Zamieszanie nabierało czerwonych rumieńców, siekiery szły w ruch, a koło pogoni zacieśniało się wokół upatrzonych ofiar, próbujących ratować to w co wierzyły - życie, godność. Człowieczeństwo. Byli w końcu ludźmi, chociaż na co dzień mogli się nie lubić, nienawidzić wręcz, no ale chuj.
Kaya musiała coś zrobić, inaczej będzie odpowiedzialna za zamordowanie rówieśników! Niewinnych akurat tej jednej zbrodni, za którą wydano na nich wyrok! Jak potem miała spojrzeć w lustro, gdyby nic nie zrobiła?!
Spięła się i jak sprężyna wyskoczyła z krzaków, odpalając w międzyczasie syczący zawór butli. Biegnąc ile sił w nogach dotarła do granicy lasu i tam wzięła oburącz zamach, a obły pocisk poszybował w powietrzu, aby zakończyć lot efektowną eksplozją, posyłająca na ziemię kozojebców.
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=GXFSK0ogeg4[/MEDIA]
W tle popłynęła pompatyczna muzyka, z niebios prosto na nią runął słup boskiego światła… a zjeby z klasy rzuciły się z płaczem, dziękując jej za ratunek.
O tak, Kaya powinna właśnie tak zrobić… no ale nie zrobiła.
- Gińcie kurwy - szepnęła i splunęła na liście, siedząc tam gdzie przycupnęła. Nieruchoma, wyczekująca okazji. W ludziach nie kochała ich człowieczeństwa, dobroci i umiejętności zawierania przyjaźni. Kochała w nich najbardziej to, że wszyscy kiedyś umrą.
Obrzuciła szybkim spojrzeniem okolicę, wyszukując zagrożenia dla siebie. Dobrze, niech robią dym i hałas. Jak zaczną zdychać wtedy ona się podniesie i pójdzie w pizdu w swoją stronę. Ostrożnie, bez zbytniego kozaczenia.
Butla szła razem z nią.