Wreszcie młody uczeń czarodzieja znalazł się na trawie ogrodu martwego już radnego. Ruszył w kierunku Lothara, który był już przy furtce. Miał nadzieję, że jest otwarta, ale jeśli nie to zamierzał podbiec do drzewa.
Wolfgang był dość sprawnym człowiekiem jak na mola książkowego. Tak przynajmniej swego czasu myślano o nim. Liczył na szybkie wydostanie się poza posiadłość i ucieczkę w miasto.
Może dzięki festynowi uda się wmieszać w tłum i zniknąć gdzieś w dzielnicy portowej.
- Może też z Josefem pogadamy? Może jeszcze nie wypłynął a dobrze by mieć zapewnioną drogę ucieczki?- Zaproponował kompanom.