- Mówiłem, żeby najpierw sprawdzić ostroucha. - warknął Karl, wzruszając ramionami, gdy reszta dyskutowała, jak się zabrać do jego złapania. - No, ale było, minęło. Teraz, jak mamy za nim iść, to z życiem. Trzeba go dogonić i przycisnąć. Jest sam, w biegu i ucieka na pałę, zasadzka na całą grupę to ostatnia rzecz, jaka może mu się udać. Byle nie zgubić jego tropu. Dawaj na szpicę, Bert, wypatruj śladów, a ja będę pilnował ci dupy. - wyraził swoją opinię, naciągając kuszę i ładując bełt. - Znaczy, za pozwoleniem sierżanta. - dodał, reflektując się, że teraz podobno mają stanowić autentyczny oddział liniowy, zamiast różnorodnej zbieraniny.
__________________ Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" |