Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2017, 03:29   #30
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
James "Nitro" Carter - znerwicowany technik



~ O rany! ~ James czuł się trochę przytłoczony tym wszystkim. Ta cała strzelanina, wybuchy, ryki niedźwiedzia, krzyki trafionych ludzi no wszystko! Ile tego było! O rany! Oblizał spierzchnięte wargi i czuł się dość poważnie zestresowany tym wszystkim. Przepychanie kanalizy czy kładzenie szpachli zdecydowanie nie było tak ekscytujące. A to było... No czasem jak uciekał przed białymi furgonetkami ze złymi ludźmi to było podobne. Ale nie na taką skalę. No i zawsze uciekał sam. A teraz byli tu z nim inni. I to jacy! O rany!

Tamten Rusek zmieniał się w niedźwiedzia! Carter patrzył trochę z fascynacją a trochę z niepokojem jak wielka, brunatna kula do kręgli wpada w te ludzkie kręgle i podobnie je przewraca. Chyba. Ten dym mu przeszkodził widzieć detale ale sądząc po wrzaskach i ryczeniu niedźwiedzia to chyba nawet i lepiej... Z początku pomysł czy opinia Dawida, że misiek prosi się o guza też wydał mu się rozsądny. Myśliwi przecież polowali na niedźwiedzie i to z karabinami chyba. I te niedźwiedzie wtedy padały. A tu tych karabinów ci bandyci mieli trochę i nawet trafiali ale ten ruski niedźwiedź dalej biegł chyba mniej więcej cały. Chyba nawet bardziej więcej niż mniej cały. Ale posłał na wszelki wypadek jeszcze jedną zaciemniającą racę.

A ta laska? Skal. Wyczarowała wikingów! I to takich jak żywi! O rany! Skąd ona ich wytrzasnęła? I to nawet ścinali głowy jak prawdziwi wikingowie. No chyba. W sumie żadnego poza filmami wcześniej nie widział. I Allan taki w sumie spokojny a zmienił się w biegającego dinozaura. I biegał jak mały samochodzik. A Edi zniknął. No prawie. O rany! James nigdy nie widział takich mocy. Przynajmniej nie osobiście. No pewnie, słyszał o Avengerach i innych takich no nawet czasem coś gdzieś przemkło mu na monitorze no ale nie tak, że na własne oczy i to tuż obok. O rany!

Trochę mu przeszło na myśl, że chyba prezentuje się przy nich niezbyt okazale. Ale przecież był tylko hydraulikiem nie? I majster klepką. Poza tym nieźle im chyba szło. Nie był pewny. Przez ten dym. Ale w komunikatorze nikt nie darł się o kłopotach to chyba nie było źle.

Otrzeźwił go Dawid i jego polecenie by udać się z Eddim. Pasowało mu to. Blondas jakoś i przy spotkaniu i potem na stołówce wydał mu się sympatyczny. No z tym ponurym Ruskiem to wolał nie być w parze. - Dobra to lecę! - kiwnął głową do Dawida i pobiegł... Właściwie to w stronę szopy. Bardziej widział małego dino niż Eddiego więc miał nadzieję, że nie wpadnie na niego z tą jego niewidzialnością. I w tym dymie. Ten dym. Nie pomyślał jak chciał im dać zasłonę, że aż tak się to cholerstwo rozpleni. Biegnąc główkował nad tym. - A ten dym. Mógłbym odwrócić polaryzację. Trochę mi rac zostało. Znalazłbym trochę surowca mógłbym umieścić na racach tak jak wcześniej grafen i to ściągnęłoby cząsteczki dymu do siebie. Powinno się przerzedzić. - nie był pewny tak naprawdę. Ale reakcja chemiczna wyglądała właśnie tak. Cząsteczki dymu reagowały z nowym czynnikiem "przyklejając się". W efekcie powstawały cięższe cząsteczki które opadały ku ziemi szybciej niż sam dym. A to, że łączyły się kilka ze sobą i nowym odczynnikiem siłą rzeczy oczyszczało przestrzeń więc powinna stać się klarowniejsza. Znaczy tak to wyglądało w teorii jak na gorąco podczas biegu do tych skrzynek i szopy o tym myślał. Nigdy czegoś takiego nie próbował.

Zatrzymał się przy szopie gdy już tam buszowali Allan i Eddi. Zerknął żurawia na skrzynki przez nich otwarte. To mu o czymś przypomniało. Rakiety! Dalej ich nie mieli! A na upartego chyba z tych małych. Znaczy jak na rakiety. Pewnie jeden facio by wystarczył by je użyć jak te Stinegry czy te ruskie z filmów. To było niedobre. Bo mógł w zamieszaniu gdzieś się wyślizgać poza zadymiony obszar i strzelić gdzieś tą rakietą. Jeszcze by kogoś zabił albo coś zniszczył. Jak go znaleźć?! Albo tą rakietę chociaż.

Mógł spróbować zmajstrować jakiś czujnik czy skaner ale no działał by pewnie na różnych falach elektromagnetycznych a te akurat w większości blokował ten dym który jakiś palant tu rozpylił. Skrzywił się. Ale gdy smigneła mu przed oczami sylwetka małego dinozaura doznał olśnienia.

- Ja przeszukam szopę! Allan! Możesz wytropić rakietę?! Wiesz po śladach ze skrzynki i gdzie dalej? - przecież mieli dinozaura! Zwierzaka! Miał nos! Węch! Jak pies umiał tropić zapachy to na pewno Allan też! Zaprowadziłby ich jak po sznurku! No i człowiekowi chyba łatwiej było przeszukać szopę.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest teraz online