Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2017, 21:48   #210
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Khazad zatrzymał się nagle i wzniósł rękę, by jego towarzysze zatrzymali się. Znaleźli go. Gigant leżał nieruchomo na boku zwrócony plecami do nich. Wyglądało na to, że szczęście uśmiechnęło się do nich. Pozostało podejść do śpiącego monstra i zabić go.

Ale czy rzeczywiście?

Arno czuł w twardych, krasnoludzkich kościach, że coś jest nie w porządku. Poczucie to towarzyszyło mu od chwili, gdy ujrzał kurhany. To nie pasuje począwszy od rozmiarów giganta. Wprawdzie nie widział żadnego, lecz ten wydawał mu się bardzo mały, choć i tak bardzo rosły. Grotę wypełniał odór gnijącego mięsa.

Czyżby nie żył?

- Żyje? - zapytał szeptem Wagner zastanawiając się czy nie za cicho aby usłyszał to ktoś poza nim samym.

- Tak, pewnie śpi - równie cicho odparł Kaspar. - Głowa drgnęła.

- To nasza szansa. Zróbmy to - wyszeptał Aldric do towarzyszy, szukając wzrokiem poparcia.

- Jestem za. - powiedział Moritz po chwili namysłu. - Podejdę z pochodnią, ale nie za blisko aby go nie zbudzić. Wy zajmijcie się maszkarą...

Krótka narada zaowocowała powolnym marszem w kierunku stwora z zamiarem ataku. Arno zbliżał się od strony głowy wciąż nieprzekonany do słuszności postępowania. Czy słusznym było bezczeszczenie zwłok, jeśli gigant wyzionął ducha? Nie wydawało mu się, lecz względy bezpieczeństwa przeważyły. Jedyne, co mógł zrobić, to obrać drogę okrążającą głowę.

Wielka postać zbliżała się z każdym krokiem. Mniejsza, brodata w skupieniu wypatrywała najlżejszych drgnięć, lecz nic takiego nie nastąpiło. Smród nasilał się od miejsca, w którym leżała postać. Arno był prawie pewien swego. Musiał jeszcze tylko to potwierdzić.

Gdy obszedł głowę dostrzegł, iż śmierdzące przypuszczenia okazały się trafne. Wiek giganta mógł odpowiadać najwyżej dziewięcioletniej dziewczynce. Kałuża krwi pod nią sięgała ściany i zdążyła wyschnąć. Grimm bardzo paskudnie skrzywił się na jej widok zastanawiając się kto był rzeczywistym potworem.
Dziecko trzymało rękami zakrwawiony brzuch gęsty od śladów po broni kłutej i siecznej. Miała również liczne zadrapania. Twarz wyglądała jednak jeszcze gorzej. Pokrwawiona równie mocno jak niższe partie nie miała jednego oka, zaś drugie zwisało wypchnięte z oczodołu. A może wydłubane.

Splunął z irytacją widząc ślady łez na brudnych policzkach. Musiała umrzeć w takiej właśnie pozycji. Skulona, opuszczona i samotna. Truchło wielkiego jak góra mężczyzny niewiele by go ruszyło. Ale małą dziewczynkę? Nawet jeśli była gigantem. To mu się w pale nie mieściło. Może dlatego, że był synem pasterza ze wsi. Dziecko to dziecko. Nie ważne czy zwierze, czy człowiek, czy gigant. Takich rzeczy się, kurwa, nie robi.

Musiała rozkładać się od dawna, choć nie był w stanie powiedzieć od kiedy. Z pewnością robaki w oczodołach i ustach już od dłuższego czasu ucztują.

Nagle! Z oczodołu wyskoczył wielki szczur i pobiegł szybko wzdłuż ściany ku nogom, byle dalej od krasnoluda.

Głowa poruszyła się po skoku szczura, lok włosów opadł na czoło odsłaniając gnijącą dziurę w miejscu gdzie było ucho. Khazad gwałtownie cofnął się o krok przed szczurem.

- Teraz już wiem, czemu mi się zdawało, że głowa jej się porusza - mruknął Kaspar na widok biegnącego szczura.

Hammerfist stwierdził, iż jest to czas najwyższy, by podzielić się swymi obawami z towarzyszami.

- Właścicielkę znaleźliśmy ucha. Dzieckiem gigantów zaledwie jest i bez życia leży od czasu dłuższego. Może Jost więcej powiedzieć umiał będzie. Sprawa cała śmierdzi niemożebnie mi od dnia wczorajszego. Dlatego młota uderzeniem chyży nie byłem taki. Na sprawę oczami ocalałego zerknąć raczcie. Chował podobnież się, kiedy kolegów jego Morr spotkał. W to uwierzyć w stanie jestem. Ale w grasowania giganta miejsce wracał, coby ciała wszystkie do obozu przenieść? Albo ocalałym nie był jedynym, albo z palca historyjka wyssaną została. Po mojemu nie gigant zarażenia winnym jest, a górnicy - pokręcił głową z niezadowoleniem.

- A jeśli gigantów robotą zarażenie było, to w odwecie za dziecka utrupienie. Synom kurwim jaj zabrakło, aby na fest chłopa lecieć, to dziewczynkę tę zaatakowali. Co rzeklibyście na sprawdzenie czy w kurhanach ludzie rzeczywiście leżą? - zapytał Arno i splunął ponownie.

Szybko wydarzenia okazały się wystarczająco sprzyjające, by poznać zawartość grobów. Edmund nocą własnoręcznie musiał przygotować ich do przejścia do Ogrodów Morra, zatem musiał odsłonić ich zawartość. Nader ludzką, jak się okazało. I zmasakrowaną, co pasowało do roboty giganta.

Niedługa wymiana spostrzeżeń dotyczących wydarzeń kryjących się za zwłokami ludzkimi i giganta nie rozwiała zbyt wiele wątpliwości, lecz przynajmniej wykluczyła kilka możliwości. Zwieńczyło ją przeszukanie jaskini. Towarzysze krasnoluda wskazali na ślady krwi nieopodal wejścia oraz obtarcia na łokciach i kolanach.

Niewykluczonym było, iż sama wczołgała się tutaj, wybierając sobie własny grobowiec. Bardziej lub mniej świadomie. Splunął jeszcze raz, przyglądając się uważnie jeszcze raz. W tym czasie powstał pomysł pochowania dziewczynki. Hammerfist nieszczególnie był przekonany do tego pomysłu ze względów praktycznych. Wywlekanie takiego ciężaru i tworzenie sztucznego pagórka z kamieni było czasochłonne. Nie mówiąc już o nieznajomości zwyczajów pogrzebowych gigantów. Na szczęście Edmund wiedział nieco więcej na tenże temat. Niewiele, ale jednak. Doradził też spalenie, co Arno znacznie bardziej przypadło do gustu.

Nim jednak jaskinia wypełni się duszącym dymem palonego ciała, chciał przeszukać to miejsce dokładnie. Nie ulegało wątpliwości, iż była to kopalnia. Przypominało mu to wyprawy do jego kuzynów żyjących w tunelach. To były czasy.

- Okiem jakbyś rzucić mógł fachowym - zwrócił się krasnolud do Josta - Czasu ile od zgonu minąć mogło?

Następnie ruszył badać dalsze rejony kopalni. Nie wiedział jak są rozległe i czy pozostali zdecydują się ruszyć z nim na poszukiwania ukrytych sekretów. Był jednak zdeterminowany poznać każdy jej kąt w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania zadane i niezadane.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline