Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2017, 18:14   #50
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację


Jedną ręką delikatnie wziął ją pod podbródek nakierowując jej wzrok z ‘namiotu’ na swoje oczy.
- A skąd wiesz, że się nie uda, Asu? - Jego mina była wcieleniem niewinności i jakiejś determinacji połączonej z nadzieją. Epatował tym wytrenowanym słodkim urokiem, a ona nie bardzo mogła wiedzieć, co się kryje pod tymi emocjami jakie mogła odczytać i zapewne robiła to błędnie. - I myślisz - spojrzał jej w oczy jakby smutniejąc lekko - że jestem człowiekiem, który mógłby tak kochanej dziewczynie wbić jakąkolwiek igiełkę i złośliwość? - Zmienił taktykę, jego ręka nie zaczęła znów krążyć po jej ciele naruszając intymność. Po prostu odwrócił to.
Sięgnął ku jej dłoni opierającej się na jego udzie i delikatnie oderwał ją od niego przenosząc na swą męskość. Jakby to on jej się poddawał, a nie odwrotnie. Drobne palce odruchowo objęły kształt, na który natrafiły, cofając się, gdy poczuły jaki jest on twardy, gorący i pulsujący zarazem. Po czym, zgodnie z przewidywaniami Szkota, wróciły na swoją pozycję, pieszcząc mężczyznę wciąż niepewnymi, ale coraz bardziej pożądliwymi ruchami.
- Alice-chan... wiesz, że babcia by się ucieszyła. No i... jesteś taki... taki... duży... - Asuka chyba sama złapała się na tym, że plecie trzy po trzy, bo umilkła i w nagłym zrywie odwagi wpiła się ustami w wargi Lindsaya. Oddał pocałunek z pasją, której już nie krył, bo nie miało to sensu. Jednocześnie nie pozwolił, aby ta chwila odwagi dziewczyny miała choćby szansę wrócić do niepewności. Jego prawa dłoń zacisnęła się na jej niewielkiej, kształtnej piersi, przez materiał sukienki i stanika, podczas gdy druga wślizgnęła się pod sukienkę chwytając mocno za krągły pośladek.


Westchnęła cicho, po czym dosłownie wskoczyła na niego, siadając okrakiem. Jej drobna rączka odnalazła na nowo jego męskość, tym razem odchylając powierzchnie ręcznika zupełnie. Usta kobiety pożądliwie spijały jego wargi, jakby w ten sposób sycąc się odwagą, a on dodawał jej tego kurażu pieszcząc jej ciało. Ręka spoczywająca na pośladku zaciskała się na nim mocno, powoli, za każdym razem sięgając głębiej pod majteckzki palcami i zaczynając lekko muskać jej kobiecość. Druga dłoń Szkota… buszowała po jej ciele zupełnie odwrotnie. Pożądliwie. Chaotycznie i pobieżnie muskając wciąż zakryte dwoma warstwami materiału piersi, szyję, brzuch, uda. Jednocześnie wciąż oddawał zachłanne pocałunki starając się robić to czule. Wyglądało to jakby się do siebie przyssali. Nieśmiała i czuła dziewczyna z dużymi pokładami, jak to czasem bywa, drzemiącej pod tym bezwstydności. Ogień i woda, pozornie dwie sprzeczne rzeczy, ale gdy udało się to połączyć… Alice dłońmi i ustami wytyczając zupełnie różne tempo i emocje, starał się nie stracić w niej teraz ani jednego ani drugiego.
- Alice-chan... - szeptała jego imię jakby to było zaklęcie, za każdym razem gdy ich wargi oderwały się od siebie.
Widząc jak pręży się pod jego dotykiem, jak rozchyla pożądliwie usta i powoli, acz bardzo zmysłowo zaczyna falować bioderkami, dociskając się do jego dłoni, widział jak budzi się jej temperament. Od kiedy poznał Asukę, wiedział, że nie jest ona typową, osaczoną konwenansami Japonką. Ta dziewczyna, choć dobra z natury, lubiła czasem zrobić coś szalonego. A teraz chciała to zrobić właśnie z nim. Języczek Japonki musnął płatek ucha mężczyzny, gdy przytuliła się do niego.
- Alice-chan... - znów wyszeptała, a potem na jego szyję spadł grad jej pocałunków.

Wstał podtrzymując ją jedną ręką, ale i tak musiała opleść go nogami aby nie zsunąć się z niego. Zdziwienie na jej twarzy przemknęło dopiero gdy zrozumiała, że nie niesie jej do sypialni, a… do drzwi wejściowych. Zamknął jej usta pocałunkiem i zapalił światło włącznikiem przy drzwiach, bo półmrok panujący w pokoju uniemożliwiał mu cieszenie się pełnym widokiem. Złożył ją na puszystym dywanie równie nagle… i znów głęboko pocałował cały czas starając się utrzymywać ją pomiędzy bezwstydnym budzeniem się szalonego temperamentu, a skołowaniem jego poczynań nie pozwalającym na pełną przemianę z nieśmiałej dziewczyny. Miał lekko ułatwione zadanie pod tym względem, że czytał z ludzkich emocji jak z książki, a Asuka nawet nie próbowała ich skrywać. Obmacywał zachłanniej jej ciało i całował szyję, obojczyk… by zwolnić i klęcząc między jej nogami sięgnąć pod jej sukienkę. Odwinął ją zamaszystym gestem i zaczął powolnym ruchem ściągać jej majteczki patrząc lubieżnym wzrokiem prosto w jej oczy.
Zobaczył w nich idealną wprost mieszankę strachu i pożądania. Gdzieś tam umysł dziewczyny wciąż wysyłał sygnały obronne, lecz jej ciało śpiewało własną pieśń.
- Alice... proszę... - szepnęła, wstydliwie chwytając jego dłonie, by uniemożliwić mu pozbawienie jej białych, bardziej dziewczęcych niż kobiecych majteczek - tak idealnie podkreślających niewinność jej charakteru. Uśmiechnął się, tak bardzo ciepło, z uczuciem patrząc jej w oczy. Jedna jego dłoń oswobodziła się i delikatnie dotykała jej ciała drażniąc i wzbudzając podniecenie, podczas gdy druga po prostu kontynuowała powolne pozbawianie jej bielizny przemagając nieustępliwie odruchowy dziewczęcy protest.
- Asu… - powiedział cicho przenosząc wzrok pomiędzy jej oczyma a odsłanianą właśnie kobiecością. - Jesteś taka piękna…
- Ja... nie mogę uwierzyć, że to... że my... -
przełknęła ślinę, po czym dodała cichutko: - Wejdź we mnie Alice.

Odrzucił gdzieś w bok białe majtki i zbliżył się rozchylając jej nogi, ale wchodzić w nią jeszcze nie miał zamiaru. Był cierpliwy, a Asuke naprawdę niesamowicie wręcz lubił. Gdy była taka potrzeba, to zabijał bez mrugnięcia, ale gdy była taka możliwość, to z radością sprawiał przyjemność bliskim osobom.
Chciał mieć pewność, że Asu ją tu osiągnie.
Zamiast wejść w nią zaczął po prostu całować wewnętrzną część jej uda. Powoli by jak najbardziej ją rozpalić pieścił i drażnił skórę kierując się ku miejscu w które spoglądając z takim pragnieniem, budził wypieki będące echem wstydu gdy przenosił wzrok na jej oczy. Manipulując tak dotykiem i wzrokiem sprawił, że jednocześnie zakryła ręką swą szparkę i odwróciła głowę w bok z płonącymi policzkami, a jednocześnie rozchyliła szerzej nogi i wplotła z pewną niecierpliwością drugą dłoń w jego włosy.
Gdy polizał wierzch jej zakrywającej kobiecość ręki, zadrżała lekko. Przez chwilę nic się nie działo, a jej dłoń kierująca go za włosy napotkała opór. Drżąc odwróciła głowę z powrotem na niego, chcąc zobaczyć co stoi za zwłoką i zobaczyła jak spogląda na nią z lekkim, czułym uśmiechem. Zabrał jej dłoń i patrzył w jej wilgoć przez chwilę, jakby chciał by widziała to i wywołać tym kolejną dawkę wstydu.
Po czym znienacka zanurkował ustami w jej wilgotną miękkość.
Japonka zaczęła wić się niby żmijka, pojękując przy tym słodko.
- Alice... chan... yamete... - szeptała, choć było wyraźnie widać, że wcale nie chce by przestał.
Zadziwiające jak bardzo zmieniła się. W ogóle nie przypominała teraz tej Asuki, którą była na co dzień. Kto mógłby przypuszczać, że za tymi nieco frywolnymi żartami i siostrzanym ciepłem kryje się wulkan temperamentu, który teraz domagał się ofiary, by móc wybuchnąć? Szybkimi ruchami języka obdarowywał ją tą ofiarą. Doskonale widział różnice pomiędzy cichym “yamete”, a mową jej ciała. Przynajmniej interpretował to w ten sposób. W efekcie gdyby naprawdę chciała by to przerwać być może by ją zgwałcił. To na szczęście była kwestia zupełnie nie na tu i teraz. Czuł jej żar i wilgoć, oraz jak ‘yametując’ sobie cichutko lekkimi ruchami bioder dociska się do jego ust. Wsunął dłoń pod sukienkę i pod stanik obłapiając przyjemny, ciepły kształt zwieńczony sztywnym sutkiem. Wciśnięty nosem w miękką kępkę włosów wirował językiem w jednym punkcie.
Sam się zaczynał w tym zatracać.
A ona wiła się coraz bardziej. Choć wciąż miała na sobie sukienkę, udało mu się zsunąć jej stanik, przez co widać było dokładnie prężące się pod materiałem sutki kobiety, która jęcząc z każdą chwilą głośniej, nagle zastygła, wyginając kręgosłup w łuk i odrzucając głowę do tył. Czując drżenie jej kwiatu kobiecości, Alice nie mógł mieć wątpliwości co się teraz z nią dzieje. Asuka jęknęła przeciągle, wczepiając się palcami we włosy Alice, jakby ze strachu, że mógłby ją teraz zostawić. Nie miał jednak rzecz jasna takiego zamiaru. Przez dłuższą chwilę wciąż wirował kreując jej kolejne spazmy jęków, ale nie mógł i nie chciał dłużej czekać. Zastępując usta palcami w pieszczeniu jej niewielkiego guziczka przesunął się wzdłuż jej ciała przylegając do niej w końcu i przygniatając swym ciężarem. Kiedy palce Lindsaya zagłębiły się w pulsującym wnętrzu kochanki, rozpychając je nieco, jej biodra od razu wystrzeliły w górę, domagając się więcej. Delikatne paluszki zaś przepełzłszy po boku mężczyzny, dotarły do jego męskości, jakby chcąc sprawdzić czy aby na pewno jej pożąda. Było to zresztą jak sprawdzanie czy woda jest mokra.

Nie przestając przebierania palcami pocałował ją spoglądając po tym w jej oczy.
- Alice-chan... nie patrz... - powiedziała, odwracając rozpaloną twarz. Gdzieś tam w kąciku jej oczu dojrzał nawet małą łezkę. Ciało jednak prowadziło własną konwersację z ciałem mężczyzny w języku, który powstał wiele, wiele lat temu i trwał w niezmienionej formie, by kochankowie mogli z niego korzystać.
- Kiedy ja… uwielbiam na ciebie patrzeć Asu - odrzekł całując jej szyję i ugniatając pierś. Palce ustąpiły miejsca czemuś… zdecydowanie większemu. Wślizgiwał się w nią powoli, ale cal za calem wypełniając ją, aż do końca. Choć zadbał o jej gotowość, Azjatka i tak syknęła z bólu i wczepiła się pazurkami w jego plecy, zastygając w napięciu i czekając aż jej wnętrze przyzwyczai się do mężczyzny, by wpuścić go głębiej.
- To jak... brat... z siostrą... okropne... - poskarżyła się, gdy powoli zaczął się w niej poruszać. Nie wyglądało jednak na to, by czuła jakiekolwiek obrzydzenie.
Wręcz przeciwnie.
To wyznanie, że przez jego relacje z Natsuko w tej przyjaźni traktowała go w pewien sposób niby brata, nastapiło ‘ciut’ za późno. Mimo pożądania szalejącego mu w głowie całkowicie zrozumiał te sprzeczne emocje w jakich tonęła, oraz to, że po wszystkim pewnie będzie musiała sobie z tym poradzić. Bez rąk rozpalających ją, bez sztywnej męskości penetrującej jej wilgotną ciasnotę. Alice pożałował jej gdy zaczął poruszać się, z początku powoli.
Nie chciał by była smutna i zamotana.
- Kocham Cię Asu… - skłamał szeptem do jej ucha przygryzając lekko płatek. Albo może po prostu bardzo nagiął prawdę… Tak, to określenie widział lepszym.
Jak zawsze nie bardzo liczył się z konsekwencjami nie myśląc co to dla dziewczyny może znaczyć. Był takim anty-Faustem. Zło czynił dobro zamierzając. Konsekwencje były odległe, tak jak i pewnie te, które wiązały się z wbijaniem się w nią metodycznie bez gumki. Tak spłodzony został Chris. Lisa zresztą też… To było jednak poza skalą jego postrzegania w tym momencie.
Zwiększył lekko tempo.
- Alice-chan... ja... też... - powiedziała, z trudem łapiąc powietrze. Teraz, gdy ból minął, była niczym instrument w jego ramionach, a on był jej wirtuozem. Asuka wtuliła się w szyję Lindsaya, cmokając raz po raz skórę i wodząc po niej języczkiem w rytm podobny temu, jaki narzucały lędźwia gaijina. A ten rytm ulegał coraz większej zmianie. Z początku powolny jakby jedynie przyzwyczaić chciał kochankę do wypełniającej ją męskości, potem mocniejsze posuwiste ruchy…
Teraz jednak Szkot zaczął szybko i głęboko ‘ujeżdżać’ dziewczynę pieszczotami dłoni starając się pomóc jej płynnie przejść z czułego, delikatnego aktu, w mocny, szybki i skażony nuta wyuzdania seks. Splótł palce dłoni na jej dłoniach w dwuznacznym geście. Jednocześnie dającym poczucie bliskości splecionych rąk, ale i unieruchamiając ją w pełni, zdając całkowicie na jego łaskę. Coraz szybsze i głębsze ruchy w niej z tą “łaską” nie bardzo się kojarzyły.
Postękiwania dziewczyny przeszły w jęki, a te z kolei w krzyki. Jej drobna budowa nie do końca pasowała do postawnego gaijina, jakim był Alice. A teraz, gdy brał ją coraz bardziej egoistycznie, Asuka mogła to poczuć. Wydawało się nawet przez chwilę, że chce się wyrwać, uciec, lecz albo się poddała, albo przyjemność spółkowania była zbyt wielka. Zamknęła teraz oczy i zagryzając ząbki na ramieniu Lindsaya, orała jego plecy pazurkami za każdym razem, gdy wchodził do końca. On zaś wbijał się w nią dalej, błądził dłońmi po szczupłym ciele na powrót uwalniając jej ręce i obsypywał pocałunkami twarz, szyję, piersi lekko jedynie wyłuskane ze stanika. Intensywność tego aktu była nader widoczna choćby po tym, że nie zdjął jej nawet sukienki. W pewnym momencie po jednym z głębszych posunięć uczynił gest jakby starał się obrócić ją na brzuch.

Zrozumiała.
Była w tej chwili całkiem w jego mocy, toteż obróciła się gdy zwolnił uścisk. Wyprężyła teraz przed nim nagie pośladki, przysłonięte częściowo przez wygniecioną sukienkę.
- Jak mam... - nie dokończyła, poddając się zupełnie jego woli i temu, co chciał z nią uczynić. Wsunął się w nią z głodem spowodowanym tą chwilą przerwy od obecności w jej mokrym wnętrzu. Ucapił za zmysłowo wypięte biodra i zaczął wbijać się w nią jednocześnie nabijając ją na siebie. Czuł zbliżającą się falę, ale na razie starał się jeszcze odsunąć ją od siebie. Między innymi dlatego rytm był dużo wolniejszy niż przed paroma chwilami, gdy jeszcze na niej leżał. Za to wchodził w nią głębiej, co sama komentowała głośnymi krzykami. Przez chwilę Lindsay nawet pomyślał o sąsiadach, ale... co go tam? Raz za razem napierał na jej kształtną pupcię, zaś wczepiona palcami w we włochaty dywan Asuka starała się jakoś przetrwać ten szturm. Słyszał ból w jej głosie - ból i rozkosz zarazem. Ciężko było mu się powstrzymywać. Przylgnął do jej pleców wypięty w łuk i pocałował kark, jednocześnie mocno obłapiając obie piersi.
- Asuuu… - wyszeptał do otumanionej rozkoszą dziewczyny. - Jak… chcesz Ty…? Jak lubisz? - Czyniąc w niej lekkie, krótsze ruchy podbijał jej stan. Szepcząc tak aby zdradziła mu własne skryte fantazje, czuł się jak sam szatan.
- Nie... nie pytaj mnie o to... - mówiła z trudem. Wyglądało na to, że znów była bliska orgazmu i teraz nie myślała rozsądnie. Przez to też nie potrafiła zataić pewnych rzeczy - Raz.... raz śniłam o tobie... brałeś mnie jak... teraz... od tyłu w sensie, ale... przy oknie... kazałeś mi patrzeć... i inni też na mnie patrzyli... Alice-chan... nie, to zbyt... zbyt wyuzdane... sama nie wiem skąd ten sen... to pewnie ta striptizerka... proszę, nie słuchaj mnie…
Uśmiechnął się znów całując jej szyję i mocno ściskając piersi. To była… dobra wiedza. Wyobraził ją sobie jak spełnia z nim tę fantazję lekko naćpana prochami. Znów zwiększył tempo i sam jęknął zbliżając się do szczytu. W końcu zesztywniał po chyba najgłębszym mocnym wbiciu się w nią i poczuła jak w niej tryska. Przeżywając silny orgazm dygotał ściskając ją mocno, z ustami łapczywie wczepionymi w jej szyję.
Czy to by sprawić mu przyjemność, czy pod wpływem jego rozkoszy, z gardła Asuki wyrwał się długi zwierzęcy jęk, obwieszczający całemu światu ich rozkoszne chwile. Dopiero po chwili jej ciało rozluźniło się. Kobieta dyszała i drżała pod nim jak po maratonie.



Gdy był w stanie choć trochę uspokoić oddech Alice odkleił się od Asuki i wysunął z jej wilgotnego wnętrza. Wziął ją na ręce i położył na kanapie siadając obok, na podłodze. Pocałował w policzek i zaraz pieszczotliwie pogładził go dłonią, drugą ręką starannie zakrywając jej nagość sukienką.
Czuły gest przesłaniał jego głębię.
Ułożył ją w ten sposób, aby wypływające z niej nasienie musiało ubroczyć kieckę i z przodu i z tyłu. W Alice’a planach nie było aby poszła dziś do tej pracy.
- Żałuję, że nie odważyłem się na to wcześniej Asu… - powiedział przysiadając na podłodze obok kanapy i opierając głowę na jej łonie. Szczerze i czule się uśmiechał, gdy skierował dłoń by bawić się jej palcami.
- Jesteś niemożliwy... - odpowiedziała tym samym czułym i zarazem zmęczonym uśmiechem. Palcami odgarnęła zlepione potem włosy z jego czoła.
- Ja... wciąż nie wiem, czy to było dobre... - westchnęła - ale teraz mi dobrze i nie zamierzam o tym myśleć.
- Będzie dobrze Asu -
pogładził jej policzek - obiecuję.
Wstał jakby niechętnie.
- Zaraz wrócę - powiedział wymownie wskazując drzwi łazienki.

Stanął przed lustrem.
Czuł się… dobrze.
Bardzo dobrze.
Nie chodziło tylko o seks, ale i o samą Asukę. Cieszył sie jej uśmiechem i jakby coś tam w głębi niego nuciło znajomą melodyjkę, która grała w nim przy Isie. Choć Asu chyba nie miała szans zbliżyć się w tym do Szkotki. “Babcia się ucieszy…” wspomniał jej słowa. To też było miłe. Do tego ta niewinność i radość przełamywania jej, materiał na długo, na wiele dużej radości.
Zważył w rękach pastylkę o mocy większej niż zwykła viagra. Korzystał z tego w przypadku zamawiania dziewczyn, by nie tracić zbędnie czasu za który przecież płacił. Asu mówiła o trzech godzinach. Ten czas się kończył, ale.... nawet Japończyk może czasem wziąć wolne z pracy przez “nagły przypadek”. Alice już zaczynał wdrażać w życie kolejny plan. Z zaskoczeniem skonstatował, że nawet i bez seksu obecność dziewczyny, gdyby zdecydowała się zostać, wzbudza jakąś lekką radość.
Ale…
- Dzień święty święcić - powiedział łykając tabletkę i kierując się do salonu.
Ta niedziela miała wszelkie podstawy i potencjał, aby być bardzo udana.

Tymczasem jednak zastał Asuke pochyloną nad swoją przepastną torebką.
- Muszę się zbierać - powiedziała, wzdychając ze smutkiem. - Muszę się przebrać... Mogę wziąć prysznic? Ta sukienka... do niczego się nie nadaje, ale na szczęście mam ubrania, w których wczoraj przyszłam do soby. Starczy by dotrzeć do siebie na mieszkanie - powiedziała z uśmiechem wyrażającym dumę z własnego ogarnięcia.
- Może zostaniesz? - Położył jej delikatnie dłoń na ramieniu. - Może ktoś się zamieni, albo… każdy ma prawo do ‘nagłego’ dnia urlopu, nie?
- Nie w naszym kraju Alice-chan -
odpowiedziała odwracając się i dając mu pstryczka w nos. - Yuno jest po 12 godzinach zmiany, nie mogłabym jej prosić. Yamada wyjechała z chłopakiem... nie, niestety, muszę iść. - Wzięła rzeczy z torby i skierowała się do łazienki.
- Zostało więc tylko jedno - rzucił za nią wzdychając. - Telefon na lotnisko z informacją o bombie. Zamkną je i nie będziesz musiała nigdzie jechać.
Zaśmiała się, biorąc to za żart.
- Nie kuś! - powiedziała i zniknęła za drzwiami.

Gdy brała prysznic, on z żalem zmuszał się do torsji nad zlewem kuchennym.
Potencjał tej niedzieli uległ radykalnej zmianie.


 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"
Leoncoeur jest offline