Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2017, 16:13   #126
Ehran
 
Ehran's Avatar
 
Reputacja: 1 Ehran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputację
- Jak to zrobimy? - zapytał Mordax jako wstęp do rozpoczęcia planowania akcji parę dni wcześniej.
- Już zacząłem. Sukcesywnie kradnę tożsamości kolejnych urzędników, po łańcuszku idąc na szczyt. Jeszcze dwa kroki. Jutro, z twoją pomocą, skradnę Nero Vladicia, a potem Karesa Netherbauma i wtedy będziemy już u Guyet.
- Chcesz bym opętał jej umysł i ją wyprowadził przez główne wejście?
- Nie - pokręcił głową Durran - Najłatwiej będzie zaprezentować. Zdominuj mnie.
- Hmm? Rzadko ktoÅ› mnie o to prosi.
- Zrób to i tyle. To demonstracja.
- Jak chcesz, twój umysł
Mordax się skupił. Sięgnął po energie osnowy krążące po materium. Płytko. Nie była tu potrzebna moc, więc nie miał zamiaru prowokować gniewu spaczni. Jego oczy zalśniły blaskiem widocznym tylko dla posiadaczy Trzeciego Oka. Sięgnął wgłąb umysłu Durrana. Podążył efemerycznymi ścieżkami jaźni które zaginał i kształtował gdy chciał nagiąć czyjąś wolę do swojej i… napotkał ścianę. Wydającą się absurdalnie materialną zaporę w świecie umysłu. Zimną i trwałą. Nienaturalną i nielogiczną. Podążył inną ścieżką i szybko napotkał taką samą. I jeszcze jedną i jeszcze. Nie potrafił. Nie mógł nagiąć tych szlaków myślowych dość by choćby zasugerować cokolwiek Durranowi gdy te… bloki… stabilizowały je.
- O co tu chodzi? - zapytał z zaciekawieniem gdy już porzucił próby
- Próbowałeś kiedyś zdominować serwitora?
Myśli Mordaxa wróciły do dalekich wspomnień młodości, gdy dopiero poznawał potęgę swego umysłu i natychmiast wychwycił wszelkie analogie.
- Dokładnie - przytaknął Durran widząc zrozumienie na jego twarzy.
- Jesteś jak półserwitor.
- Tak. Mój mózg tylko w 30,48% jest wciąż taki jaki ty znasz. Reszta to osnowa dla duchów maszyn z którymi symbiotycznie żyję. I Guyet też taka jest, albo jeszcze bardziej. Nie. Tym ja się zajmę.
Mordax wzruszył ramionami, nie bardzo się przejmując porażką. Była to ciekawostka, pewna niedogodność. Miał inne sztuczki, które działały równie dobrze na maszyny jak i na ludzi z krwi i kości. Cieszył się jednak, że na tym świecie, po tylu latach nadal pozostawały rzeczy które go zaskakiwały.




Sybilla westchnęła czując jak zbliża się kolejna migrena. Te słowa nigdy nie oznaczały nic dobrego. Kliknęła przycisk na biurku i okna błyskawicznie zaciemniły się przepuszczając połowę mniej światła. W półmroku jej głowa lepiej znosiła złe wieści. Kares stanął po jej prawicy i wręczył datapada. Podłączyła do niego przewód MIU. I złe wiadomości od razu ją zalały. Tysiące… dziesiątki tysięcy krzyków agresywnych duchów maszyn które natychmiast zalały jej elektroniczną jaźń. Walczyła. Próbowała się bronić…
Durran natychmiast ją chwycił i unieruchomił. Podobnie jak on była nieludzko silna w aktualnej formie, ale nie dorównywała agentowi inkwizycji technikom. Krzyknęła. Chciała krzyknąć. Ale z jej ust wydobył się ledwie skrzek wytłumiony wyciszaczem postawionym na biurku. Milczał gdy się rzucała i miotała. Słabła i traciła panowanie nad swoją powłoką… ale powoli. Zbyt powoli. Stopniowo Durran zaczynał wierzyć, że może być w stanie przeciwstawić się hereteckim duchom maszyn które szturmowały teraz jej wolę i świadomość. To było zagrożenie którego nie miał zamiaru podejmować. Sięgnął po swoje MIU i wpiął się w drugie gniazdo w swoim datapadzie. Duchy maszyn go nie zaatakowały, bo tak właśnie były nauczone. Sam przypuścił ofensywę na Guyet. W krytycznym przypadku ryzykował, że to ona zwycięży i odbierze mu kontrolę nad ciałem… ale nie wierzył w to. Duchy maszyn chroniące ją były potężne. Tworzone i uczone przez wiele miesięcy przez zespół co zdolniejszych techkapłanów na planecie. Jednak nikt nie dorastał Morgensternowi do pięt. I nikt nie znał brudnych sztuczek techherezji. Dlatego, po kilku minutach zmagań, Guyet stała już przed nim grzeczna i całkowicie posłuszna.

* * *


Plan się powiódł. W każdym razie, ta łatwiejsza jej część. Teraz trzeba było przeprowadzić pomyślnie ekstrakcję.
Agenci inkwizycji rozważali wiele możliwoÅ›ci. Â-A ich przygotowania obejmowaÅ‚y awaryjny plan B... C... D... aż po Q.
Durran sprawdziÅ‚ ponownie systemy ich więźnia, a także same biuro. Tak by nie pozostawić niechcianych Å›ladów. Â-Mieli trochÄ™ czasu nim ktoÅ› zacznie siÄ™ zastanawiać, dlaczego spotkanie tak dÅ‚ugo trwa. Nie Å›pieszyli siÄ™, byli drobiazgowi w swych poczynaniach i przygotowaniach.

Głosem Sibili Durran kazał przygotować jej limuzynę.
- Przybyła pani eskorta - oznajmił w kilka minut później miły dla ucha głos sekretarki.
- Niech poczekają jeszcze chwilę - oznajmił głos Sibili. Tymczasem Mordax zabrał się za skanowanie umysłów czekających ludzi.
Gdy skończył dał znać Durranowi, który wyszedł z gabinetu wraz z ich więźniem.
Obstawa stała nieruchomo, na baczność. Ich myśli splątane w żelaznym uścisku imperialnego psykera.
JedynÄ… osobÄ…, która Â-zareagowaÅ‚a, byÅ‚a sekretarka. Niestety, zauważyÅ‚a coÅ› niepokojÄ…cego w postawie Sibili, a może w sposobie w jaki siÄ™ poruszaÅ‚a.
Dziewczyna otworzyÅ‚a szeroko usta i już chciaÅ‚a coÅ› zrobić... może nacisnąć na przycisk alarmu, może zamierzaÅ‚a krzyknąć, a może jedynie pożegnać siÄ™... tego nikt nie miaÅ‚ siÄ™ już dowiedzieć. Cybernetyczne ramiona zacisnęły siÄ™ na jej gÅ‚owie i szarpnęły gwaÅ‚townie. KrÄ™gi szyjne chrupnęły gÅ‚oÅ›no i nieprzyjemnie. Dziewczyna osunęła siÄ™ bezwÅ‚adnie Â-w swoim fotelu.
- Wielka szkoda - westchnął stojący nad nią Mordax, czując pod swymi palcami delikatną kobiecą skórę. Dźwignął ciało i skrył w gabinecie Sibili.

Prywatna winda szybko i bez nadmiernych opóźnień przewiozła grupkę wraz z ich cenną zdobyczą do podziemnego parkingu. Siedząc wygodnie w swym opancerzonym pojeździe Sibili zniewolenie znacznie mniej rzucało się w oczy.
Oficer przy wyjeździe był nadmiernie skrupulatny, jednak nie miał się do czego doczepić. I tak już w kilka chwil później pojazd mknął ulicą oddalając się od pałacu.
 
Ehran jest offline