Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2017, 17:09   #41
Cattus
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
- Co do… Skomentował Aulus, oglądając nienaturalną łunę widniejącą na horyzoncie za nimi, jednak szybko jego uwagę odwróciło coś nie mniej niezwykłego. Śnieżnobiały jednoróg mijający ich niemal na wyciągnięcie ręki, jak gdyby był krową wracającą z pastwiska. Aulus odniósł wrażenie że nawet osioł przestał kwiczeć na moment. W tej chwili ciszy dało się dokładnie przyjrzeć jego nienaturalnemu pyskowi, skręconemu rogowi od których wzięły swoją nazwę i silnym pazurom zastępującym kopyta. Prawdziwe połączenie piękna i groteski.
Jednak było coś bardziej niepokojącego niż jego obecność. Jednoróg zupełnie ich ignorował i wyraźnie się czegoś bał. Zatem co go aż tak wystraszyło? Nie tylko jego zresztą, bo więzień wyglądał, co zdawać by się mogło niemożliwe, na jeszcze bledszego. Widocznie miejscowe zwierzę i pojmany zdawali sobie sprawę z nadchodzącego zagrożenia i iustitianin mógł się założyć o głowę że ma to związek z nadchodząca nawałnicą.

- Cicho i spokojnie… Powiedział przyciszonym głosem. - Nie prowokujmy go. Nadstawił włócznię w kierunku zwierzęcia i cofnął się o krok. - Primusie, prowadź do tych ruin. Musimy się ukryć. Już!

- Ukrycie może nam nie pomóc. Wolę być jak najdalej od tej przeklętej wieży, nawet mi to śmierdzi paskudną magią - powiedział trzymając mocno osła. Nocne marsze go nie przerażały, w przeciwieństwie do tego co działo się na niebie. Widział jednak, że inni nie dadzą rady tyle iść, westchnął więc i poprowadził zwierze ciągnące wóz w kierunku ruin na wzgórzu.
- Ktoś ma pojęcie, co się tam w ogóle dzieje? - zapytał.

- Magia, magią, ale jednak poczas burzy wolałbym siedzieć w wieży, a nie na zewnątrz. -Odpowiedział zdawkowo mnich- Nawet jeśli zostaniemy na samym parterze to będzie trochę bezpieczniej

Ciężko było manewrować między głazami i resztkami zabudowań, lecz trud się opłacił. Na szczycie pozostały po dawnej budowli dwie mocne ściany. Dawały lepszą ochronę przed wiatrem niż koce czy nawet namioty. Było tam nawet stare na wpół spalone drzewo, pewnie ofiara jednej z dawnych burz. Jego konary poczerniałe i wyschnięte świetnie nadawałyby się na ognisko.

Primus zostawił więźnia i starca pod opieką zakonników, zakasał rękawy i wziął się za przerabianie poczerniałych i wyschniętych konarów drzewa na opał. Nawet jeśli zdecydują by nie palić ogniska by nie przyciągać uwagi, i tak się może przydać. Jak nie dziś to jutro.

Luthias widząc grzebiącego przy drzewie wojownika przyjrzał się dokładnie dokumentom staruszka, może coś ciekawego w nich znajdzie.

Aulus w tym czasie przeniósł więźnia w zakątek między ocalałymi ścianami. Rozciągnął ich namiot wewnątrz resztek budowli, tak aby nie porwał go wiatr i odgarnął kamienie z miejsca na ognisko.
Gdy usiadł już po pracy, wyciągnął bukłak i napił się z niego nieco, po czym napoił więźnia.
- Burza. Wskazał palcem jasną łunę na horyzoncie. - Widziałeś już takie? Starał się jak najmocniej zaakcentować pytanie. Może przy odrobinie szczęścia, zielonooki go zrozumie.

Więzień tylko przecząco pokręcił głową, po czym wskazał kierunek przeciwny do wskazanego przez Aulusa.
W tym czasie Luthias przeglądający stare pożółkłe papiery zaczął doceniać imperialnych urzędników i wysiłek jaki wkładali w pracę, czytanie manuskryptów magazynowych nie należało do przyjemnych. Pomimo iż praca była żmudna i nie zdawała się prowadzić donikąd, Luthias się nie poddawał, a nawet wyciągnął kilka wniosków. Po pierwsze, wszystkie dokumenty zostały sygnowane pieczęcią palatyna Lantis, legata Klaudiana Akenciusza Maximusa Verrocosusa. Po drugie, zobowiązanymi do dostarczenia towarów byli zawsze centurioni lub nawet wyżsi rangą oficerowie, nigdy nie zdarzył się nikt niższy rangą.

Ciągle przeglądając dokumenty sporóbował się skupić i skojarzyć nazwisko z czasów nauki w Lantis, mimo, że spędził tam dość dużo czasu, to nazwiska wielu osób kojarzył tylko z słyszenia.

Z braku konkretniejszego zajęcia, Aulus wyciągnął nogi pod jedną ze ścian i powoli, odpoczywając, zabrał się za czyszczenie gladiusa. Chwilę mu zajęło nim znalazł wygodną pozycję, ale jednak się udało.
- Coś ciekawego w tych papierzyskach? Wertujesz toto jak listy od kobiety. Zapytał Luthiasa, uśmiechając się nieznacznie.

- Nie wiem. Ale może się okazać, że nasz staruszek jest nie do końca tym, za kogo się podaje. Dziwne znajomości u wysoko postawionych ludzi i jeszcze kurierami byli wyłącznie starsi rangą oficerzy. Jeśli chcesz to pooglądaj sobie. - Odpowiedział w chwilę i ruszył się przyjrzeć ranie więźnia.

- Czyli służył legalnym władzom Imperium. - podsumował Primus i przypilnował by więzień nie skrzywdził Luthiasa podczas gdy ten zajmował się będzie jego raną.

- Nie dzięki. Odmówił Aulus. - Znajomości i przeszłość Kwintusa to jego sprawa, więc nie mam zamiaru naruszać jego prywatności. Spojrzał twardo na Luthiasa.
- Wezmę pierwszą warte, Luthiasa damy na drugą. Zaproponował, zwracając się do Primusa. - No chyba że ta burza nie da nikomu spać. Pokręcił głową.

- Trzecia i czwarta moja - odparł legionista.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline