Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-07-2017, 09:27   #74
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
- Panie – zaczął melodyjnym i zachrypniętym głosem – nie jesteś może spokrewniony z moim przyjacielem hrabią Luitprandem Drugim?

Schierke przystanął na chwilę, nie do końca rozumiejąc, w co gra chłop. Uśmiechnął się.

- To być może. Kto pyta? - zapytał zdawkowo.

- Hmm… Chyba Opadły Liść, tak sądzę. Ale raczej nie jesteś… Oni wszyscy byli tak dumni, że od pierwszej chwili pochwaliliby się swoim dziedzictwem. No, to nic. Dziękuję za rozmowę. - Stara chłopina odwróciła się, żeby wrócić na swoją ławę.

Schierke parsknął na słowa chłopa i odwrócił się na pięcie, by zająć się swoimi sprawami, nie do końca rozumiejąc, co to wszystko miało znaczyć.

- Wariat - mruknął cicho do siebie.

Odwróciwszy się, zobaczył, jak jakiś człowiek odcina sakiewkę Martinowi. W samą porę, Martin odwrócił się, a kieszonkowiec wybiegł przez drzwi karczmy. Za nimi także pobiegł Franz, chcąc pomóc Martinowi z kieszonkowcem.

Biegł tylko przez pewien czas. Zarówno zwiadowca, jak i złodziej byli od niego znacznie szybsi. Ostatnim widokiem Martina i złodzieja, którego gonił, były ich plecy. Później tak to wytłumaczył Atanajowi:

- Z jakiegoś powodu - rzekł Schierke - ani jeden, ani drugi ni chuj nie chcieli odpuścić. Martin miałby prędzej się zesrać, niż przepuścić temu smarkaczowi, który chciał go orżnąć. Ile on mógł mieć wiosen, siedemnaście, dwadzieścia? Gówniarz jeszcze mleko pod nosem ma, a już się do kradzieży garnie. Choć, po prawdzie, to widziałem i dzieci, które były w stanie obrobić cały zajazd, jeśli tylko udało im się znaleźć, gdzie oberżysta trzyma szkatułę z pieniędzmi. Mniejsza z tym. Rzecz sprowadza się do tego, że Martin gonił, gonił i tak kurwa gonił, że swoim gonieniem zawstydziłby ludzi goniących co ranka do publicznych szaletów w Altdorfie. A ci ponoć to twardzi gracze. Zdaje mi się, że widziałem go daleko za Verborgen.

Franz pociągnął potężny łyk piwa. Nie podobało mu się to. Po pierwsze, stracili zwiadowcę, po drugie, jakieś to wariackie wszystko było. Najpierw człowiek, który nazwał się Opadłym Liściem wypytywał go o jego szlacheckie pochodzenie, a potem Martin oszalał i ganiał złodzieja, który nawet nie ukradł mu niczego. Słyszał uprzednio o negatywnym wpływie Chaosu na ludzi, ale jeśli Chaos wpływał w ten sposób na zwyczajnych mieszkańców Imperium jak on i Martin, to zapewne sprawa była znacznie poważniejsza, niż którykolwiek z nich mógł się spodziewać.

- Widziałeś może Adę? - zagadnął Ungoła. - Albo Jana Wędeczkę? Kiedy w końcu uda mi się porozmawiać z zielarką, chciałbym zebrać grupę i pogadać o tym Dignamie. Mam pewien plan, który chciałbym wam wyłuszczyć. Znacie już wszakże jego część, teraz trzeba zająć się detalami. Ach, i rzecz ostatnia. Martin na tą wyprawę się wybierał, bo chciał złapać tego swojego koniokrada. Rozumiem, że na wschód także nie wybierasz się z dobroci serca. Więc powiedz mi, o co chodzi.

Schierke zamierzał porozmawiać z Adą - wtedy, kiedy w końcu się znajdzie. Dworek był tylko o rzut kamieniem od Verborgenbucht, stąd też i z czasem warto by było złożyć tam wizytę. Nie bezpośrednio wszakże, najpierw chciał się temu wszystkiemu przyjrzeć. Plan odebrania obrazu szlachetce powoli, ale konsekwentnie miał przynieść swoje owoce.
 
Santorine jest teraz online