Sprawa się... skomplikowała. Nie dość, że trójka oprychów uciekła, to jeszcze tamci kontynuowali w najlepsze swój niecny plan, mający sprowadzić kłopoty na Wilhelma i jego towarzyszy.
Najrozsądniejszym wyjściem było obrócić się na liście i uciec, ale nie wypadało pozostawiać Ehrla samego. Z pewnością wpadłby w ręce straży, co spowodowałoby niemałe problemy.
Wilhelm podbiegł do leżącego i poklepał go po tworzy.
- No dalej, obudź się! - powiedział.
- Na pomoc, napadnięto nas! - zawołał, gdy Ehrl nie otwierał oczu. |