. Jako, że karabiny mają “małe” dmg w stosunku do Toughness miśka więc, zwykłe postrzały były łatwe do wyparowania. Ale jesli kilku wrogów “skupia ogień” to każdy z trafiających w cel podnosi obrażenia zadawane przez “głównego” strzelca. Tu na dokładkę, wypadło trafienie krytyczne, dodatkowo powiększając rany. Co i tak miało małe znaczenie, bo misiek ma regeneracje.
Wy także możecie robić takie manewry gdy traficie na odpornego wroga.
Możecie także pomagać sobie w zadaniach nie bojowych. Np. reperując coś wspólnie, dzięki temu “główny” mechanik ma bonus do testu.



Margaret sięgnęła do wody i wielkim łukiem posłała strumień wprost na płonący samochód. Woda z sykiem ugasiła płomienie. Sekundę potem eksplodowała raca Nitro pokrywając gęstym dymem okolicę. Zanim dym spowił radiowóz widać było gliniarzy odczołgujących się od wraku.

Dr Zaurus pobiegł zygzakiem, wpadł na mostek i podbiegł do szopy. Zajrzał szybko za róg, ale tam też nikogo nie znalazł. Doskoczył do skrzynki, miała zamknięte wieko. Próbował podważyć je zębami, ale plastik wyślizgiwał się. Nagle wieko powędrowało do góry. Samo.
Prawie.
Wokoło niewidzalnej sylwetki załamywało się dziwnie światło.
- Spoko, to ja - Zaurus poznał głos Brocka. -
Sprawdzamy szopę. Na trzy. Raz, dwa, trzy... - szarpnięciem otworzył drzwi i wycelował do środka broń, mały dinozaur śmignął mu między nogami. Niestety znaleźli tylko zwłoki mężczyzny, dziura w głowie nie pozostawia złudzeń. Ubrany był w kombinezon jakieś firmy ogrodniczej.
Brock nagle zamarł, kątem oka widział jak druciany potykacz naprężył się pod ciężarem “koguciego” dinozaura. Delikatne brzęknięcie zwiastowało zwolnienie zawleczki. GRANAT!

Owens skupił się szukając rakiet, ale w pobliżu szopy nie było ich.

Wokoło zaczął wykwitać gęsty dym, gdy kolejne race Nitro eksplodowały. Tuż zanim dym przesłonił widok David złapał na muszkę jednego z terrorystów, spokojnie ściągnął spust i sylwetka na końcu lufy zniknęła. Zmysł grawitacyjny mówił mu, że już nie poruszyła się. Kłęby dymu prześniły widok, ale żołnierz wiedział gdzie się wrogowie, co prawda nie potrafił już tak dobrze wycelować, wciąż miał większe szanse na trafienie niż strzelanie całkiem na oślep. Znowu strzelił raz i drugi. Kolejny padł i nie ruszał się.

Jeden z terrorystów ledwo odskoczył przed niedźwiedziem spostrzegł jak z kłębów dymu wynurza się czterech… wikingów. Mieli pierdolone topory i tarcze. I zbroje. Zasłonił się karabinem blokując drzewce topora, ale kopnięcie w brzuch zgiął go wpół. Zanim się wyprostował drugi wiking zmiótł mu głowę z karku. Z kłębów dymu rozległy się jeszcze dwa przedśmiertne okrzyki. Terroryści w pobliżu radiowozu przestali być problemem.

Nagle rozległ się jęk metalu. David wyczuł przesunięcie się sporej masy. Nagle nad kłębami dymu przeszynował wrak radiowozu. Grzmotnął o ziemię i potoczył się w kierunku miejsc gdzie wyczuwał terrorystów. Niestety zdążyli uciec i odpowiedzieli ogniem na oślep.

- Hej, tu Sandy. Mam podgląd satelitarny, ale nic nie widać, tylko kłęby dymu. Czekajcie, na południe od was na końcu czegoś w rodzaju molo jest jakiś obiekt. I dwóch czy trzech ludzi.
 
Mike jest offline