Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2017, 22:46   #169
Czarna
 
Czarna's Avatar
 
Reputacja: 1 Czarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputację
Jak Maya miała wytłumaczyć komuś co dzieje się w ambulatorium, skoro z nerwów nie była w stanie złapać głębszego oddechu, a szczęki zawarły się jej zaciśnięte aż do bólu? Trzymała się Karla i załzawionymi oczami wierciła szybę za którą odbywała się operacja. Parchy niosły na pancerzach masę zarazków, obecność postronnych przeszkadzałaby, a rozpraszanie Jacoba brzmiało podobnie do wydania wyroku na operowanym. Pojawił się co prawda drugi lekarz, ale w stanie wybitnie wskazującym na spożycie. Widząc go Vinogradowa zgrzytnęła zębami.
- Jest pan w ogóle w stanie podjąć się pracy? - spytała nim zaczęła cokolwiek wyjaśniać.

- Jakiej pracy? Jak chcesz wyrwać zęba to ci mogę od ręki w minutę dwie zrobić. A jak coś innego to mówcie. - starszy facet w białym fartuchu wzruszył ramionami. Mówił dość niechętnie i w końcu znowu z Brown 0 spojrzał na szybę i toczącą się za nią operacją. - Co on w ogóle robi? - zapytał patrząc na operującego Parcha i nieruchome ciało marine.

- Wyjmuje to. - odezwał się Roy wskazując na obraz wyświetlany na skanerze.

- O cholera! Co to jest?! Jakaś narośl? - Kozlov otworzył oczy ze zdumienia i podszedł by przyjrzeć się bliżej. Pierwszy raz wydawał się być przejętu odkąd zobaczył mundury policyjne na swoim lokalu.

- Pasożyt. Trzeba go wyjąć. Dasz radę? - do rozmowy wrócił Hollyard bo Roy miał wyraźne trudności jak sformułować tą informację.

- Wyjąć? No człowieku, to nie jest wyrwanie zęba. - lekarz pokręcił głową wciąż wpatrując się w skaner. Mówił i patrzył w ten ekran jakby to nie zapowiadało się na prosty zabieg ale nie dał jeszcze ostatecznej odpowiedzi.

- A dasz radę usunąć blokady antykoncpcyjne? - zapytał Roy wracając do tematu z początku rozmowy.

- Jemu? - zapytał Kozlov kiwając głową na ekran. Był tam tylko korpus więc dołu ciała nie było na nim widać.

- Jej. - brodacz wskazał na Vinogradovą. Lekarz odwrócił się i zerknął na nią. W końcu pokręcił głową.

- Odradzam. To bardzo ryzykowny zabieg. Jak się po prostu wykroi to zostaje chabanina. Zwykle są problemy potem. - machnął reką lekarz i odwrócił się patrząc na Karla. A bardziej na butelkę którą mu zarekwirował.

- Opracowałem chemiczny rozpuszczalnik ale sam nie dam rady zrobić osłony. Potrzebuję konsultacji lekarza. - wyjaśnił Roy cierpliwie tłumacząc co i jak. Karl przechwycił spojrzenie lekarza i uniósł pytająco brwi jakby też czekał na odpowiedź.

- No mogę zerknąć. - powiedział w końcu z niechęcią Kozłov widząć, że Raptor czujnie pilnuje butelki. Westchnął i jeszcze bardziej smętnie spojrzał na kubek z kawą jaki dostał jako substytut kieliszka. Podniósł głowę i trwająca za szybą operacja znów przykuła jego wzrok i ciekawość. - Zaraz skończy. - powiedział bez żadnego związku z toczoną się rozmową. Roy i Karl jednak od razu również spojrzeli na scenę za szybą.

- Uda się? - zapytał z napięciem i niepewnością w głosie Hollyard. Wstał z krzesła i zrobił krok w stronę sali operacyjnej.

- Nie jestem wróżką. Ale ten podpięty na razie odczyty ma w normie. - wzruszył ramionami lekarz mówiąc nadal z niechęcią czy urazą nawet. Spojrzał za to bystro na szafkę gdzie Raptor zostawił butelkę.

- Uda się, musi - Brown 0 zastąpiła drogę do butelki - W tym czasie spróbujmy tego o czym mówi Roy. Osłony.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Everyone will come to my funeral,
To make sure that I stay dead.
Czarna jest offline