Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2017, 23:03   #378
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Rozdzielili się. Axel, Szkiełko i Bern pobiegli w kierunku drzewa, Lothar i Wolfgang do furtki. Pierwsi na drzewo wspięli się Axel i Leopold, stamtąd przedostali się na szczyt muru. Zingger czekał na dole. Lothar doskoczył do krat. Szarpnął. Okazało się, że furta jest zamknięta. Dopiero teraz dostrzegł kłódkę spinającą pręty z klamrą wpuszczoną w mur. Zawrócili z czarodziejem w kierunku kompanów. W tym momencie tylne drzwi rezydencji rozwarły się, strażnicy wybiegli do ogrodu.

- Tam są! Szybciej! - blask pochodni spowodował, że cienie zatańczyły złowrogo. Morrslieb, nisko na niebie, tuż nad dachem domu Magiriusa łypnął kaprawym okiem.

Szlachcic i młody magister dobiegli do drzewa w momencie, w którym towarzysze wciągali Bernhardta na górę. Następny w kolejce był Wolfgang. Gdy silne ręce z góry pochwyciły go i pociągnęły, Lothar nie miał już czasu aby czekać. Skoczył na najniższe gałęzie drzewa, które złowieszczo zatrzeszczały. Strażnicy byli już niemal pod pniem. Techler znalazł się na górze, gdy w mur, w miejsce gdzie przed chwilą się znajdował uderzył szpic halabardy.

- Złaźcie w imieniu prawa. Jesteście aresztowani! - krzyczał dowódca patrolu. Jego ludzie wznieśli hałaśliwy okrzyk tryumfu, gdy zdało im się, że pojmali ostatniego mordercę. Von Essing szarpnął nogą i w rękach strażników pozostawił swojego buta. W onucy przeskoczył na mur i dalej, na ulicę do kompanów. Któryś ze strażników szarpał za kraty w furtce.

- Zamknięte! Wracamy! Szybko! Szybko!


Przez miasto biegli dłuższą chwilę, starając się kluczyć po bocznych uliczkach w nadziei na zgubienie pościgu. Kilkukrotnie za sobą słyszeli krzyki strażników i dwukrotnie musieli zrywać się do biegu, gdy stróże prawa ich dostrzegli. Zziajani i zmęczeni wciąż unikali głównych arterii miasta, przez co droga na Ostendamm wydłużała się. Ale w pewnym momencie, gdy zdawało się, że Morrslieb znów oblizał się swym opuchniętym jęzorem, krzyki usłyszeli... z przodu!

Jakiś człowiek w kapeluszu i opończy wybiegł zza rogu i jak szalony pędził w ich kierunku. Nie było nawet czasu na reakcję, gdy wpadł między nich i przemknął dalej. Najdziwniejsze było jednak to, że wyglądał dokładnie tak samo jak... Kastor Lieberung albo Bernhardt Zingger! Zza winkla dochodziły krzyki i tupot stóp. Zbliżał się tłum ludzi!

- Łapać podpalacza! Tam! Tam pobiegł! - a gdy pierwsi rozwścieczeni mieszczanie wybiegli zza rogu, krzyki nasiliły się i jeśli to możliwe nabrały więcej wrogości. - Podpalacze! Powiesić! Szybciej! Łapać! Bić!
 
xeper jest offline