- Mordercy! - zabełkotał nagle zgodnie Durbein, mrugając oczami. Nie za bardzo wiedział, co się dookoła działo, ale skoro walnęli go w łeb, to bez wątpienia mordercy.
Podpierając się na ramieniu Wilhelma niezdarnie podniósł się z ziemi. pokiwał mu w podziękowaniu głową i ruszył za nim, tak szybko, na ile pozwalały mu na to drżące nogi i zawroty głowy. |