Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2017, 18:13   #49
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację


- Bludy heel - zaklął z rozpaczą. To musiała być Asuka, a on był nie dość że był “przedwczorajszy”, to jeszcze nie do końca zszedł z niego haj w jaki się wprawił wieczorem.

Alice Lindsay zdrowo i klasycznie spanikował.

Przez chwilę miotał się jak jamnik w rzeźni, chowając leżące na wierzchu specyfiki, będące biletem na odbyty nocą trip. Domofonu nie odbierał na razie, za to rozebrał się w biegu i puścił wodę spod prysznica. Wszedł pod strumień jedynie na ulotny moment i prawie zabijając się pobiegł do wciąż brzęczącego domofonu, aby zostawić mokre ślady na posadzce korytarza.
- Słucham - powiedział pośpiesznie do słuchawki tłumiąc zdyszanie.
- Ohayoooou Alice-san! Tu profesjonalna dostawa jedzenia “Do buzi”! - usłyszał wesoły głos Asuki, który wwiercił mu się długimi wiertłami w miękką tkankę mózgu. - Obudziłam?
- Uwielbiam takie dostawy. -
Starał się stłumić ból wywoływany przez dźwięki. - Nie, właśnie brałem prysznic. Wejdź, drzwi otwarte. Tylko uważaj, podłoga mokra. – Wpuścił ją brzęczykiem i otworzył zamek w drzwiach.
- Okaaay! Usługa mycia pleców jest jednak dodatkowo płatna - usłyszał jeszcze śmiech Japonki, gdy wchodziła do klatki.

Chyba tylko wspomnienie tego snu nie pozwoliło głębiej rozwinąć się w mózgu motywowi: “Do Buzi” i żartowi dotyczącemu mycia pleców w dwóch zdaniach wypowiedzianych przez dziewczynę. Wszystko zaczynało się zazębiać, te cholerne wizje nabierały jakiegoś sensu ciągłości i… “Pięć dusz już jest na ziemi” . Yakalafi. Transfer.
To wszystko było jakieś popieprzone. Kosmici? Alice nie mógł się skupić wciąż będąc na końcówce haju i myjąc się pospiesznie wobec czekającej zapewne w salonie Asuki.
Myjąc zęby patrzył na swoje odbicie w lustrze i starał się to wszystko jakoś poukładać.

W końcu założył t-shirt wiszący na suszarce, a z braku spodni owinął się ręcznikiem. Wyszedł po jakimś czasie z łazienki czochrając mokre włosy.
- Przepraszam Asu, zaspałem… - powiedział zastając ją w kuchni, jak nalewała czarnej jak noc kawy do kubków. Ubrana była w letnią, kwiecistą sukienkę. Nie miała też makijażu, a włosy spięła w ekstrawagancki, lekko rozczochrany koczek. Wyglądała na góra 20 lat - świeża i promienna - zupełne przeciwieństwo tego, jak teraz czuł się Szkot.
- Nie ma sprawy, pewnie swoje przeżyłeś - odpowiedziała, po czym dodała: - pozwoliłam się sobie trochę porządzić. Śniadanie czeka na stole. Powiedz mi tylko... jaką kawę pijesz? Bo pijesz, prawda?
- Piję. –
Podrapał drapiąc się po głowie i starając się ukryć wrażenie jakie zrobiła na nim tą naturalnością, świeżością, niewinnością... - Najczęściej “po irlandzku”. - Nie dopowiedział przy tym, że bez bitej śmietany i w proporcjach 50/50 kawy i whisky. - Pomóc ci? Ehm, cieszę się że wpadłaś.
- O, to ty zrób taką po irlandzku. Dla mnie też. -
Nie wiedziała chyba o czym on mówi. - Ja pokroję bułkę. Tego jednego babcia nie zrobiła, ale i tak jest dobra. Z mojej ulubionej piekarni... - paplała, pochylając się nad szufladą ze sztućcami i szukając odpowiedniego noża.
Zawahał się z początku, ale…
Kiwnął jedynie głową, po czym wyjął z kredensu butelkę whisky i bitą śmietanę. Dolał do przygotowanych przez Asu kubków Jacka Danielsa, dosypał cukru i po wstrząśnięciu pojemnikiem pokrył czarny parujący trunek warstwą bitej śmietany.



- Voila! - powiedział czyniąc zapraszający gest. - Itadakimasu! - dodał mrugając i chwytając jeden z kubków. - Miałaś podobno ciężki tydzień na lotnisku, że też chciało ci się w niedzielę tak rano wstawać. - Pokręcił głową z radosnym uśmiechem.
- Spałam u babci. Miałyśmy wczoraj babski wieczór z filmami - odpowiedziała zanosząc kubki na stół. - Teraz wracam do siebie i postanowiłam zajrzeć. Chcesz wpierw zjeść czy opowiesz co się stało? Martwiłam się.
- A tam, aż głupio gadać. -
Poszedł za nią i usiadł na kanapie. Wziął niewielki łyk gorącej kawy z whisky. - Po prostu jestem durniem. - Udał zawstydzenie. - Gdy cię odprowadziłem uznałem, że genialnym pomysłem będzie spacer nocny do domu. Ścięło mnie w trakcie, bo trochę popiliśmy przecież. Dopadli mnie prawie pod samym domem, jakieś chyba zwykłe łebki węszące okazję. Nawet nie zabrali się od razu do bicia, grzecznie poprosili o telefon i kasę, a gotówki nie miałem to wzięli karty. - Westchnął upijając kolejny łyk aromatycznej cieczy. - Zupełni amatorzy. Zablokowałem konto z pięć minut później, toteż nie zdążyli nic wyciągnąć. Rano nacelowałem telefon przez aplikację - opowiadał splatając kłamstwa z prawdą. Przez chwilę przebiegło mu przez myśl jaką by miała minę gdyby opowiedział wszystko tak jak się wydarzyło. Prochy, tania dziwka na noc, odgryzanie człowiekowi policzka, wbijanie młotka w oczodół. To było… interesujące. - Zastanawiałem się czy nie iść z tym na policję. Ale tak sobie pomyślałem, że jak te łebki miałyby kontakty w półświatku, to by się potem mogli mścić. Poszedłem tam gdzie wskazywała aplikacja. Typ grał sobie ze znajomymi w kosza… Prawie się zlał gdy do niego podszedłem prosząc o telefon. Idiota zapomniał wyłączyć skradzionego iPhona, w ogóle… kumasz? Ukraść iPhona, przecież to idiotyzm. - W oczach Alice’a zabłysła udawana wesołość. - Zaoferowałem 10 000 jenów wykupnego i zgodził się. Nawet z ulgą. Był bardzo przejęty że zrobiłem to tak, a nie przez policję. Gdyby nie absurd sytuacji to chyba by nawet dziękował. No ale dzień bez telefonu i muszę jutro do banku iść odblokować konto - zakończył.

Asuka słuchała w skupieniu, a przy ostatnich zdaniach jej usta otworzyły się w zdumieniu i przejęciu. Doprawdy ciekawa musiałaby być jej reakcja, gdyby powiedział jej prawdę. Może w trakcie wybiegłaby z piskiem? Na przykład przy tym, co robił z prostytutką.
Teraz też nieśmiało złapała Alice’a za dłoń, a gdy ich palce splotły się, na policzkach Japonki wypełzły delikatne rumieńce. Była osobą z zupełnie innego świata. Może to dlatego, że miała taką babcię? W końcu Lindsay nie miał nikogo po śmierci rodziców... za to wielu takich, którzy chcieli go wykorzystać.
W przenośni i dosłownie.
- To że tam poszedłeś... to była najgłupsza i najodważniejsza rzecz, jaką można było zrobić. Wiesz o tym? - ścisnęła lekko jego dłoń.
Wspomniał magazyn i młodego killera w kapeluszu.
- Wiem. - Nie puścił jej dłoni, też uścisnął lekko. - Tak sobie pomyślałem po prostu… Choć byłem pijany to pamiętam, że nie wyglądali na bandziorów. Młode chłopaki liczące na okazję obrobienia pijanego gaijina. Też lekko podchmieleni, przez co zapewne w ogóle ten pomysł wpadł im do głowy. Wmieszałbym w to policję, to pewnie ten chłopak poszedłby siedzieć. A tak…? Ma nauczkę. Sporą. Wątpię by kiedykolwiek znów coś takiego zrobił, a każdy zasługuje na szansę, nie? Asu? Te dziesięć tysięcy to tylko pieniądze, obita ewentualnie twarz by się zagoiła, jego życie zdawało się cenniejsze. - Zrobił lekko nieśmiałą minę bezlitośnie i z premedytacją rozgrywając dobrą dziewczynę. Wyglądał jakby się wstydził swojej głupoty i szukał nieśmiało akceptacji swojego posunięcia.
Które przecież zmyślił.
Ona zaś patrzyła na niego otwartymi, szczerymi oczami tak jak kiedyś patrzyła na niego Isa.
- Alice-chan, naprawdę niewielu ludzi by tak postąpiło. Jesteś niezwykłym człowiekiem i... cieszę się, że cię poznałam.
- Oj przestań… Poza tym wychodzi na to, że jestem jego dłużnikiem! -
powiedział zmieniając lekko temat. - Gdyby to nie zaszło, nie byłoby Cię tu dziś pewnie. - Wyszczerzył się w uśmiechu.
Asuka uśmiechnęła się skrępowana na ten komplement.
- Wy gaijini jak czasem coś powiecie... to nie wiadomo gdzie się schować. - Roześmiała się, najpewniej by ukryć swoje zawstydzenie. Delikatnie też cofnęła dłoń. - No to może... jedzmy?
- Jedzmy. Hm… -
Stropił się sięgając po kawałek ciepłego chleba. - Na razie jestem bez grosza, póki nie zajrzę do banku, więc ten obiecany obiad… Ale wieczorem mam występ. Może chcesz iść do teatru obejrzeć nasze przedstawienie, ja po sztuce pożyczę od znajomego coś na kolację zamiast obiadu?
- Dziś wieczorem pracuję -
powiedziała ze smutną miną, po czym dodała. - Ale może jutro? Rano będę pewnie odsypiać nocną zmianę, ale taki obiad... to będzie dla mnie idealne śniadanie. - powiedziała, pijąc dziarsko łyk kawy... po czym zakrztusiła się.
- Nie smakuje? Prawda, nie utrzymałbym się z robienia kawy, ale jest aż tak źle?

Asuka wyprostowała się i gwałtownie wzięła w płuca haust powietrza.
- Do...dobre! Po prostu nie spodziewałam się, że taka... mocna. - Znów odetchnęła pełną piersią.
- Kawa po irlandzku zawsze z whisky. - Uśmiechnął się starając zatuszować jęk w duszy. Odruchowo zrobił mieszankę jak pod siebie. Asu nie unikała jakoś fanatycznie alkoholu, ale zwykle poprzestawała na leniwym sączeniu piwa, lub lekkich drinków. - To co? skoro nie mogę nigdzie Cię zabrać, to może leniwe niedzielne przedpołudnie przy?
- Brzmi nieźle. Choć za dwie-trzy godziny będę musiała cię porzucić. -
Zrobiła smutną minkę, po czym znów wróciła do swojego pozytywnego jestestwa. - Ale do tego czasu jestem cała twoja!
- Cała? -
zainteresował się żywo.
- A co, którąś połowę bardziej wolisz? - Zachichotała, pociągając kolejnego łyka, tym razem ostrożniej.
Odruchowo pomyślał o tych połowach w ujęciu najbardziej interesujących aspektów. Nigdy nie widział jej nago, ale parę razy na pływalni już owszem i opinię sobie wyrobił. Miała nie za duże, ale pięknie zarysowane piersi, a jeżeli chodzi o nogi…
Poprawił się odruchowo orientując się, że oprócz t-shirta jest tylko w zdradliwym ręczniku.
- E… nie Asu, nie połowy. - Tym razem nie grał, naprawdę się gubił.
Ona zaś, jak przystało na kobietę, od razu wyczuła jego skrępowanie i przystapiła do ataku, dodatkowo wzmocniona irlandzką kawą. Spojrzała Alice’owi głeboko w oczy, odtrącając z czoła nieposłuszny kosmyk włosów.
- No powiedz... co cię bardziej kręci? Góra czy... dół? - powiedziała, szczerząc śliczne, równiutkie ząbki.
- Ehm… - Tym razem już grał speszonego, aby wywołać jej większą pewność siebie względem niby spłoszonego lekko Szkota. Asu poza momentami gdy była w dobrze znanym sobie towarzystwie przyjaciół charakteryzowała się sporą nieśmiałością. - To znaczy, nie wiem… - Jego spojrzenie odruchowo przemknęło po biuście, brzuchu, biodrach i nogach dziewczyny. Po tym bardzo szybkim omieceniu jej sylwetki spojrzał jej w oczy. Wyglądał na lekko skołowanego, ale paradoksalnie wzroku nie spuszczał. - Jeżeli wydaje ci się, że podglądałem Cię pod prysznicem u soby bym mógł mieć pewną opinię na ten temat, to słowo honoru, że tak nie było. - Uśmiechnął się, raz jeszcze ulotnie spuszczając wzrok niżej niż jej twarz.
Zachichotała, łapiąc się na haczyk i podsuwając bliżej. Położyła Alice’owi głowę na ramieniu i spojrzała na niego zawadiacko, tuląc się przy tym lekko do jego ramienia.
- Nawet mi to przez myśl nie przeszło, ale... ciekawe, że ty o tym pomyślałeś. Korciło cię? - zapytała tonem dziennikarki na tropie jakiejś sensacji.
Objął ją lekko, ale maskując to miną jakby miał w zanadrzu jakąś opowieść.
- Daawno, daawno temu, czyli w kwietniu - zaczął żartobliwym tonem. - Przyszedłem do Natsuko akurat jak brałaś prysznic, po powrocie z pracy. Ja w sumie rozumiem, że to przyzwyczajenie, że nie zamykacie drzwi na skobelek czując się tam ze sobą naturalnie. Ale soba pranie robiła i w trakcie chyba wparowała Ci do środka po brudne rzeczy… I zostawiła drzwi do połowy otwarte. Musiała o tym zapomnieć, bo jak przyszedłem spotkałem ją w drzwiach, jak po wstawieniu prania szła do ogródka podlewać kwiaty. - Lindsay uśmiechnął się. Natsuko była strasznie stara, ale dziarska jak diabli. W tym wieku jednak pewne rzeczy wylatywały jej z głowy nagminnie. - Powiedziała, żebym, jak jestem, zrobił herbatę i poczekał, a za 10 minut będzie. No to wszedłem… i połowę z tych dziesięciu minut stałem przy półotwartych drzwiach wsłuchany w szum wody, walcząc ze sobą: “zajrzeć czy nie”. Strasznie korciło - pokręcił głową - ale byłaś chyba wtedy po dwóch zmianach. Przez szum wody słyszałem jak dziwnie stękałaś. Chyba z bólu, kilkanaście godzin na nogach w informacji lotniskowej… Nogi pewnie koszmarnie cię bolały. - Toćnął ją lekko w udo i pogłaskał współczująco po ramieniu obejmującą ją ręką. - Jakoś tak… wydało mi się to bardzo niewłaściwe. Ale w sumie gdzieś tam w środku do tej pory żałuję, że nie zajrzałem. - Mrugnął do niej wyglądając na lekko zawstydzonego, ale i z jakąś delikatną nuta rozmarzenia przebijającą z wyrazu twarzy.
Asuka słuchała go, przytulona do jego ramienia. Wydawała się taka odprężona... Gdy Alice skończył mówić, pogłaskała go opuszkami palców po okrytym jedynie ręcznikiem udzie.
- Jeśli tak było... i nie zajrzałeś... jesteś moim bohaterem dziś już drugi raz, Alice-chan. Normalnie zaraz zawrócisz mi w głowie. - Zachichotała, po czym dodała: - To prawda, czasem strasznie bolą mnie nogi po pracy. Na dodatek każą nam chodzić w służbowych szpilkach - sztywnych i niewygodnych. Teraz wreszcie udało mi się do nich dobrać wkładki, ale po 12 godzinach pracy... - westchnęła ciężko, odruchowo machając zgrabnymi, bosymi stópkami.
- Przerąbane - zgodził się. - 12 godzin w szpilkach, musi być strasznie mordercze. - Pogładził lekko ją po udzie tuż pod linią kwiecistej sukienki. - Każda chwila relaksu dla nóg musi być błogosławieństwem.
- Żebyś wiedział! -
odparła z uśmiechem, po czym dodała: - To co, może coś pooglądamy zanim wykorzystam cię podstępnie jako podnóżek z funkcją masażu?
- Masaż? Czemu nie. Można to w sumie połączyć z filmem. A co dostanę za taki masaż. -
Zrobił minę chochlika przesuwając dłonią po kolanie na łydkę dziewczyny i z powrotem. - Wszak Ty nawet mycia pleców nie chciałaś zrobić za darmo…
- No wiesz, co? Ja ci tu śniadanie przywożę, troskę wykazuję, a tobie mało? -
Zrobiła dramatyczny wydech, jakby sama była aktorką teatralną, po czym z cwanym wyrazem zaproponowała. - Ja ci dam wybrać co oglądamy... i będziemy kwita. Pod warunkiem, że się przyłożysz do tego masażu.
- No to trzeba będzie się przyłożyć…


Trochę niechętnie odlepił się od niej idąc podpiąć kable i zasunąć szczelnie żaluzje. Nie miał telewizora, bo ślepienie w ekran oglądając bzdurne programy uważał za stratę czasu. Dobre filmy i seriale i tak oglądał z poziomu sieci. Z drugiej strony niewielki monitor laptopa nie był zbyt komfortową opcją na relaks przy dobrym filmie, dlatego Szkot zainwestował w wysokiej klasy projektor i tak o wiele tańszy niż jakikolwiek spory telewizor. Salon po zasłonieciu okien pogrążył się w tak mocnym półmroku, że Alice zapalił niewielką lampkę rozjaśniającą go tyle o ile. Podpiął kable i uruchomił sprzęt, a na gołej ścianie specjalnie pozostawionej do tego celu wykwitł ogromny obraz pulpitu jego lapka. Po odpaleniu przeglądarki przeglądał filmy, jakie przynajmniej kojarzył, że mogą podpasować Asuko. W końcu włączył “Pamiętnik” sugerując się polecaniem mu tego filmu przez parę osób i wysokimi ocenami na filmowych portalach.
Z kuchni wziął solone orzeszki, oraz sashimi podane na talerzu i rozsiadł się obok Asuko kładąc przekąski obok kubków z kawą i talerza z pachnącym pieczywem, na stoliku tuż obok kanapy.
- Podnóżek melduje gotowość do wykonania zadania - odezwał się się oświetlany poblaskiem bijącym od obrazu wyświetlanego na ścianie.
- Dam ci najpierw zjeść. Puszczaj! - zachęciła go Asuka.

W trakcie oglądania nie tylko jej stopy znalazły drogę, by umieścić się na kolanach Alice’a, ale cała Japonka w sumie przylgnęła do niego tak naturalnie, jakby byli parą od dawna. Czy robiła to specjalnie? Wątpliwe, patrzą na jej przejętą filmem twarz. Pod tym kątem bardzo różniła się od oszczędnych zazwyczaj w mimice rodaków. Brak celowości w jej działaniach, lekko wytrącił Alice’a z rytmu. Po prawdzie nie był potworem, wszystko co robił po prostu jakoś tak się działo, jak dziś w tym magazynie. Nie chciał nikomu celowo robić krzywdy, a kończyło się to na przykład strzępami mózgu na podłodze. Ot karma. Pewna niewinność i ufność Asuki, oraz niesamowity szacunek względem babci Natsuko, owocował oporami przez ostatni rok aby bezobcesowo uwieść młodą Japonkę i nie przejmować się zbytnio tym co będzie później. W efekcie albo nie robił nic, albo zabierał się do ich relacji jak pies do jeża bez planu i jakiejś dokładnej celowości działań. Inna sprawa, że faktycznie sami byli chyba po raz pierwszy od pół roku, bo zwykle spotykali się albo u soby, albo na mieście, albo w gronie znajomych.

Gdy tak leżała na kanapie z głową odwróconą ku ścianie na której leciał naprawdę niezły romantyczno-obyczajowy film, musiała ugiąć nogi w kolanach aby jednocześnie przylgnąć do jego uda pośladkami i mieć stopy w zasięgu jego dłoni. Masował powoli i delikatnie podeszwy jej stóp i bardzo lekkimi, prawie przypadkowymi ruchami układał jedną stópkę w dłoni tak, aby dla zachowania komfortu musiała rozchylić nogi. Kwiecista sukienka dawała tu Szkotowi zdecydowanie większe okazje do nacieszenia wzroku względem opcji Asuki przybywającej w odwiedziny w spodniach.
Przejęta filmem kobieta nawet nie zauważyła manewrów Alice’a, całkiem pochłonięta przez fabułę i chyba nie zarejestrowała iż jej kolana zaczęło dzielić już jak nic bite 60 stopni. Widok był zaiste śliczny, a białe majteczki uroczo połyskiwały od światła jakie odbijała ściana. Alice w przeciwieństwie do Asuki w ogóle przestał skupiać się na filmie i przeniósł dotyk na jej łydkę ugniatając delikatnie mięśnie dziewczyny w tym amatorskim masażu. I gdy tak skrupulatnie realizował swój misterny plan, Asuka nagle zmieniła pozycję, by wziąć ze stołu szklankę wody. Kiedy się napiła, usiadła ze stopami podwiniętymi pod pupę, na powrót wtulając się w bok Lindsaya.
- Masakra... - mruknęła, znów chłonąc historyjkę z filmu.
Lekko niepocieszony z utraty fascynujących widoków, Szkot objął ją ramieniem i z braku obiektu ‘do masażu’ położył dłoń na jej udzie lekko gładząc ciepłą skórę, jego leniwe jednostajne ruchy nie ograniczały się do odkrytej przestrzeni wślizgując się, na razie dosyć płytko, pod sukienkę dziewczyny. Ta zaś w ogóle zdawała się tego nie zauważać... aż do sceny zbliżenia w filmie. Choć nic nie powiedziała, Alice zauważył, że zaczęła śledzić wzrokiem też ruchy jego palców.



Ośmieliło go to, ale wciąż był ostrożny, bo nietrudno było spłoszyć taką dziewczynę jak Asuka. W pewien sposób nawet wypatrywał tego. Jej protestu.
Okazja jaka wynikła tego przedpołudnia była zaiste wyborna, ale Szkot wciąż nie był przekonany czy dobrze robi dając się ponieść pożądaniu względem młodej Japonki. Udając, że śledzi scenę w której Noah i Allie spontanicznie i z zapałem zdecydowali się pójść na całość w niesamowicie sugestywnej i emocjonalnej formie, obserwował reakcję Asu i lekko pochylił się ku niej, tak że zetknęli się skrońmi. Jego dłoń wślizgnęła się pod sukienkę już cała spoczywając na kształtnym biodrze i lekko, przelotnie muskając materiał majteczek.
Powoli przełknęła ślinę, znów patrząc na film. Jakby... desperacko się teraz w niego wpatrując i nie chcąc widzieć niczego poza nim. Wyczulony na emocje Alice czuł jednak jej strach, czuł narastającą panikę... ale też pożądanie. Widział jak Asuka rozchyla wargi, jakby chciała coś powiedzieć, lecz kończy na zmysłowym oblizywaniu ich. Podobnie jak i on, Japonka była jednym wielkim dylematem. Tyle że w jego głowie ten dylemat szybko topniał pod żarem jaki się w nim coraz bardziej rozbudzał. Jak zawsze gdy czynił coś złego zaczynał sobie to wszystko tłumaczyć, że przecież on niewinny. Tu przez głowę przeszło mu wspomnienie z nightclubu, gdy zastanawiał się czy Asu nie jest z Toshiro na relacjach seksu bez konsekwencji, mimo zerwania. Japończycy ten motyw mieli bardziej rozwinięty niż społeczeństwa z zachodu. Seks bez zobowiązań, byle z kimś nieprzypadkowym. Choćby z przyjacielem, bez podnoszenia tego tematu później.
Jak teraz? Z nim?

Umykało mu oczywiście, że Asuka może potraktować to inaczej i sprawy mogą się skomplikować. W jego przypadku motyw iż mógłby kogoś zranić umykał nader łatwo.

Wciąż powoli i delikatnie zaczął masować jej biodro po chwili przesuwając dłoń na jej udo. Wysoko. Palcami muskając jego wewnętrzną stronę odwrócił lekko głowę tak, że do tej pory opierając się skronią o jej skroń teraz stykał się z nią czołem zbliżył usta do jej ucha niby przypadkiem muskając nimi płatek ze srebrnym kolczykiem. Jakby coś chciał powiedzieć, ale milczał wciąż palcami bawiąc się jej delikatną skórą i wędrując powolutku wyżej i wyżej. Słyszała i czuła tylko jego oddech świadczący o sporym podnieceniu i pożądaniu.
Tego nie mogła już ignorować.
- A... Alice-chan? - szepnęła pytająco, podnosząc na niego wzrok.
- Ja… - Zaprzestał ruchów dłonią, ale jej nie cofnął. - Mam… - zbliżył do niej twarz spoglądając w oczy. - Mam przestać? - odszepnął, a w głosie słychać było jak bardzo tego nie chce.
- Wiesz, że bardzo cię lubię...
Oho, to był idealny wstęp do bolesnego “ale”.
- ...ale... nie umiałabym potem chyba spotykać się z tobą i Toshiro. To by było... dziwne. - powiedziała zmieszana, choć nie odsunęła się w sumie.
- Mhm… - Ten emocjonalny terroryzm zapalił mu w głowie jakąś lampkę, nawet gdy nie robiła tego specjalnie. Był to jakiś argument, aby zabrać rączki i już całkiem grzecznie oglądać film dalej. Inna sprawa, że mleko się już rozlało i “to” co właśnie zainicjował, było by niedopowiedziane i urwane. Ciągle między nimi.
- Ja od dawna… - musnął ustami jej policzek bardzo lekko zaciskając rękę. Jakby chciał coś powiedzieć, ale zamiast tego znów zbliżył usta tym razem do jej ust.
Spojrzała na niego z paniką w oczach.
- A...Alice-chan... to jest z... - cokolwiek chciała powiedzieć, utonęło w fali przyjemności, jaka przetoczyła się przez ich ciała, gdy usta oboje natrafiły wreszcie na siebie. Wargi Asuki były tak miękkie i delikatne, jak Lindsay sobie wyobrażał nieraz... a może nawet bardziej?
Całował ją powoli smakując to i trzymając na wodzy zachłanność, a jego ręka znów bardzo powoli zaczęła wędrować w górę przebijając się pomiędzy lekkim ściskiem nie dość ciasno jej złączonych nóg. Zabrał rękę z jej ramienia do tej pory obejmującą i wplótł we włosy, jakby z jednej strony pokazując swe uczucia i zatracanie się w niej, a z drugiej pozostawiając jej wolną drogę do chyba ostatniej możliwości ucieczki od tego co na ekranie Noah i Allie kończyli, a tu na kanapie zaczynało się w najlepsze.
Gdy przerwali pocałunek, by zaczerpnąć oddechu, Asuka otworzyła oczy i popatrzyła na mężczyznę z żalem, ale i ufnością.
- Alice-chan... - powtórzyła - co ty... czy ty... coś do mnie... - pultała się, a jej dłoń delikatnie uścisnęła jego, tę pomiędzy jej nogami. - Nie powinniśmy... - zakończyła, spuszczając wzrok.
- Przecież wiesz, że czuję… - odpowiedział miękko i zaplótł dłoń na jej palcach. - Ale… ja rozumiem… - nie odsunął się, nie zabrał dłoni, nie przestał pieścić jej włosów. - Bo jestem, obcy…? - Spuścił głowę składając pocałunek na złamaniu między jej szyją, a obojczykiem.

To było celne zagranie.

- Wiesz, że nie! -
zaprzeczyła z mocą, unosząc się i opierając dłonie na jego piersi. - Chodzi mi po prostu o naszą przyjaźń. Jak to się nie uda... zaczniemy się unikać... albo będzie jak z Toshiro... niby w porządku a gdy któreś będzie w złym humorze... pełno bolesnych igiełek, wbijanych ot tak, nawet przy głupiej gadce o pogodzie. - Westchnęła. - Alice-chan... ja po prostu... ja...
Jej dłonie osunęły się niżej. Kobieta oparła się teraz na jego udach i dopiero teraz chyba dotarło do niej że pod ręcznikiem, który obecnie nieco się osunął, gaijin był zupełnie nagi.
- Och... -
skomentowała to odkrycie.
I był to idealny moment na to by się z nią zgodzić. Przytulić i już nieerotycznie pocałować w policzek. Gładkimi słowy obrócić całą sytuację w próbę między dwojgiem przyjaciół na coś więcej, ale zakończoną jedynie trzeźwym wyborem czystej przyjaźni. Wyborem okupionym ofiarą i wyrzeczeniem, bo ręcznik przypominał w tym momencie rozpięty namiot, co dziewczyna zauważyła pewnie dopiero teraz skupiając się na okryciu Lindsaya. To mogłoby nawet tę przyjaźń scementować i nadać jej jeszcze inną płaszczyznę. Wiedzę, że lecą na siebie nawzajem w pewnym stopniu. To mogłoby też być powodem dla którego wcześniej czy później i tak wylądowaliby w łóżku wiedząc jak na siebie działają i wybierając jednorazowy seks bez konsekwencji. Gdyby Asu do tego dojrzała.
Tak właśnie powinno się stać, a Alice mógłby nawet powiedzieć jej, że Toshiro wciąż coś do niej czuje, by dać jej furtkę by spróbowali znowu i była szczęśliwa?
Ale problemem w tym wszystkim było to, że to był Alice. Alice już mocno rozochocony, Alice czujący ciepło jedwabistej skóry, świadom, że dziewczyna w jakiś sposób go pragnie. Alice skrzywiony. Nawet gdy zapewne wiedział, że z tego związku nic nie będzie, był już na haju podniecenia.

I miał w dupie to co będzie później.


 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"
Leoncoeur jest offline