W jednej z moich stałych drużyn z którymi gram w realu mamy kolegę którego postacie zawsze coś kombinują na boku, separują się od drużyny, budzą podejrzenia, zawsze chcą robić coś innego niż reszta i generalnie gra się z nim upierdliwie. Zawsze staramy się znaleźć jakiś powód dla którego nasze postacie nie usiekły jeszcze jego postaci, ale ile można mieć cierpliwości.
Ostatnio wpadliśmy na pomysł jak to obejść i stworzyliśmy drużynę składającą się z członków jednej rodziny - dziedzica, jego siostry, ich stryja gołodupca oraz mistrzyni miecza przydzielonej do ochrony następcy. I powiem wam, że problemy zniknęły (nie chcę zapeszać ale rozegraliśmy już tak pięć sesji i póki co jest naprawdę dobrze). Kolega został dziedzicem więc dba o dobro rodziny, podobnie jak my wszyscy bo zysk lub strata rodu przełoży się na pozycje nas wszystkich. Gdyby któreś z nas zaczęło spiskować przeciw władcy, albo robić coś głupiego mamy powód fabularny aby milczeć. Natomiast kontekst sprawia, że potencjalne konflikty między postaciami mogą być bardziej nie jednowymiarowe niż w innych układach
Ja osobiście polecam granie członkami jednej rodziny, raz na jakiś czas taka zmiana podejścia do współgraczy przynosi wiele świeżości i od razu sprawia, że i zaufania między postaciami jest więcej, będą się nawzajem bronić i ratować już od pierwszych godzin sesji, łatwiej przychodzi im poświęcenie własnych interesów osobistych dla interesu postaci innego gracza jeśli jest to równocześnie interes rodu itd itp.
I o ile jest to klasyk w Pieśni Logu i Ognia (nie spodziewałam się, że ten system będzie fajny), Legendzie pięciu kręgów czy Dzikich polach to myślę, że i w innych systemach spokojnie można upchnąć pomysł - np. rodzina wędrowców w Neuro, rodzina kupców w Młotku widzę tu nieskończenie wiele możliwości.