Bodo wstał z ziemi czym prędzej zostawiajac, i sieć, i młodego Ehrla w dobrych rękach Elmera i panicza Wilhelma. Sam pognał bijac piętami w zadek za przykładem kawalera Santiago herbu Vamonos, czy też zawołania rodowego, Bodo pewien nie był szczegółów. Wypadłwszy jednak na ulicę kulasy skierował w przeciwna stronę obrawszy kierunek ucieczki morderców. Nie zastanawiał się nad konsekwencjami, bo nie wierzył że ich dogoni, lecz miał nadzieję, że szczurbraty przejda z cwału do kłusa za pierwszym lub drugim winklem. Mógłby wtedy ostrożnie przyuważyć dokad polaza, o ile nie straci ich z oczu lub mu kosy pod żebro nie sprzedadza znienacka.
Biegł w ciszy ze szczurołapia tyczka w garściach przemykajac w ciemnych zaułkach niczym tancerz wojny z włócznia przez las długich cieni. Tylko te jebane kalesony i kiecki wietrzace się na sznurach chłostały po orlim nosie, niczym szpony gałędzi, kiedy przeskakiwał nad kubłami szczyn, pomyj tudzież kupami gnoju i kompostu!
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill
Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 26-07-2017 o 23:15.
|