Uszkodzony hełm bez zasobów powietrza w kombinezonie był bezużyteczny... Wymiana tlenu nie mogła być przeprowadzana a w kloszu wielkości małego kubła na śmieci człowiek mógłby się udusić w parę minut. W obecnym stanie nie można było go wykorzystać. Potrzebny był albo nowy hełm albo nowy zbiornik, który utrzymałby Dogmę w próżni podobny czas. Chyba, że była Ceska ze swoim dronem...
Stratus pokiwała głową. Pani kapral była właściwie jedyną osobą, do której Dogma i tak by zwróciła się o pomoc w tej sprawie. Nawiązanie kontaktu dobrze wpłynęło również na samopoczucie nawigatorki. Nerwy nieco opadły, choć cały czas odczuwała stres związany z niedogodnością polegania na atmosferze wnętrza Arki. W stresie była w stanie pracować.
- Wyznaczę trasę, sir - zakomunikowała wymuszając na sobie skupienie się na sprzęcie. - Nie możemy błądzić na cudzym terenie, sir.
Sięgając za plecy wyciągnęła cztery wciąż czekające piłeczki. Podrzuciła każde z nich lekko do góry, a te już nie opadały, trzymając się o własnych siłach. Rozesłała je po okolicy. Dwa w tył, dwa w przód. Przy czym jeden z nich miał podążyć śladem krwii.
Podgląd na ekranie bardzo szybko wyjawił napis "SEKCJA UPRAW I HODOWLI" na zielonych pasach ciągnących się wzdłuż pasów na podłodze. Drony rozpoczęły swój zwiad.