Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2017, 16:48   #249
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Niech was Corellon błogosławi…- odparł -nazywam się Egondrom Groh. A to mój towarzysz Maalu i resztki po Saidzie - tu spojrzał na krwawą miazgę w glebie.
-Przybyliśmy tu po niego. Ja przybyłem. Jego róg jest mi niezbędny do prac alchemicznych…- wyjaśnił -Choć nie spodziewałem się, że będzie taki wielki… - pokręcił głową -A was co sprowadza w to przeklęte miejsce?- spytał.
Rycerka nim odpowiedziała, skupiła się na sprawdzeniu aury czarodzieja.
- Jeśli komuś macie dziękować to tylko Helmowi - odparła. Elf okazał się nie mieć w sobie zła, dlatego paladynka w końcu zdecydowała się schować Pożogę. - Jestem lady Venora Oakenfold. Niedawno napadł na nas licz, pokonałam go, a teraz szukamy jego krypty, by nie powstał już więcej ze zmarłych. Ten tu - wskazała na jaszczuroczłeka. - To Balthazaar, mój towarzysz - przedstawiła go, zakładając, że sam tego nie zrobi.
-Niesamowite. Spotkać w jeden dzień dwie tak niesamowite istoty…- zadumał się podchodząc bliżej do smoczydła. Elf dokładnie przyjrzał się Balthazaarowi, na co smoczydło odpowiedziało jedynie buchnięciem pary z nozdrzy i ledwie słyszalnym pomrukiem.

-Licza też się obawiałem. To miejsce jest spowite silną magią, która blokuje wszelkie próby wieszczenia. Domyśliłem się, że to sprawka nekromanty - miał spokojny i przyjemny dla ucha głos. Jego jasne włosy sięgały łopatek, a twarz miał smukłą i przystojną.
-Zatem przy najbliższej okazji podziękuję Helmowi- dodał po krótkiej chwili -Myślę, że możemy pójść na mały układ. My pomożemy wam znaleźć kryptę licza, a wy pomożecie odnaleźć leżę smoka. Łupami podzielimy się na równe cztery części. Będzie bezpieczniej razem przeczesywać moczary-
Paladynka skinęła głową.
- Rozsądna propozycja, ale wszelkie przeklęte przedmioty zabiorę ze sobą by je zniszczyć. One nie będą też wchodzić w pulę łupów do podziału - zastrzegła Venora i podeszła do Balthazaara by samej ocenić jego stan. Doskonale zdawała sobie sprawę, że on nawet jakby mu rękę urwało to by udawał, że wszystko jest w porządku. Jaszczuroludź miał ślady zadrapań, ale na jego grubej skórze trudno było znaleźć siniaki, czy cokolwiek co świadczyłoby o uszczerbku na zdrowiu. Na szczęście nie krwawił.
-To uczciwy układ. Rozumiem twoją misję. Paladyni zawsze mnie zadziwiali- podkreślił -Dajcie mi chwilę na przypomnienie sobie zaklęć, którymi jeszcze dysponuję-

- Dobrze więc, odpocznijmy, nam też się to przyda - zgodziła się Venora i sięgnęła do plecaka. Wyciągnęła z niego miksturę i wcisnęła ją smoczydłu w dłoń. - Wypij - nakazała.
Balthazaar rzucił jej chłodne spojrzenie, jakby chciał przypomnieć, że rozkazy Venory nie dotyczą jego osoby. Ostatecznie jednak uznał, że najwyraźniej leczenie jest mu potrzebne i przyjął flaszę z naparem, wlewając sobie do pyska całą zawartość. Venora usiadła sobie pod pniem połamanego drzewa, by odetchnąć po walce. Położyła dłoń na piersi i uleczyła się w pełni ze swoich obrażeń.
-Dobrze. Jestem gotów, a wy?- elf zwrócił na siebie ich uwagę.
Panna Oakenfold na te słowa podniosła się z miejsca i zbliżyła do czarodzieja.
- Orientujesz się gdzie może być tu krypta licza? - zapytała go.
-Jestem tu pierwszy raz, a jak wspomniałem magia wieszczenia tutaj nie działa…- odparł przecząco elf -Mój przyjaciel pofrunął nad drzewa i powiedział, że ta wysepka nie jest taka wielka. Powinniśmy ją obejść do końca dnia, więc przy odrobinie szczęścia znajdziemy kryptę. Gorzej z leżem smoka…-

- Ja dostrzegłam oznaczenia na pniach i po nich, tak mnie więcej, kierowaliśmy się tu. Opiekun lasu wspomniał mi jeszcze o żywych drzewach, które mają wskazać miejsce krypty - dodała na koniec Venora, wzruszając ramionami. - Tam nic nie ma - wskazała kierunek, z którego przybyła wraz z Balthazaarem. - Więc proponuję już iść gdzieś tam - skinęła głową w drugą stronę. - Nam się niestety śpieszy, więc tylko krypta tak naprawdę mnie interesuje. Jednak z martwieniem się poczekałabym jeszcze chwilę, bo może to właśnie smok był istotą, która strzegła krypty? - zasugerowała rycerka w optymistycznym tonie.
Elf wymienił porozumiewawcze spojrzenia ze swoim towarzyszem, po czym zgodzili się na wytypowany przez rycerkę kierunek. Balthazaar ruszył przodem, a Venora tuż za nim. Smoczydło z łatwością odcinało kolejne gałęzie, czyszcząc drogę sobie i kompanom. Marsz trwał kilka chwil. Ziemia pod nogami znowu zrobiła się grząska. Gęste krzewy w końcu się skończyły a grupa dotarła na obumarłą polanę, gdzie sucha trawa sięgała piersi najniższej w grupie Venorze. Drzewa również toczyła jakaś paskudna choroba, gdyż nie miały ani kory, ani liści.


-Tu znowu torfowiska. Czyli musieliśmy minąć nasz cel…- burknął Maalu.
- Możliwe… - mruknęła z niezadowoleniem Venora rozglądając się wkoło, podchodząc do pnia najbliższego drzewa by go dokładnie obejrzeć. Przeszło jej przez myśl, że łatwiej by im szło szukanie gdyby licz żył, a oni po jego żywych trupach mogliby dotrzeć do kryjówki jak po sznurku. Zaraz jednak zganiła się za te myśli.
- Najlepiej skupić się na przeszukaniu twardego gruntu, zanim zabierzemy się za brodzenie w bagnie - zasugerowała i skinęła na Balthazaara by iść dalej.
-Dobra, to dajcie chwilę odsapnąć…- burknął Maalu, siadając pod jednym z chorowitych drzew. Mężczyzna wyciągnął z kieszeni zawinięty w płótno kawałek suszonej wołowiny, odgryzając kawałek.
-Pamiętajcie, że zarówno licz, jak i czarny smok to mistrzowie podstępu. Trzeba zwracać uwagę na każdy szczegół żeby znaleźć wskazówki. Może nawet takich nie być…-
- Dopiero co odpoczywaliśmy - zwróciła uwagę Venora. - Ale niech będzie, tylko nie długo - dodała spoglądając na wojownika. - Osobiście uważam, że najlepiej będzie zacząć się modlić do Tymory, bo jeśli się nie potkniemy o tą kryptę to chyba inaczej jej nie znajdziemy - wyraziła swoje zdanie paladynka, nie poprzestając na rozglądaniu się.

Maalu dokończył posiłek i już miał się podnieść, gdy korzeń na którym siedział nagle się poruszył. Balthazaar od razu złapał za miecz. Drzewo drgnęło, a w centralnej części pnia zalśniły dwa ślepia.
-Pożywka… Pożywka…- syknął wspólną mową dziwaczny drzewiec.
- Maalu, uważaj! - krzyknęła Venora. Paladynka wzięła przykład z towarzysza i sama również chwyciła za broń. Nim jednak zaatakowała, tchnęła w swoją broń boską energię. Pożoga zapłonęła, a jej ostrze zabłysło jasną poświatą. Wtedy też panna Oakenfold ruszyła szarżą na tą dziwną istotę. Płynny cios miecza odciął jedną z patykowatych gałęzi. Drzewo syknęło w dziwny sposób i zamierzyło się na rycerkę. Szponiasta gałąź smagnęła Venorę w twarz, pozostawiając piekące ślady. Roślina spróbowała raz jeszcze, lecz rycerka zdążyła zasłonić się tarczą. Balthazaar poszedł w ślad Venory i natarł agresywnie na drzewca. Cios był jednak dość słaby i nie dał rady obciąć żadnej z gałęzi. Maalu również wartko się pozbierał i dwukrotnie uderzył toporem, lecz głowica topora nawet nie wbiła się porządnie w drzewo.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline