Drahinder stał oparty o kontuar i wpatrywał się bezmyślnie w kufel piwa, który nalewał, wystraszony obecnością pasowanych, karczmarz. Przez ogólny gwar dotarł do niego strzępek rozmowy, toczącej się wśród zajmujących główną ławę rycerzy. Kątem oka dostrzegł, że wymieniają wzgardliwe uwagi i pokazują na niego, trzymanym w rękach mięsiwem.
- ...windykator... parszywiec...
Zatrzęsło nim ze złości, lecz szybko stłumił rosnące oburzenie. Chwycił podane przez karczmarza piwo i w drodze do małego stołu w kącie sali, zatrzymał się przed grupą rycerzy z miną jakby zastanawiał się co powiedzieć.
- Szanowni panowie wybaczą - skłonił się może trochę za słabo - Wielmożni Panowie raczą mnie z kimś mylić... Nazywają mnie Drahinder, "parszywiec" to był mój ojciec do którego jestem z wyglądu jeno podobny.
Gdy w zaskoczeniu w karczmie umilkły rozmowy dodał szybko:
-Wielmożny Panie Jadrło przesyłam pozdrowienia od wielmoży Dradeka - pana na Gorphu. Pan wspomni o mnie jak będzie się z nim wkrótce widział, że pozdrowienia przesłałem. Drahinder..., JURYSTA - nacisk na to słowo aż zgrzytał w uszach słuchaczy. Po czym korzystając z osłupienia ruszył w stronę drzwi, po drodze jednym potężnym łykiem wypijając cały kufel piwa. Przed wyjściem położył kufel na mijanym stole i czym prędzej zatrzasnął za sobą drzwi zostawiając rozjuszonych rycerzy, wśród których Jardło mienił się z wściekłości bodaj wszystkimi kolorami tęczy.
Pozdrawiam
Drahinder - JURYSTA