Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2017, 18:56   #15
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
San Diego
Noc 2 listopada, ranek 3 listopada


Patricia znalazła sobie hotel, gdzie recepcjonista był znacznie mniej przyjemnym gospodarzem niż Joachim Krell w Father’s Pride. Wymruczał do niej kilka słów, głównie uwag na temat tego czego jej nie wolno, dokładnie kazał godzinę, co do minuty, do kiedy ma jej już nie być za cenę, którą zapłaciła i nie spojrzał jej w oczy ani razu, dokładnie za to analizując wszelkie inne jej miejsca. W szczególności gdy szła w stronę pokoju.
Miała już się nad czym zastanawiać, a lektura na którą się porwała dała jej jeszcze więcej do myślenia.
Zaczęła od pracy naukowej, gdyż była wyraźnie krótsza i możliwa do przeczytania za jednym posiedzeniem, książka była znacznie dłuższa.
Oliver Lacoste może i był człowiekiem dosyć monotematycznym, zdawać się mogło, że interesowała go tylko i wyłącznie historia gorączki złota, ale trzeba było mu przyznać, że znał się na tym doskonale. Nawet jeśli temat nie był dla Patrici najbardziej interesujący, to trzeba było przyznać Lacostowi lekkie pióro i dobry warsztat pisarstwa naukowego. Pisał szczegółowo na temat bardzo rozległy, językiem dostojnym, ale i przystępnym dla postronnego czytelnika.
Z pracy Patricia mogła wyciągnąć kilka głównych wniosków. Autor podał wiele ciekawych przykładów, gdzie upadłe miasteczka, powstałe na fali gorączki złota, które upadły razem z nią, swoją porażkę zawdzięczały nie braku złota w okolicy czy innych cennych kruszczów, a wewnętrznym konfliktom mieszkańców. Udukomentowane całą masę barbarzyńskich aktów dokonywanych przez obywateli pobocznych miasteczek, powstałych na tyle daleko od ówczesnej cywilizacji, że prawo czy porządek, były tam chwilowymi ideami. Ludzie ostatecznie czuli się bezkarni, oddaleni od większego miasta i stale czuwającej władzy, pod wpływem upału, gorączki złota, czy chwilowego uniesienia posuwali się do okropnych czynów. Strzelaniny w takich miasteczkach, szczególnie u szczytu lat gorączki były na porządku dziennym, masowe wieszania, rewolty przeciwko lokalnej władzy miasteczek, rozliczne podpalania domów, czy ludzi na stosach. Popularne stały się też kultu, wypierające słaby przytułek chrześcijaństwa. Zanotowano też częste przejście na wyznania rdzennych amerykanów, czy na okultyzm latynoski, którego kolebka znajdowała się nie tak daleko, bo w sąsiednim Meksyku.


Po przedstawieniu historii Oliver przedstawił kilka przykładów udanego restaurowania takich opuszczonych miasteczek. Głównie w górnicze kolonie, czy miasteczka fabryczne, czasem, gdy warunki temu sprzyjały, w skupiska farmerów, otrzymujące ciekawe dotacje z budżetu państwa w ramach pomocy w rozwoju rolnictwa. Najgorzej oczywiście oceniał przypadki wznawiania takich miasteczek w celach turystycznych, zauważył też sporadyczne wykorzystywanie ich w przemyśle filmowym, ale to jedynie za czasów złotej ery westernów, a i wtedy ostatecznie przerzucono się na makiety miasteczek.
Główną część pracy zajmowały oczywiście jego własne propozycje. Znalazł i przeprowadził badania na rozlicznych miasteczkach, wydawać się mogło nieudanych wersjach Father’s Pride i pokusił się o niezwykle dokładne, doprecyzowane analizy tego jak można je przekształcić w kolejne udane projekty, wstrzykujące życie w zapomniane regiony Kalifornii. Najciekawsze były chyba jego dane prezentujące jak wiele złóż złota i innych metali można jeszcze znaleźć w tamtych okolicach. Miasteczka wymieniał po imieniu i poświęcał im szczegółową uwagę, jednak nigdzie nie pojawiła się wzmianka o Father’s Pride.
Zaczynać książkę było już dość późno. Najpierw zadzwoniła do Deanne i streściła czego się dowiedziała. Po kolacji zaczęła czytać.
Wyglądało na to, że początek książki był potężnym rozwinięciem pierwszych rozdziałów pracy, rozszerzając historię Kalifornii z naciskiem na gorączkę złota i to jaki miała wpływ na ukształtowanie się najpotężniejszego stanu USA, na wzór tego czym jest dzisiaj.
Jak się okazywało miała ona wpływ… niewielki.
Najwyraźniej w latach szczytu gorączki, Kalifornia i tamtejszy obywatele mieli za dużo innych spraw na głowie, a wszelkie złoża były zbyt rozbite by zorganizować się wokół kilku głównych miejsc, gdzie miały być najbardziej obfite w złoto miejsca.
Jedna jakiś wpływ był. Według Lacoste’a szczególne mocne piętno gorączka odcisnęła na obecnym stanie wiary chrześcijańskiej w Kalifornii, która obecnie była stanem z najmnejszym współczynnikiem wierzących w stosunku do liczby mieszkańców. Rozliczne załamania wiary podczas gorączki, mała ilość zżytych społeczności skupionych wokół jednej wiary i masa wpływów innych religii nowych kolonistów, indianów czy meksykanów, odcisnęły wieloletnie piętno.
Jednak autor dalej twierdził, zgodnie z tytułem, że to właśnie ten okres historyczny i gorączka złota zbudowały Kalifornię. Patricia wertowała kolejne kartki, odkrywając na nich jak kolejne osoby, ściągnięte do Kalifornii pod wpływem wizji łatwego bogactwa, kończyły jako kolejni budowniczy, politycy, odkrywcy i zdobywcy, dokładające swoje cegiełki do dziś najbardziej zaludnionego stanu. Rodziny poszukiwaczy osiedlały się tutaj i gdy nie mogły związać końca z końcem dzięki złotu, przerzucały się na co innego. Ostatecznie otwarto porty, zaczęła spływać siła robotnicza z Chin, zaczęto budować koleje, miasta, przemysł…
Zaczęło robić się późno, Patricia narzuciła niezłe tempo, lektura była łatwa w czytaniu, ale oczy miały swoje limity. Ostatecznie musiała kiedyś zasnąć, rankiem musiała wrócić do pracy, dalsza lektura mogła jeszcze coś wnieść, ale póki co nigdzie nie dostrzegła czegoś co mogło jej szczególnie mocno pomóc w obecnym zadaniu.

Father’s Pride
Noc 2 listopada, ranek 3 listopada


Chris wybrał się na swoją przejażdżkę. Wszelkie pomniejsze dróżki zdawał się prowadzić na poszczególnie farmy, większe lub mniejsze. Starał się nie zbliżać za bardzo, żeby nie wzbudzać podejrzeń wśród farmerów, szczególnie, że spora część już kończyła pracę, wracała do domu czy jechała w stronę miasteczka.
Hodowano rzeczywiście głównie kukurydzę, ale było już po plonach, więc nie było za wiele do oglądania.
Inne ścieżki ciągnęły się zbyt daleko, żeby mógł ot tak pozwolić sobie na wycieczkę, jedna na pewno prowadziła do cmentarza gdzie udała się Deanna.
Ta na zniszczonej i niemalże ukrytej w rogu cmentarza tabliczce znalazła informację od dozorcy, pracownika urzędu miejskiego, który zostawił tam swój numer telefonu i grzecznie wskazał godziny, w których będzie odbierał. Nie zajmował się pochówkiem samym w sobie, od tego był dom pogrzebowy, ale u niego kupywało się miejsca, on dbał o jako taki stan całego miejsca.
Po nocy ciężkiego snu zbudził ją telefon. Maliński był przynajmniej zdenerowany, szybko opierdolił kobietę za to, że przyszedł rano do biura i nie było jeszcze raportu na mailu, potem przypomniał jej jak ważne jest żeby jak najszybciej znaleźć samochód Thomasa bo firma, która mu go wypożyczała już nalicza niezłe odsetki. Ostatecznie pozwolił jej streścić to czego póki co dokonali i się dowiedzieli. Nie wydał się zadowolony, prędko się rozłączył, bez pożegnania, upominając się o to, żeby następnym razem nie zapomniała wieczorem wysłać sprawozdania.


Zarówno uwadze Chrisa jak i Deanny nie umknęło, że w motelu znalazł się nowy gość, być może nawet w liczbie mnogiej.
Na parkingu stał zaparkowany brązowy, zadbany van volkswagena z lat siedemdziesiątych, ulubiony wóz hipisów i im podobnych. Pasażerów nie było widać, ale zaparkowano go blisko recepcji, więc możliwe, że i w pobliżu dostali pokoje.
Joachim siedział grzecznie na swoim miejscu za ladą, pijąc kawę i czytając wczorajszą gazetę.
W miasteczku wszystko było w normie, po staremu. Zdawać się mogło, że jeśli będą chcieli się czegoś dowiedzieć, będą musieli ostatecznie spróbować jakoś zaburzyć tę rutynę.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline