Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2017, 02:46   #6
Szprotka
 
Szprotka's Avatar
 
Reputacja: 1 Szprotka jest na bardzo dobrej drodzeSzprotka jest na bardzo dobrej drodzeSzprotka jest na bardzo dobrej drodzeSzprotka jest na bardzo dobrej drodzeSzprotka jest na bardzo dobrej drodzeSzprotka jest na bardzo dobrej drodzeSzprotka jest na bardzo dobrej drodzeSzprotka jest na bardzo dobrej drodzeSzprotka jest na bardzo dobrej drodzeSzprotka jest na bardzo dobrej drodzeSzprotka jest na bardzo dobrej drodze
Wernyhora z Jęczydołów

Kilka dni zajęło Wernyhorze znalezienie cywilizacji, nikt bowiem nie chciał osiedlać się przy granicach, ze względu na ich częste zmiany. Głuszyce przypominały Wernyhorze jego rodzimą miejscowość, głębokie wilgotne od bagien powietrze, jak i gesty ciemny las. Łowca rzadko ma napady zdziwienia, jak i głębokiego przemyślenia, lecz gdy zobaczył samych starych ludzi w wiosce, stracił swój mentalny powrót do ojczyzny. W Jęczydołach nie było starych ludzi, zniedołężniali zazwyczaj woleli zginać na polowaniu, jak przystało na prawdziwego krossa.
- Ludzie i ich słabości-powiedział pod nosem, wchodząc do karczmy.
Prawie od razu po zawitaniu w progu przyszedł burmistrz z ofertą ubicia pradzika. Po zagoszczeniu przy stoliku usiadł i wyjął dwa topory uwierające go w tyłek, położył na stole i oparł się wygodnie, prawie od razu sięgając po piwo. Wernyhora ,jak przystało na łowcę musi się ruszać, od prawie tygodnia nic nie zabił, nie wspominając o chędożeniu . Zapłata jaką oferował starzec była optymalna jak za takie zlecenie. Oczywiście Stary Kross, musi zostać zapamiętany w nowo poznanej mieścinie, zazwyczaj robi to z "dogłębną" precyzją. Osmarkula czekał na zdanie Wernyhory, ten nie przejmując się czekającym starcem oraz gapiami pił i dojadał kurczaka, wtem przyszła kelnerka z miotłą, żeby pozamiatać akurat pod stołem, gdzie siedział najbardziej męski okazie jaki kiedykolwiek postawił stopę na ziemiach Aleksandrii. Kross najpierw patrzył się na nią swym martwym spojrzeniem, następnie wstał, gdy kelnerka poprawiła przejęzyczenie burmistrza, ten klepnął ją w pośladek popijając przy tym piwo. Ten incydent przypomniał Krossowi historię sprzed paru lat. Stał w karczmie po prawie półrocznej gonitwie za ostroszczygiem, cholerne konio-podobne bestie ze skórą jaszczurki. Włosy miał tak długie, że sięgały mu do bioder w dodatku były prosto po umyciu. Biedny stary pijak pomylił sobie panienkę z napompowanym testosteronem motorem chaosu, biedak klepnął go w pośladek. Trzy dni zajęło sprzątanie jego kału, wymiocin i zniszczonych mebli. Jednak tutaj role są odwrócone, dziewczyna wie, że jeśli Wernyhora zażyczy sobie zapłatę jej ciałem, burmistrz się zgodzi, ponieważ nie będzie musiał płacić, a dzik zostanie ubity, co mu tam po jakieś kelnerce.
- To brak szacunku upominać starszych...- powiedział z męską chrypką oraz lekko przyduszonym głosem. Chęć chędożenia stała się tak wielka, jak nacisk w jego spodniach. Normalny człowiek krył by się z tym, lecz nie Wielki Łowczy.
-Przyjmuję zlecenie, lecz chciałbym tą młodą do mnie jutro, ktoś musi wyczyścić pancerz po polowaniu.- tutaj każde słowo było wypowiedziane z mroźno-martwym tonem, bardziej brzmiało jak rozkaz, niż zwykłe zdanie.
Wernyhora dopił piwo, przejechał oczyma po każdym z gapiów i wyszedł. Z dokładną lokacją leża nie ma problemu, zostało ono znalezione przez leśniczego. Jeden strzał z kołkownicy w łeb powinien wystarczyć, zawsze jednak może się coś wydarzyć, sam Wernyhora wiedział o tym najlepiej. Zaraz po opuszczeniu Głuszyc, wyłączył się, wsłuchał w szum lasu, poprawił sprzączki od kirysu i dostroił kołkownicę
- Jak ja to lubię- powiedział sam do siebie i ruszył wprost do pradzika.
 

Ostatnio edytowane przez Szprotka : 27-07-2017 o 03:01.
Szprotka jest offline