To tym razem będzie szanta:
Okręt nasz wleciał w cień mroźnej komety,
A przed nami uciekały dwie brygantyny,
Ich załogi miały dzisiaj straszliwego pecha,
Bo kapitan Ptyś z załogą tylko na nich czekał!
Nagły huk w uszach grał i już atak trwał,
To nasz szkuner uzbrojony w setkę Gaussa dział!
Na nasz widok wróg postradał strzęp swego kurażu,
A kapitan krzyknął tylko: "Won, do abordażu!"
Przez kosmosu przestworza,
Planety i morza!
Przez Mleczną Drogę
Wznieca pożogę!
Postrach wszystkim niesie kapitan Ptyś!
A jego załoga złupi was już dziś!
Szybko padły nędzne czorty, rażone laserem,
Przy pirackim zuchu, każdy z nich jest zerem!
Na pokładzie brygantyny świeża czerwień krwi,
A korsarze biegną prędko do ładowni drzwi!
Bosman zamek wnet shakował i śluzę otwiera,
Po czym do nas tylko jego bluzg dociera,
Przed naszym obliczem, zamiast złotej góry,
Cały statek w paczkach soli od dziobu do rufy!
Hej!
Przez kosmosu przestworza,
Planety i morza!
Przez Mleczną Drogę
Wznieca pożogę!
Postrach wszystkim niesie kapitan Ptyś!
A jego załoga złupi was już dziś!
__________________ There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old.
Ostatnio edytowane przez Chrapek : 27-07-2017 o 23:39.
|