24-07-2017, 19:38
|
#66 |
Administrator | d przybytku głowa nie boli. Tak przynajmniej powiadają. A tu się nagle okazało, że za burtą "Gołębicy" pływa sobie znacznej wielkości i wartości 'przybytek', z którym nie do końca wiadomo, co zrobić. Zatopić szkoda, zabrać ze sobą nie można, wysłać z częścią załogi do jakiegoś przyjaznego portu - ryzykowne. No chyba żeby przedłużyć podróż... Ale to już nie była sprawa Maelara. To znaczy był tym zainteresowany, ale nie miał wpływu na ostateczną decyzję. Ale było wiele spraw, którymi mógł, a nawet powinien się zająć.
Już miał odciąć kawałek materiału z koszuli zastrzelonego przez siebie pirata, gdy doszedł do wniosku, że ów pirat nie musiał utrzymywać swych rzeczy w idealnej czystości.
- Zaraz wracam - powiedział, po czym zszedł pod pokład po maści i bandaże. Po chwili był z powrotem.
Podszedł do Roisin.
- Pokaż tę ranę, pomogę ci - ppwiedział.
W zasadzie mieli trochę pecha - gdyby Galadion zajął się nim, to on byłby zdrowy, a Roisin, jako ciężko ranna, otrzymałaby natychmiastową pomoc. A tak to żadne z nich nie było w pełni zdrowe i musieli sami o siebie zadbać.
Po opatrzeniu dziewczyny miał zamiar zająć się swoimi ranami, potem sprawdzić kieszenie 'swojego' pirata, a następnie iść sprawdzić, co się dzieje z pozostałymi członkami drużyny. Wiele nikomu nie mógł pomóc, ale tego wymagało poczucie obowiązku.
Zdobyty statek mógł poczekać. |
| |