Ykh- zakasłał szlachcic, kiedy usłyszał nazwisko "Leitdorf". Nie mógł uwierzyć, że pił wino z winnic swoich wrogów, przez których musiał uciekać z rodzinnej prowincji. Dlaczego ten kupiec nie mógł sprowadzać wina od Alptraumów? Ale w takim razie trzeba zachować czujność. Może w miasteczki czają się łowcy nagród... -Yyy... nie, nie trzeba. Nie zanoś. Pytałem się tylko z ciekawości, ale popytam na mieście. - mówiąc to położył na blacie dwie złote korony i odszedł. Rozejrzał się po karczmie. W rogu sali zauważył stół, obsadzony przez kilku bogatych, a tak przynajmniej wskazywały na to ich stroje, ludzi, grających w karty. Podszedł do nich. -Czołem waszmościom! - przywitał się- Maksymilian von Pless, z tych averlandzkich oczywiście, nie mam nic wspólnego z tymi Sudenlandzczykami. Widzę, że waszmościowie gracie w karty. Można się do was dołączyć? |