Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-07-2017, 15:14   #178
Ravanesh
 
Ravanesh's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputację
W końcu się zjawił. Jóns Władca Gniazda. Przybył żeby z nią porozmawiać. Jak na jej gust wyglądał trochę nazbyt groteskowo, ale chyba musiała się przyzwyczaić, że tutaj większość facetów miała zdecydowanie zbyt duży przyrost masy mięśniowej. Za to Burzowemu Pomrukowi taki wygląd zdecydowanie odpowiadał. No cóż.

Aria zdecydowała się rozdzielić siebie i Burzowego Pomruka na dwa oddzielne byty żeby nie zwariować i pozostać przynajmniej częściowo sobą.

Jóns przywitał się z nią niby grzecznie ale jego słowa nie do końca ją usatysfakcjonowały, zważywszy na to ile czasu musiała na niego czekać. Poza tym Burzowy Pomruk miała mieszane uczucia co do tego skrzydlatego olbrzyma.

- Proszę, Burzowy Pomruku. Uspokój swoje myśli. Wycisz tę burzę.- odezwał się Jóns.

Aria spróbowała rozluźnić ramiona, ale była zbyt spięta aby to uczynić. Przysunęła się bliżej ściany i przywarła do niej plecami.

- Ja nie wywołałam tej burzy - powiedziała niepewnie.

- Owszem. Wywołałaś - powiedział z przekonaniem. - Jesteś Dzieckiem Burz. Ostatnia ze zrodzonych na Stepach Aranis. Potomkini Luminy. Witaj w moim Gnieździe. Jestem Jóns Torhvad. Władca Domeny Kruków.

- A nie macie tutaj normalnych burz, takich wywołanych przez czynniki działające w środowisku? Dlaczego widząc mnie od razu zakładasz, że to moje dzieło? Zresztą nie nazywam się Burzowy Pomruk tylko Aria Taranis i jestem prawie pewna, że nie urodziłam się na żadnych stepach tylko zupełnie gdzie indziej. Wprawdzie z oczywistych powodów tego nie pamiętam, ale mam świadectwo urodzenia i zdjęcia na pamiątkę tego dnia.

- Jesteś zagubiona. Dopiero co wróciłaś. Możesz czuć się skonfundowana. Chodź ze mną a wyjaśnię ci wszystko, co będziesz chciała wiedzieć przy posiłku.

Wyciągnął w jej stronę dłoń. Czy raczej łapę zakończoną szponami.

Aria nie czuła najmniejszej ochoty żeby podać mu swoją dłoń.

- Może i jestem skonfundowana, ale wiem kiedy ktoś mnie źle traktuje. A twój syn, nie ten tutaj tylko ten drugi, specjalnie doprowadził do tego żebym musiała się bronić przed stworem, którego nazwał prakrukiem. Co to był za sprawdzian? To z twojego rozkazu to zrobił?

- Nie miałem z tym nic wspólnego.

- Naprawdę? - udała zdziwienie - A przysięgłabym, że któreś z twoich dzieci powiedziało mi, iż wszystko co się dzieje w Gnieździe dzieje się za twoim przyzwoleniem. Stanowisz tutaj prawo i ustalasz zasady. To jak w końcu jest?

- Owszem. Tak jest. Ale miałem ... inne zajęcia w danej chwili.

- No dobrze. To słucham. O co w tym wszystkim chodzi? Bo jak na razie słyszałam tylko mało przekonujące tłumaczenie twojego potomstwa, więc teraz chciałabym usłyszeć coś bardziej wiarygodnego od ciebie Jónsie Władco Gniazda.

- Nie tutaj. Chodź do wielkiej sali. Tam będzie nam wygodniej i bardziej sucho.

- Mnie tutaj wygodnie. Poza tym lepiej żebyśmy zostali tam gdzie jesteśmy, bo ona jest na ciebie wściekła i nie wiem co zrobi jeśli będzie bliżej ciebie.

- Ona? - wyraźnie zaciekawił się Jóns. - Kim jest owa ona?

- No Burzowy Pomruk. - odpowiedziała Aria jakby to było coś najbardziej oczywistego na świecie.

- Ty nią jesteś. Tylko jeszcze nie odzyskałaś swojej luminy. Ja mogę ci w tym pomóc. A potem ty pomożesz mi. Zbliża się wojna. Czas, w którym Maska straci swoją władzę. A ja, nie ukrywam, chciałbym go zastąpić na tronie w Cytadeli. Z pomocą Wieloświatowca, tak potężnego jak ty, Burzowy Pomruku, mogę to osiągnąć. Tylko potrzebuję ciebie i twej luminy. Pełnej. Odzyskanej ze szponów Maski. Wydartej z kryjówki, w której ją ukryłaś. Nie chcesz tego? Przestać błądzić lecz stań się częścią tego świata. Jego bohaterką i panią, jak kiedyś. Odzyskać swój Lud. Tych, których gniew Dominatora i zemsta Maski posłała w objęcia śmierci. Wiesz kim jest jedna z moich córek, prawda? Kiedyś byłyście sojuszniczkami, chociaż nigdy nie przyjaciółkami. Wiesz co ona potrafi. Prawda? To pamiętasz? Czy jesteś bardziej zagubiona niż sądzę. Słaba. Niezdolna stawić czoła nie tylko mi ale nawet moim Dzieciom?

Postąpił krok w jej stronę. Potężny. Ociekający deszczem. Z okrucieństwem wypisanym na nieludzkim obliczu.Cała maska, którą przyjął witając spadła z jego twarzy w jednym ułamku sekundy.

- Wolisz przyjaźnie wyciągniętą dłoń, Burzowy Pomruku czy być moim wrogiem? Gościem czy więźniem?! A może - wycedził już nie ukrywając tego, co może zrobić - A może wolisz być trupem?

Postąpił kolejny krok. Niepowstrzymany. Władca nie sługa. Nawykły do posłuchu, nie do słuchania.

- Decyduj. Tu i teraz - warknął groźnie wbijając w nią swoje czarne, bezwzględne spojrzenie.

- Wiesz co - Aria zmrużyła oczy - zwykle nie przeklinam, bo inaczej mnie mama wychowała, ale teraz powiem ci żebyś się zwyczajnie w świecie pierdolił. Nie chcę twojej pomocy, nie chcę cię oglądać i już na pewno nie chcę żebyś posadził swój tyłek na jakimkolwiek tronie poza kiblem. Ty zarozumiały bucu!

– Więc zabiję cię, jak zabiłem Bjarnlaug, własną córkę, wyrywajac jej serce prosto z piersi i dając zjeść Celine. Albo oddam Masce, jak przed chwilą oddałem Celine Czystą Falę. A on utrzyma władzę i stanę się jego namiestnikiem. Poczekam na kolejny Obrót Koła.

Szedł w stronę Taranis. A w rękach, nie wiadomo skąd, pojawił mu się miecz w kształcie wielkiego pióra o postrzępionym ostrzu. Miecz, którego klinga pełna była zadziorów, krawędzi ostrych jak szpony i którego otaczała czarna łuna, niczym dym.

- Zegnij przede mną kark, mała suko lub giń! Zbyt długo znosiłem twój rozchwiany temperament.

Zostało tylko kilka metrów pomiędzy nim a Arią.

- Sayonara dupku. - Aria błyskawicznie rzuciła się do otworu w ścianie lądowiska i wyskoczyła na zewnątrz.

Zrobiła dokładnie to, co wcześniej planowała. Pytanie tylko czy przeżyje ten skok. Wolała jednak zdechnąć gdzieś pod Gniazdem niż pomóc zdobyć władzę komuś takiemu jak Jóns czy to dobrowolnie czy też pod przymusem.
 
Ravanesh jest offline